Piotrze, ja też lubię takie dyskusje. Czytając wątek, dłużej skupiłam się na Twojej wypowiedzi. Masz takie cechy jakie masz, nie mnie to oceniać ani innym. Ja mam zgoła inne podejście do życia. Mimo,że nie jestem królową życia, nie znoszę brylować na salonach, jednak lubię poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi. Myślisz, że ja nie zawiodłam się na ludziach? O i to nie raz. Jednak mam w nosie, bo odrzucając kontakt mogę nie poznać wartościowych ludzi. Przecież mamy możliwość wyboru i weryfikacji z kim chce przebywać, z kim rozmawiać, z kimś wyjść do kina czy wycieczkę. Mój mąż ma ciocię już wiekową panią, która miała takie podejście do życia, jak wielu piszących tu. Nie lubiła towarzystwa innych ludzi, nie miała koleżanek, z siostrą czasem herbatkę wypiła. Cały czas tylko mąż i dzieci. Wczasy we 4, święta we czwórkę ( dwie godzinki tylko dla rodzeństwa). Zmarł mąż i co? Pustka. Owszem dzieci są, ale zajadą w niedzielę. Sama mówi, że jak kiedyś lubiła samotność,brak koleżanek nie przeszkadzało, to teraz chce ją ta samotność udusić. Żałuje, że tak odizolowała się od ludzi. Ja też uważam, że nie powinno się. Można żyć bez zwierzania się, bez imprezowania do białego rana, bez obgadywania itd... Mądrzy i tolerancyjni znajomi zauważą to i zaakceptują nas takimi, jacy jesteśmy. Nie mówię, że od razu traficie na wspaniałych ludzi. Czasem na starość znajduje się bratnią duszę. Jednak nie powinno się izolować. Wy wymagacie tolerancji wobec swojej osoby, wy bądźcie tolerancyjni wobec innych. To że ktoś jest głośny, lubi imprezy czasem nawet coś palnie, nie oznacza że to nie jest wrażliwa i wartościowa osoba.
Nie wiem jak to określić ale czyżby fobia spoleczna?Czlowiek jest "stworzeniem"stadnym raczej. Osobiście też miewam dni kiedy lubie pobyć sama,w ciszy i oddaje sie wtedy swojej pasji ale nie wyobrażam sobie, żeby unikać towarzystwa innych ludzi to tak do końca nie jest normalne.Trzeba być komunikatywnym to ulatwia życie,druga sprawa takie unikanie ludzi jest (nie obraź się) zaburzeniem emocjonalnym.Wycofana osoba ma na prawdę ciężko w życiu nie chce tu straszyć nikogo ale bywają przypadki samobójstw wśród takich ludzi,bo to w końcu prowadzi do glębokiej depresji.
tez tak mam, ksiazki samotnosc +moja dziewczyna
Jeśli człowiek zawiedzie się na paru znajomościach, nie można zupełnie na nikogo liczyć ani zaufać; które do niczego nie prowadzą to nie ma chęci już podejmować nowych. Z resztą każdy już ma swoją paczkę znajomych, czy przyjaciół i nie potrzebuje poszerzać tego grona. Najczesciej niestety ludzi zbliżaja do siebie plotki o innych i wyśmiewanie się. Widać to na każdym kroku, nawet w pracy.
Nie zgodzę się z tym. Ja wciąż poznaję nowych ludzi a jestem po 40-stce. Niektórzy z nich są naprawdę warci kontynuowania znajomości. Mamy z mężem wspólne hobby - dzięki któremu razem poznajemy nowych ludzi, oprócz tego każde z nas ma swoje aktywności i tam też jest szansa na nowe znajomości. A że są to osoby, z którymi łączy nas wspólna pasja to dość łatwo o porozumienie. Mamy przyjaciół z lat szkolnych, studenckich jak i takich poznanych już po 30 czy 40. Są to osoby wartościowe, interesujące, ciepłe i otwarte.
Człowiek sam sobie wybiera grono przyjaciół, znajomych. Ważne, żeby było z kogo wybrać :))
Ksiazka, film, spokoj, samotnosc... a tu nagle chlopak, maz, zona. Ciekawy jestem gdzie i jak poznaliscie swoja druga polowke- pewnie nie jestescie na tyle zaburzeni co ja.
No właśnie. Masz racje mop gdzie w takim razie poznaliście swoje połówki skoro siedzicie w domu i najlepiej się czujecie w swoim towarzystwie. Widocznie nie jest tak do końca ze jestescie samotnikami bo gdzieś tych ludzi poznaliście
he , he ...to czeka ją przy Tobie ekscytujące życie . Jeśli nie jest odludkiem jak Ty to zapewne po paru latach zacznie jej dokuczać nuda.
Ja swoją połówkę poznałam...w autobusie :) Ludzie tak ogólnie mnie jakoś męczą. Nie przepadam za ich towarzystwem. A im więcej gadają lub są bardzo żywiołowi tym bardziej dłuższe przebywanie z nimi mnie po prostu męczy.
a jaka jest twoja druga połówka? Chodzi mi o to czy ma podobny charakter do twojego czy wręcz przeciwnie jest żywiołowy gadatliwy i lubi towarzystwo?
Jesteś normalna też tak mam tylko ze ja wychodzę raz na jakiś czas do znajomych aby nie stracić kontaktu z nimi bo kto pomorze jak będzie taka potrzeba.dziewczyny nie mam bo jest mi dobrze tak jak jest tylko ze inni tego nierozumieja.
ja też wychodzę od czasu do czasu na pizzę czy na piwko ale na 3 ,4 godziny max pozniej juz się mecze samym gadaniem ale mam gadatliwe towarzystwo więc tylko słucham czasem. Ale oni nie rozumieją ze jak przychodzi weekend to ja marzę o spokoju o książce jakiś fajny film obejrzeć a niekoniecznie siedzieć w pubie głośnym pełnym ludzi. A nie brakuje ci czasem dziewczyny, kogoś bliskiego tak poprostu przytulić się pobyć razem? Nie mówię tu tylko o seksie tylko o bliskości na codzien