To jest właśnie hipokryzja.Oboje robią się w konia ale siedzą razem żeby ludzie nie gadali.Tak to jest w związkach bez miłości a co najgorsze dzieci widzą i wiedzą więcej niż się rodzicom wydaje.Pewnie mają szczęśliwe dzieciństwo.
Jesli ludzie sa mslzenstwem a nie ma uczucia i nie dogaduja sie i nie maja dzieci to najlepsze wyjscie to rozwod. Wiadomo ze malzenstwo bez dzieci to pustka. Prawda bolesna ale szczera. Natomiast ty masz dziecko wiec walcz o malzenstwo nie poddawaj sie. Twoja zona to kobieta ktora urodzila ci dziecko to was polaczylo na zawsze bedziecie rodzina.
Małżeństwo bez dzieci to pustka? Co za bzdury...Pustka jest wtedy gdy nie ma miłości. Dzieci nie mają tu nic do rzeczy. Powiem więcej.
Większa pustka i samotność jest w małżenstwach, które męczą się ze sobą bez miłości tylko i wylącznie " dla dobra dzieci ". A dzieci doskonale to widzą - chłód, obojętność, niekiedy nienawiść, wzajemne pretensje, brak uczucia. I to ma być taki dobry wzorzec na życie dla tych dzieci?
Nie sądzę.
07.46.Proponuję wszystkie kobiety, które urodziły dziecko ogłosić beatyfikowanymi.Nawet te, które przypadkiem zaszły w ciążę lub był to dla nich sposób na złapanie męża.Piszesz takie herezje, że już się nie da czytać.Dwoje ludzi się pobiera, bo się kochają i chcą być razem i to jest główna przyczyna małżeństwa w normalnych sytuacjach.Dzieci są efektem ich miłości.Skąd wiesz, jak wygląda życie ludzi bez dzieci i czy jest pustka czy nie ma?Może nie maja dzieci z przyczyn zdrowotnych(nie pomyślałaś o tym?).Jak można oceniać ludzi po tym, czy mają dzieci, czy nie?Może dobrze im się powodzi i nie potrzebne im "500+".Jakaś inteligentna inaczej napisała, że kobieta nie posiadająca dzieci nie powinna nazywać się kobietą.A kim?Może jest chora i nie może zajść w ciążę?Jakim trzeba być ograniczonym i złym człowiekiem, żeby tak kogoś ranić?Twoim zdaniem, założyciel wątku za sam fakt, że żona urodziła mu dziecko powinien do śmierci się poświęcać i modlić się do niej, choć nic już do niej nie czuje?Może nie czuł od początku, a chciał być lojalny(ciąża przed ślubem), to całe życie ma cierpieć za to, że został potraktowany, jak zwierzyna łowna?Ty tylko widzisz jedną stronę medalu i bohaterstwo narodowe żony, bo urodziła dziecko.Kobieto! To nie jest średniowiecze i ludzie umieją walczyć o swoje szczęście, czy ci się to podoba, czy nie i nikt nie ma prawa włazić z brudnymi buciorami w czyjeś życie i oceniać!Nie mam pewności,że do ciebie dotarło, ale nie tracę nadziei, może z czasem zmądrzejesz.
Na pewno masz doradców, w postaci ojców, oni to poradzą tak, że w ciągu miesiąca będziesz już po rozwodzie. Jak ktoś pisał wcześniej chłop bez jaj.
09.03.Nie obrażaj człowieka i nie oceniaj według siebie.Miał dziesięć lat na zastanowienie i wypowiada się bardzo mądrze, w przeciwieństwie do ciebie.
Ja też męża nie kocham a żyjemy razem. No cóz wspólny dom,dzieci,przyzwyczajenie.
Nie Ty pierwszy , nie ostatni bo wiele osób tak ma i sie nie rozwodzi.
Zauroczenie,porywy,młodość mijają bardzo szybko a potem tylko rzeczywistość. To normalna kolej rzeczy w życiu.
Jeżeli Cie stać na rozwód to proszę bardzo ale jeżeli wolisz stabilizację i święty spokój bo już lata nie ku temu żeby zaczynać od początku wszystko to niestety siedź na czterech literkach i jeżeli Cie na to stać znajdź sobie na boku pocieszycielkę , tylko z miasta oddalonego co najmniej o 100 km
Powodzenia.
9:52 jakieś słabe te związki, gdzie się jest ze sobą z przyzwyczajenie i dla stabilizacji. Ja jestem 20lat z jednym mężczyzną i nie zauważyłam zmiany uczuć ani u Niego ani u siebie. Nadal są porywy, myślę, ze kocham Go o wiele bardziej niż na początku. Po latach razem mamy do siebie ogromny szacunek i zaufanie. Jest moim najlepszym przyjacielem co nie oznacza, że przysłowiowa chemia minęła. Mamy dzieci, owszem łączą nas, ale nie boję się, że jak sie wyprowadzą to się będziemy nudzić. Jestem nadal zauroczona mężem, no i mam też tą stabilizację, ale dla niej samej na pewno nie bylibyśmy razem.
Porozmawiaj szczerze z żoną,być może usłyszysz od Niej to samo.
Wielu ludzi myli stan zakochania z prawdziwą miłością,ten pierwszy mija bardzo szybko,potem przeradza się w dojrzałe uczucie i przechodzi różne etapy.
I właśnie wtedy kiedy mija ten pierwszy etap wielu ludziom wydaje się,że już nie kochają partnerów,ponieważ ich uczucia się zmieniają,nie ma już przysłowiowych motylków w brzuchu.
I niestety często przekonują się o tym dopiero w kolejnych związkach,kiedy kolejny raz etap zakochania mija...
Przypomnij sobie dlaczego ta kobieta została twoją żoną? poszukaj teraz w niej te cechy, które cię do niej ciągnęły. A wiem,że masa ich była . Sądzę,że przerosła cię codzienność, pewien rodzaj monotonii, Być może nie wyszalałeś się za młodu i teraz zwyczajnie dusisz się w małżeństwie. Spróbuj też wyjechać sam na kilka dni i przemyśleć, czy serio jej nie kochasz, nie tęsknisz czy to tylko zmęczenie materiału. Zrób coś, by obudzić w was ten żar, który kiedyś zaprowadził was przed ołtarz. Zacznij zmiany od siebie, bo często wydaje się nam ,że problem tkwi w całym świecie, a tak naprawdę, to my sami jesteśmy jego powodem. Walcz o wasze szczęście, o rodzinę, o miłość. Gdy już wyczerpią się wszystkie możliwości, a fekt będzie zerowy lub odwrotny do zamierzonego, rozwiedż się. Wtedy nie będziesz męczył siebie, jej i dziecka. Na dłuższą metę nie da się żyć w zakłamaniu. Życzę powodzenia i odnalezienia właściwej, najlepiej wspólnej, drogi życia
09:44 bardzo mądra wypowiedź. Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Mężczyzna to nie zwierzyna łowna a wiele kobiet zwłaszcza takich które nie mają przysł. brania tak właśnie traktuje mężczyznę. Potem strach przed alimentami i facet uziemiony. Kobiety ciążę i dzieci wykorzystują jako tarczę obronną przed pracą. Jak ma mężczyzna być szczęśliwy i kochać żonę?
Zajdzie w ciążę to już nic nie robi , prace rzuci i leży bo "chora na ciążę' Dziecko wychowuje więc do pracy nie idzie bo przedszkole jest ble,do szkoły dziecko trzeba zaprowadzać więc do pracy nie idzie .Że nie wspomnę o tym iż obiadki od mamusi nosi bo pilnuje całe dnie dziecka i taka urobiona po pachy, a tak wychowuje dziecię że w pampersie do 3-ech lat gania,nie karmi oczywiście piersią bo za delikatna i kto ma na to wszystko zapracować? Oczywiście mężczyzna i to właśnie jest przyczyna rozpadu związków. Próżniactwo i wygodnictwo kobiet.Tyle w temacie.
P.s
Po tylu latach powolutku malutkie problemiki kumulowały się i gasiły płomień miłości i przede wszystkim szacunku do kobiety.
Wskrzesić coś co się wypaliło - niemożliwe.
10:15 widać, że jesteś bardzo nieszczęśliwy. Ci pracujący również się rozchodzą i to nie rzadziej niż ta, gdzie kobieta nie pracuje. Albo ludzie się dobrali albo nie i nic tu praca i pieniądze do rzeczy nie mają. Opisałeś chyba swoją byłą żonę? Może pomyśl dlaczego inna cię nie chciała? I jaka zwierzyna? Skoro sypiacie z kim popadnie to takie później macie doswiadczenia.
10.53.Zupełnie nie rozumiem Twojego ataku na gościa z godz.10.15.Napisał prawdę i dlatego według Ciebie zasłużył na ataki i bezzasadne, obraźliwe domniemania z Twojej strony- "Może pomyśl dlaczego inna cię nie chciała".Skąd wiesz, czy go "inna" chciała, czy nie chciała?Może ta "inna"była uczciwa i mniej "rozdawna"?Ostatnie zdanie w Twoim poście, to też bezzasadne oskarżenie-"Skoro sypiacie z kim popadnie......."Przypominam Ci,że w tej delikatnej kwestii decyzja o sypianiu leży po stronie kobiety i widocznie była zgoda, a może nawet przemyślana strategia?Takie jakieś mam dziwne wrażenie,że atakujesz tak na zapas chcąc może usprawiedliwić jakieś swoje czyny? To tylko domniemanie, ale Tobie wolno, to mnie też.
11:21 ja nie znam przypadku aby kobieta zaszłą w ciąże sama, więc wystarczy się zastanowić czy warto z tą akurat kobietą iść do łóżka i czy ewentualne "niespodzianki" na pewno nie będą dla nas tragedią. A ocenianie i upokarzanie niepracujących kobiet niestety też nie powinno mieć miejsca, ponieważ w wielu małżeństwach mężczyźni się na to godzą i to ich sprawa. No i skoro gość 10:15 opisuje szczegóły to chyba z autopsji, chyba żałuje, że akurat z tą a nie inną poszedł kiedyś do łóżka i że ona prosto z porodówki nie poszła do pracy. Nie usprawiedliwiam moich czynów, a w ciążę zaszłam planowaną i było ok, ale jak drugim razem niestety zaliczyliśmy tzw wpadkę, to mąż nie wytykał mi niczego, ponieważ sama w nią nie zaszłam i był to akurat zły moment na dziecko, ale bierze się odpowiedzialnosć za swoje czyny a nie ocenia drugą stronę. I wypadałoby się najpierw poznać a później planować dzieci. W ogóle nie rozumiem jak można być nielojalnym wobec osoby, z którą sie było, jest i pisać o tym na forach. Jeśli obraziłam gościa 10:15 to prze[raszam, ale też niech się trochę zastanowi co pisze.
11.32.Widzę, że lubisz, żeby Twoje było i tak na wierzchu.Przypominam Ci, że to nie gość z godz.10.15 atakował Ciebie, a Ty Jego i nie masz prawa wyznaczać Mu, co ma pisać, a czego nie pisać i nad czym się zastanawiać.Wiesz doskonale, że w ty mieście metoda na "ciążę" jest powszechnością.Przy wysokim bezrobociu dziecko, to dodatkowy argument, żeby grać rolę troskliwej matki, która nijak nie może oderwać się od opieki nad dzieckiem.Napisał człowiek prawdę, która Cię zabolała(jak to w znanym przysłowiu) i musiałaś dokopać(taki odruch bezwarunkowy).Acha i te przeprosiny Twoje,to też niezły kabaret.Mogłaś sobie darować.Jedno mogę stwierdzić-złośliwość, to dominująca Twoja cecha i co najgorsze, nie umiesz jej ukryć.Musisz nad tym popracować.Powodzenia.
Do 10.15 no widac jaka frustratka to pisze(chyba piszesz o sobie)???czy jesteś bacznym obserwaorem czyjegoś zycia?wspolczuje otoczeniu.