Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy jesteś za przeprowadzeniem w Ostrowcu Świętokrzyskim referendum odwołującego prezydenta miasta
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

nauka dzieci w szkole farsa

Ilość postów: 82 | Odsłon: 7278 | Najnowszy post | Post rozpoczynający
      • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

        Ja – nauczyciel – wiem na co umrę. I kiedy. I w czym.

        skrawek szkoły

        Zabije mnie poczucie winy na długo przed emeryturą. Moim strojem będzie od lat noszony wór pokutny, w ręku natomiast trzymać będę niewzruszenie urnę z popiołem do posypywania głowy. Przesadzam?

        Zrobię (zapowiedzianą z wyprzedzeniem kartkówkę) rano – krzyk, że uczeń niewyspany; zrobię w południe – no jak mogę, przecież jest głodny i myśli tylko o obiedzie; zrobię na ostatniej lekcji – no jak tak można, po tylu lekcjach, to już jest sadyzm. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Zrobię zapowiedzianą minimum tydzień wcześniej pracę klasową, na którą podałam szczegółowe zagadnienia lub pytania – krzyk bo nie podyktowałam odpowiedzi. Które były wcześniej zapisane do zeszytu lub jak byk widnieją w podręczniku. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Poproszę ucznia do odpowiedzi – kompromituję go przed całą klasą bo nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytanie. Z poprzedniej lekcji. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Poproszę delikwenta o powtórzenie tego, co przed chwilą powiedziałam to go poniżam, bo skąd on ma takie rzeczy wiedzieć? Przecież był skupiony na rozmowie z kolegą bądź na odpisywaniu na wiadomość w messengerze. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Po setnym ostrzeżeniu, zabiorę telefon (do odbioru na przerwie) za ciągłe używanie go na lekcji, usłyszę, że zawłaszczam jego własność i lepiej niech zarobię na swój. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Zbyt głośno wciągnę powietrze (aby się uspokoić i powstrzymać od jakichkolwiek uwag gdy pytam enty raz o to samo i otrzymuję błędną odpowiedź lub nie otrzymuję jej wcale – bo uczeń akurat się nie skupił) to przejawiam negatywny stosunek do wyżej wspomnianego. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Wpiszę uwagę, bo uczeń łaciny podwórkowej używa biegle i nieustannie na cały głos – naruszam jego wolność słowa. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Wpiszę jedynkę po trzech zgłoszonych nieprzygotowaniach (braku książek, ćwiczeń i zeszytu) co skutkuje brakiem pracy na lekcji – uwzięłam się i jestem złośliwa. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Podniosę głos i poproszę, aby uczeń wreszcie się uciszył – naruszam jego godność osobistą. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        Dosadnie zareaguję na głośno wypowiadane niemiłe uwagi dotyczące wyglądu lub zachowania innych nauczycieli („pani Z. wygląda jakby dopiero co wyszła z jaskini”, „pani X. to taka gruba i wielka jest”) to jestem wredna i wspieram swoja klikę. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

        No i znoszę to wszystko mężnie, bo gra jest warta świeczki – zarabiam przecież gruby szmal.

        Powyższe przykłady to kompilacja doświadczeń nas, nauczycieli. W dzisiejszej szkole uczeń ma same prawa – ma prawo być niewyspany, nieprzygotowany, niemiły i niekulturalny. I ma w tym, w znacznej mierze przypadków, poparcie rodziców. Bo Wy, drodzy rodzice, nie doszukujecie się źródła problemu, tylko od razu reagujecie na jego skutki. Piszecie listy do dyrekcji lub kuratorium, pomijając rozmowę z najbardziej zainteresowanym czyli nauczycielem. Na palcach jednej ręki mogę policzyć przypadki, kiedy rodzic przyszedł ze swoim dzieckiem do „problematycznego” nauczyciela i na spokojnie wyjaśnił sytuację. Bo ma poparcie innych rodziców, ba! nawet całego społeczeństwa. Popatrzcie na wszelkie wpisy w necie – jaka jest najbardziej nielubiana grupa zawodowa? Bingo! Nauczyciele. Bo jesteśmy nierobami, bo mamy płatne ferie i wakacje, bo mamy wolne weekendy. Bo się nie uśmiechamy, jesteśmy złośliwi i mściwi. A przecież mamy OBOWIĄZEK być mili i sympatyczni, uśmiechnięci i radośni i zawsze (ale to zawsze!) rozumieć postępowanie biednego ucznia i dawać mu miliard kolejnych szans na poprawę oceny. Zapraszam więc wszystkich do szkoły na próbę. Pouczcie w niej po sześć – siedem lekcji dziennie. Spróbujcie skupić uwagę ponad dwudziestki uczniów przez 45 minut, tłumaczyć po raz setny ten samą rzecz z ciągłym uśmiechem na twarzy, nie reagować negatywnie na uwagi typu „Pani jest leworęczna? A ja jestem kutasoręczny!”, przyjaźnie reagować na chamskie odzywki dzieci tłumacząc to okresem dojrzewania lub nieciekawą sytuacją w domu. O i zapomnieć o swoich emocjach bo przecież nauczyciel to cyborg, którego nic nie rusza. Zapraszam, jacyś chętni? Tylko zawczasu zainwestujcie w wór pokutny i popiół.

        Gość_nuczyciel
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

          Nauczycielko, a czy ktoś trzyma panią na siłę w tej znienawidzonej szkole? Ogrom ludzi się przekwalifikował. Może warto rozważyć tę opcję i skończyć z chodzeniem do pracy "za karę" ?

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

            Do 12.21 nic nie zrozumiałeś z tego tekstu a szkoda bo dużo w nim prawdy.

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
          • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 69

            Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

            Nikt pewnie tej Pani nie trzyma, i na pewno znajdzie sobie inną pracę, jeśli będzie chciała to zrobić. W urzędzie, w banku, w firmie ubezpieczeniowej i wszędzie tam, gdzie potrzeby jest dobry kontakt z klientem sprawdzi się doskonale. Nie napisała, że chodzi do pracy za karę. Gościu z 12:21 zamiast wypisywać swoje złocistości naucz się czytać ze zrozumieniem.

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
        • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 57

          Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

          W "Grancie" na starym zakładzie szukają ludzi. Bez problemu można zmienić pracę.

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

            12:21 i 12: 25 - gdyby nie nauczyciele, to do dzisiaj byś bazgrał patykiem po ziemi , a nie pisał w zeszycie i na forum, a litery byś uważał za jakieś znaki abstrakcyjne, niezbyt znane tobie.Kto nie nosił teczki niech teraz nosi woreczki prawda 12:25? Nauczyciele należą do grupy społecznej zwanej elitą.

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

              Bezstresowe wychowanie i rosnà gamonie. Fo tego mamunie 500+. Przekwalifikowac jak bezrobotne i do granta. A marudzace bachory do szkol prywatnych. Amen

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 60

              Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

              12:39, nauczyciel, a NAUCZYCIEL, to dwie różne sprawy.

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 61

              Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

              Elita ? Ha, ha, ha... Ubawilem się gościu 12:38.

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 64

              Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

              12:39 - nie noszę "woreczków". Nie trzeba sądzić innych swoją miarą.

              Skoro elicie źle w miejscu pracy, to chyba mają na tyle elitarnej inteligencji, żeby ją zmienić na lepszą?

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
              • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                Moja rodzina jest dumna ze mnie, bo kiedyś zawód nauczyciela był prestiżowy. Moje dzieci skończyły już szkołę średnią. Mieli bardzo dobrych nauczycieli w państwowych ostrowieckich szkołach. Dzięki nim zdobędą zawody bardziej doceniane i lepiej płatne. Cieszę się,że nie poszły w moje ślady.

                Gość_Nauczyciel
                Zgłoś
                Odpowiedz
              • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 67

                Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                Jestem nauczycielem, nie zmieniłabym swojej pracy bo lubię to co robię.Jednak jest ale.... To właśnie to, co napisał nauczyciel 11:38 , to nie jest żalenie się, tylko przedstawienie sytuacji jak ona wygląda naprawdę.Do ego dochodzą wiecznie niezadowoleni rodzice, nie pracujący z dzieckiem,nie poświęcający im czasu, często nawet nie wiedzą o dziecku tego, co my nauczyciele wiemy. Ale potrafią wystawić pazury jak dziecko dostanie "niesłuszną" jedynkę, itp...itd...To rodzice nie mają poszanowania dla nauczycieli( oczywiście nie wszyscy) ale zdarzyło mi się, że matka zadzwoniła do mnie o 5;40 rano, telefony, smsy o każdej porze dnia,w niedziele, święta, itp.Kocham swoją pracę, lubię dzieci,poświęcam im dużo uwagi i czasu , często prywatnego a wszelkie uwagi na temat tego, że tyyyyyleeee mamy wolnego są krzywdzące. Bo tylko nauczyciel wie, ile pracy ma w domu, aby przygotować się na zajęcia,do zajęć, itp.

                Gość
                Zgłoś
                Odpowiedz
                • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                  Ma Pan/Pani rację, tylko na tym forum szkoda o tym pisać. Jest ono w większości opanowane przez niedowartościowanych frustratów. Zazdroszczą innym, obrażają ich, a sami niewiele sobą reprezentują o czym świadczą ich powyższe wpisy.

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 71

                  Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                  Bla, bla, bla, gościu 14:52. Skąd my to znamy, jak to Wam źle, ileż to pracować musicie i wolnego nie macie w ogóle. Śmiech na sali... Prawda jest taka, że macie mnóstwo przywilejów, z wolnymi dniami włącznie a pracę do domu przynosicie nie tylko Wy, z tą różnicą, że nigdzie indziej nie ma ferii czy wakacji, nie mówiąc już o tym aby po czterech czy pięciu godzinach wyjść z pracy. Dodatkowo większość nauczycieli to bardzo roszczeniowi i pretensjonalni ludzie wszystko uważający że wszystko im się należy, traktujący innych z góry. Nie twierdzę że wszyscy ale duża większość taka właśnie jest.

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 72

                  Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                  Mam dwie córki w szkole podstawowej i nigdy z nimi lekcji nie odrabiałam. Czasem w czymś im pomogę, przepytam i tyle. Nie rozumiem rodziców którzy godzinami siedzą z dziećmi nad lekcjami...

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                    ale to są rodzice, którzy mają większe ambicje niż same dzieci, dzieci mają mieć 6,0 na świadectwie i nie ma gadania,znam takich rodziców.

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                      Nauczycielu z 11.38, masz w sobie mnóstwo żalu, poczucia krzywdy, niechęci do uczniów a także ich rodziców, najzwyczajniej w świecie jesteś wypalony zawodowo.

                      Nie potrafisz zrozumieć swoich uczniów, którzy oprócz twojego przedmiotu mają jeszcze 10 innych, na których też MUSZĄ być przygotowani... Nie lubisz swojej pracy, ona cię męczy po prostu.

                      Nie męcz się, odejdź, odetchniesz ty i twoi uczniowie. Życie ma się tylko jedno, dlatego rób to, co Ci sprawia przyjemność.

                      Pozdrawiam cieplutko.

                      Gość
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 76

                      Odp.: nauka dzieci w szkole farsa

                      Ok . Wszystko mozna zrozumiec. Ale dla mnie to jest przesada . ten system jest taki sam jak byl 20,30,40 ,50 lat temu. nic sie nie zmienia. a jak sami widzicie dzieci i swiat sie zmienia. ciekawostka. moj brat siedzi w anglii .2 dzieci szkola podstawowa . zero kartkowek kalsowek zero prac domowych na weekend. wogole tam nie ma czegos jak dziennik z ocenami nie ma ocen. nie ma uwag . zaraz pewnie posypia sie komentarze ze te dzieci sa pozniej idiotami.

                      Gość_ty
                      Zgłoś
                      Odpowiedz

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:Dodaj firmę