A ja pismen przepracowałam w oświacie 21 lat i uważam, że ludzie mają tu rację. Chciałabym pracować 40 godz w tygodniu, po zaj. dydaktycznych zrobiłabym co swoje (klasówki, zeszyty, przygotowanie do zajęć) a jeśli by tak było że po południu wywiadówka albo dyskoteka czy wycieczka - proszę bardzo - odbieram godziny na tygodniu. Przynajmniej zasady byłyby czyste i nikt nie wieszałby na nas psów że za klika godzin dziennie zarabiamy krocie (bo nie ukrywajmy - jesli policzyć tylko godz. dydaktyczne to mamy duże zarobki). Po co każdy z nas ma się tłumaczyc co dodatkowo w domu robi - róbmy to w szkole - taniej nam za światło wyjdzie w domu. A i myślę z pożytkiem dla młodzieży - bo które z nas (z ręką na sercu) poświęca te 3-4 godz. w domu na pracę?
Jestem za !! choć nie jest to w moim interesie materialnym (finansowym) ale w moralnym TAK !!
Poczytaj wyzej, juz dawno temu bylem za, bo przynajmniej pracowalbym 40 godzin w tygodniu, o 15 czy 16 zamykal biureczko i tyle,a weekendy urlopy z rodzina. Rzeczywistosc w obecnym ksztalcie jest chora, bo wielu nauczycieli pracuje lacznie szkola - dom o wiele wiecej niz 40 godzin. Ale jak pisalem reguly jasne, a co do odbierania godzin - takich dzionkow do odebrania uzbieralo sie przez lata dobre 2 tygodnie, tylko jakos nikt ich oddac nie zamierzal.
Pełna zgoda z panią z godziny 14:35! Chylę głowę z szacunku!
Jeżeli chodzi o płace dla nauczycieli,to całym sercem jestem za ich naprawdę godziwym wynagrodzeniem,pod warunkiem,że nie będą pracować po trzy godziny dziennie!
Rico nie masz pojęcia co mówisz, pewnie że nie codziennie dyskoteki,wywiadówki, itp, ale za to codziennie przynosimy do domu problemy uczniów i ich rodzin,codziennie przygotowujemy zajęcia na drugi dzień, bo dzieci sa teraz bardzo wymagające i aby ich zaciekawić trzeba "stanąć na głowie" , to jeszcze sprawdzanie prac, zeszytów, robienie dekoracji itp, itd. A potem na forum i tak cię obsmarują. Nie docenią twojego serca danego twojemu dziecku.
Ina, niektórzy swoja pracę (w jakimkolwiek zawodzie) odwalają byle jak i oby tylko, więc oceniają innych po sobie, bo nie wyobrażają sobie inaczej...
I w tym jednym zgadzam się z tobą drogi "pismenie-tak,oświata powinna być zabrana samorządom! Potem powinno się ją do cna sprywatyzować! I to wszystko!
Pozdrawiam!
ooooo !! i tu Cię popieram rico !! prywatna oświata , prywatna słuzba zdrowia !! Tylko czy w tym chorym kraju gdzie każdy chce ugrać dla siebie to możliwe ??
Rico przeczysz sam sobie! Chcesz prywatyzować oświatę, a w wątku o stołówkach szkolnych sprzeciwiasz się prywatyzacji stołówek i wyżywienia dzieci. Sam nie wiesz czego chcesz.
Nieprawda,gościu 15:02! Ja nie godzę się za likwidacje stołówek! Czy wprowadzanie na miejsce zlikwidowanej stołówki firmy jest cateringowej jest jej prywatyzacją?
Wolne żarty...
Oswiata prywatna nie znaczy lepsza, masowa znaczy gorsza. Centralnie zarzadzana, a nie gminnie z indywidualnym rozliczeniem placowek a nie poprzez gminy.
Haha to jak to sobie wyobrażasz? Szkoła byłaby prywatna ,a stołówka państwowa? W prywatnych placówkach można co chwilę zmieniać usługodawców (np. dostawców żywności) w zależności od tego, kto da lepszą (bardziej opłacalną)ofertę.
Ale oświata to nie stołówki!! A jak nam "pańswo" odda tą kasę co na niby darmową oswiatę płacimy i dozywianie naszych dzieci to kupimy dzieciom obiady i za 7 zł !!
To sie dziecko niezle obiega, codziennie cos - co najmniej 4-5 przedmiotow, a wiec pewnie orlem nie jest. Chyba, ze to "zaplata" za lepsze oceny - bo taka forma tez istnieje.
ciekawe czy nauczyciele odnaleźliby się w jakiejkolwiek pracy od 10 do 18???
A Ty gościu z 14.44 odnalazłbyś się w pracy od 4 do 12?
Ja bym sie w wielu zawodach i pracach nie odnalazła (min jako nauczyciel) i czy przez to jestem inna gorsza, dążyłam do swojej pracy i jest mi z tym dobrze a na tym forum i w tym wątku sa po prostu narzekacze z jednej i drugiej strony.
odnajdują się? są upierdliwi i bardzo nie elastyczni , tworzą tylko dupochrony dla swoich poczynań, coś strasznego z takim pracować a co dopiero mieć w takiego zwierzchnika
Jak dla mnie to chyba winę ponoszą rodzice jeśli dziecko tak biega z jednych lekcji na drugie, ja skończyłam szkołę nie tak dawno i jakoś obyło się bez korków. Chodziłam tylko na jeden przedmiot przed maturą nie dlatego ze sobie z nim nie radziłam tylko, żeby sobie wiedzę usystematyzować i dostać się na studia, ale tak magicznych kwot nigdy nie płaciłam.
Moja siostra za to gorzej się uczyła i rodzice z nią dużo pracowali w domu i tez obyło sie bez korków.