jak to jest, że nauczyciel w szkole podstawowej, gdy musi postawić jedynki od góry do dołu z klasówki( kartkówki) to uznaje to za porażkę pedagogiczną i natychmiast robi zajęcia wyrównawcze, a średnich szkołach taki sam nauczyciel w identycznej sytuacji jest z siebie zadowolony?
na którym etapie ,,rozwoju osobistego" nauczyciela następuje taka zmiana? czy to wtedy gdy do niego zaczynają mówić panie profesorze?
faktycznie od nadmiaru szczęścia sodówka może uderzyć, tylko dlaczego cierpią na tym uczniowie?
Przecież do Liceów idę przeważnie ambitne dzieci z planami na przyszłość i raczej z dobrymi wynikami w nauce! więc o co chodzi? ja chyba wiem ale nie powiem:) ciekawy jestem opinii innych
opisujesz ze swojego doświadczenia? bo nie bardzo rozumiem o co w tym wątku chodzi,profesor to stopień naukowy a nazwanie nauczyciela w liceum profesorem taka forma się przyjęła- moim zdaniem niesłuszna wobec tych co ten stopień posiadają dyskredytują ich
Od niepamiętnych czasów na nauczyciela czy to w technikum czy liceum mówiło się profesor, mimo, że nim nie jest. Na uczelniach zwracasz się jedynie po stopniach naukowych.
Ambitni idą do technikum. Poszukiwani są specjaliści, a nie kolejne masy ekonomów, magistrów z bożej łaski. Dziś liczy się inżynier.
sory ale inżynier czy magister to równość aby się wybić to najlepiej doktor :).
profesorzy to są na uczelniach wyższych; niestety w liceum takowych nigdy jeszcze nie spotkałem....
Przykro mi, ale w żaden sposób nie mogę Cię poprzeć. Chodziłam do Staszica, a wiele z uczących tam osób jest dla mnie prawdziwym wzorem tego, jaki powinien być nauczyciel. Teraz sama chcę zostać pedagogiem i bardzo często życze sama sobie, abym była taka, jak oni.
Jestem nauczycielem 13 rok i nadal postawienie choćby jednej jedynki jest po części moją porażką pedagogiczną.
Czyżby ów etap zmiany w moim przypadku jeszcze nie nastąpił?
@dar Raczej nie nadajesz sie do tej pracy, statystycznie sprawy biorac rownie prawdopodobne sa jedynki co i szostki, wiec skoro jedynki sa sporadyczne, to zanizasz wymagania aby ich tylko nie postawic.
Pojedyncze może i tak, natomiast jeśli ze sprawdzianu jedynki dostaje cała klasa (za moich czasów były takie przypadki, że kilka klas równocześnie) to już nie można tego nazwać inaczej niż porażką nauczyciela..
Pojecie - porazka nauczyciela - jest wymyslem tak samo swiatlym jak to, ze uczen przychodzi do szkoly sie uczyc. Wszystko zalezy od wielu czynnikow. Inna jest perspektywa gimnazjum, inna szkoly sredniej. nawet jesli dostali paleczki wszyscy, to daleki jestem od oceny bez znajomosci realiow, czasami niestety przegina nauczyciel, czasami uczniowie, bo szkola to front wojny, a na wojnie trup czasami pada gesto.
Jestem nauczycielem akademickim 4-rok i jak dla mnie liczy się to aby studenci mieli jak najlepsze oceny..Jednak nie oszukujmy się większości wystarcza przysłowiowe 3.0..byle do przodu. Dla większości wiedza nie ma znaczenia tylko papierek.Przykre to......
chodzę do Broniewskiego i muszę powiedzieć, że rzeczywiście, chyba nie ma tak ani jednego profesora ( przynajmniej mnie żaden nie uczy) ale jeśli widzę, że nauczyciel ma ogromną wiedzę, ma podejście, jest mądry i wie wiele niekoniecznie tylko na temat swojego przedmiotu to owszem powiem do niego "Pani Profesor" tylko i wyłącznie poprzez szacunek. Jeśli widzę, że nauczyciel jest no nie oszukujmy się niezbyt madry i nie wychodzi poza ramy swojego przedmiotu a o świecie nie wie zupełnie nic no to już wybaczcie. Ale są też nauczyciele, którzy nie chcą aby się do nich zwracano "pani profesor" i otwarcie mówią, że nimi nie są. Tak powinno być.
Nauczyciele w liceum uwazaja sie za wiekszych profesorow niz CI na studiach, jak sie Per Pani zwrocilam w liceum do ktoregos, to zawsze mnie poprawiano, ze pani Profesor mam mówić... Na studiach raz przez pomylke zwrocilam się do Pani Dr... per Pani profesor to zasmiala się i powiedziała, żebym jej nie dodawała tytułów, bo jest tylko Dr... A wykladala na UW, mimo to nie uwazala się za Królową wszystkiego, a niestety nauczyciele w Liceach mają się za takich...
Profesor to w liceum zwrot grzecznosciowy- pracuje w jednym z nich kilkanascie lat i nigdy mi nie przyszlo do glowy poprawiac kogos za prosze pani- nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka. Zareczam, ze mniej jest tych, ktorzy "uwazaja sie za wiekszych profesorow" niz tych dla ktorych to tylko przyjeta formulka.
Zwrotów "pani profesor" i "panie profesorze" wymagają w większości nauczyciele "starej daty". U młodszych nie zauważyłam takiej tendencji.
Idź na studia, tam dopiero zobaczysz (oczywiście mówię o prawdziwych studiach a nie prywatnych, płatnych szkółkach) Prawdziwi profesorowie z tytułem mogą sobie pozwolić na oblanie 90% roku przy pierwszym i drugim podejściu i nikt się ich nie czepi, są uważani po prostu za surowych, a ich zajęcia za trudne do przejścia. Co więcej, czym więcej taki profesor "uleje" studentów tym większym cieszy się szacunkiem, bo wtedy zdanie egzaminu to nie lada wyzwanie.
Gościu 12:21 myślisz, że na prywatnych studiach kadra jest inna niż na tych według Ciebie "prawdziwych"? To w większości Ci sami ludzie..