Popieram przedmówcę. Nauczyciel może odmówić poprawy jeśli dziecko opuszczało notorycznie zajęcia. Jeśli chce być traktowany jako zdrowy to nie można robić wyjątków bo jemu samemu mogłoby to zaszkodzić widząc, że ktoś mu pobłaża-poczuje się inny..koledzy mogą też zmienić stosunek do dziecka w związku z tym..
Wyśmiewania na łamach klasy oczywiście jest nie do zaakceptowania. Jeśli dziecko mało bywa w szkole bo niepełnosprawność mu w tym przeszkadza znaczy, że trzeba go zapisać do szkoły specjalnej gdzie bedzie nadążał za swoimi i zajmie się nim wykwalifikowany zespół pedagogów. Wiekszość szkół nie jest przystosowana do pracy z takimi uczniami.
I tu właśnie widać brak kompetencji nauczycieli szkół masowych odnośnie nauczania dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Nie mają o tym bladego pojęcia, o możliwościach tych dzieci, ich potencjale, który można i trzeba rozwijać.Nie można się temu bardzo dziwić, bo po jakimś kursie czego można się dowiedzieć, tylko namiastki, poza tym nie mają czasu, bo mają do realizacji programy do realizacji dla całej klasy. Integracja to WIELKA ŚCIEMA, a Wy -rodzice nie dajcie się na to nabrać. Takiemu dziecku nie poświęca się dużo uwagi na lekcji. Dzieci zdrowe też tracą na tej integracji, bo lekcja nie wygląda tak, jak powinna. Jeśli chcecie się o tym przekonać, zażądajcie lekcji otwartej na np. języku polskim, matematyce, biologii czy języku - zobaczycie jaka to parodia!!! I wszyscy uczniowie na tym tracą, no ale.............za to są "oszczędności"..........poziom kształcenie zmierza ku schyłkowi...........
Oj babciu, babciu to się popisałaś swoją niewiedzą. Nie masz pojęcia na czym polega nauka w klasach integracyjnych więc nie wprowadzaj innych w błąd.
babciu dziecko ma w dokumentach napisane jak trzeba z nim pracowac zeby uzupełnić zaległości i jakie. Obowiązkiem każdego nauczyciela jest zapoznanie się z tzw. teczką ucznia.Co do integracji to się z Tobą zgadzam.
napisane w dokumentach jest...a jakże ...co ma nie być... gorzej z realizacją....bo trzeba dwie sroki za ogon ciągnąć...
Nic nie trzeba ciągnąć. A myślisz, że jeśli w klasie są dzieci bez orzeczeń, tylko z dysleksją, adhd, dysortografią itp to jest łatwo? Nic mylnego. Od dzieci z orzeczeniami można wymagać na ich poziomie od pozostałych wymaga się dużo więcej.
Nie znam nauczyciela ani dziecka. Uważam jednak, ze nauczyciel musi rozmawiać z klasą/innymi dziećmi na temat choroby niepelnosprawnego dziecka celem wyjaśnienia/wytłumaczenia dzieciom zachowań bądź rozumienia własnie tego dziecka. Dzieci potrafią być bowiem bezwględne.No i też nie rodzą się od razu mądre przecież.Może to Ty tylko odbierasz jako ,,szydzenie z choroby..."?
Jeśli niepełnosprawność nie pozwala na bywanie w szkole, to należy starać się o indywidualne nauczanie w domu.
Nie jest winą nauczyciela nieobecność dziecka na lekcjach.
Niepełnosprawność nie jest wytłumaczeniem dla nieobecności. Coś tu nie gra.
Skoro uczeń nie realizuje na bieżąco programu, to nie ma szansy na "poprawienie" bo nie ma ocen do poprawienia.
Jeśli ilość nieobecności powoduje nieklasyfikowanie, to pozostaje egzamin komisyjny i nauczyciel nie ma wpływu na nieklasyfikowanie.
Opisana sytuacja jest dziwna ale chyba nie nauczyciel jest temu winien.
nie musi być nauczanie indywidualne, jest jeszcze coś takiego jak edukacja domowa, wszystko to samo co w szkole tylko dziecko uczy się w domu szczegóły tutaj www.edukacjadomowa.pl i nie musi oglądać codziennie nauczycieli
Prosze zgłosic to zachowanie w kuratorium,dziecko tez moze zdawac egzamin w kuratorium nawet gdy otrzyma ocene niedostateczna.skara w dyrekcji nic nie da,szkoda Pani czasu.
Nie jestem zwolennikiem tzw klas integracyjnych. One zaniżają poziom bardzo.Inne dzieci te bardziej zdolne mogą w takiej klasie być pokrzywdzone.
Co ty człowieku opowiadasz.Jaki niższy poziom? Program jest taki sam. To czym różni się to jest to, że drugi nauczyciel jest na zajęciach oraz wymagania dla dzieci z orzeczeniami są inne. W warszawskiej szkole , do której chodził mój siostrzeniec, do klas integracyjnych zawsze było więcej chętnych dzieci jak ty piszesz tych zdolnych niż miejsc. Pamiętaj, że do klasy do której może chodzić twoje zdolne dziecko może trafić 8 z dysleksją, dysortografią itp czy "bardziej zdolnych" ale z problemami z zachowaniem a to dopiero obniża poziom klasy. Te dzieci trzeba wyprowadzić z tych dysfunkcji a zajęć dodatkowych teraz już brak lub jak na lekarstwo. Czy uważasz, że dzieci z niedosłuchem, jeżdżące na wózkach, ze słabym wzrokiem zagrażają zdolnym dzieciom? A gdzie słyszałeś, że one nie są zdolne? Nawet jeśli trafi dziecko z lekkim upośledzeniem , to co najwyżej może obniżyć średnią klasy, ale nie poziom. Ale czy na pewno zależy nam na cyferkach? Na całym świeci te dzieci funkcjonują z "normalnych" szkołach tylko u nas znów się nie podoba. Cóż zaścianek. Winy w tym, że "zdolne" dziecko się nie rozwija szuka się w innych a nie w sobie. Takie podejście jak 23:07, czy wcześniej babci pokazuje że daleko nam do człowieczeństwa przez duże Cz.
Popieram gościa z 06:45 !!!
I cała prawda. Najgorsze takie wsie jak Ostrowiec. A poziom jest jaki jest. Jeden nauczyciel daje coś poza podręcznikiem, inny przychodzi do szkoły odpocząć a dzieci chodzą na korki. Jakby się tak przyjrzeć tym nauczycielom, to 50% jest z przypadku a to jest właśnie najgorsze, nie niepełnosprawny kolega. Bo niepełnosprawność fizyczna nijak się ma do intelektu.
Od razu bym zglosila do Kuratorium w Kielcach, RPD i MEN. To ma byc pedagog???????? :/
To wszystko zależy od nauczyciela. Mój syn chodzi do szkoły w Szewnie i też w klasie jest sporo dzieci z problemami ale nauczycielka zajmuje się nimi świetnie. Nic tylko pogratulować:) Oby więcej takich nauczycieli.
Takie dzieciaki nie mają wesoło, ale nie można udawać ze się nic nie dzieje...
Zawsze zaczyna się od rozmowy z dyrekcją jak to nie pomaga to się idzie dalej ...
Ciekawe tylko jak opowiastka ma się do rzeczywistości, podejrzewam że nijak. Kolejne biedactwo, szkoda tylko że w widzeniu rodzica