Mój syn chodzi do pierwszej klasy do Staszica. Fizyki uczy go prof.Roman Wosiek. Na lekcjach podaje wytłumaczenie regułki, wyprowadza wzór i rozwiązuje jedno zadanie. Do domu zadaje 3 lub 4 inne zadania,których dzieci nie umieją rozwiązać. Trzeba niejednokrotnie przekształcać wzory, co nie jest łatwe dla ucznia, który jest na profilu europejsko-lingwistycznym i ma rozszerzone języki obce ,historię i wos. Oceny z testów to jedynki i kilka dwój na klasę 30-osobową.Prosze Was o zdanie na temat tego nauczyciela. Czy z Was ktos mial podobny przypadek?
Powiem tak. Twój syn mógł trafić dużo gorzej niż pan Roman. Mógł trafić na nauczyciela który sam nie wie co się wokół niego dzieje. Ja też miałem z nim fizykę i matematykę, i zdałem wszystko i maturę na dobrym poziomie. Nie twierdze że to nie może być jego wina.Jednakże zamiast szukać winy w nauczycielu, posłuchaj rady moich kilku poprzedników najpierw sprawdź ile twój syn uczył się do tego sprawdzianu, ile zadań rozwiązał żeby poćwiczyć. Jeżeli okaże się że zrobił ich dużo i dobrze, oraz że rozumie ten materiał, dopiero wtedy można zainteresować się nauczycielem.