chyba trzeba przewidziec pewne sytuacje i jesli idzie sie na radke to trzeba miec pare groszy, a chyba to logiczne ze wypada zapłacic facetowi. ach ci faceci bez wyczucia...
Ale na szczęście nie przewidział, albo po prostu zapomniał i dzięki temu poznał drugiego człowieka za jedyne 14 zł., a to nie jest wysoka cena. Gdyby miał przy sobie pieniążki, to może jeszcze czas jakiś nie wiedziałby z kim się spotyka i być może zainwestowałby dużo więcej (niekoniecznie materialnie).
A ja to miałem taką pierwszą randkę, że mnie zaprosiła starsza ode mnie ,,mamuśka" do siebie do pracy w sobotę, wciągnęła do jednego z pokoi i od razu, bez wstępnej rozmowy przystąpiła do czynności mocno seksualnych...na portalu randkowym ją poznałem. Z Ostrowca jest...i dobra w tym co robi.
daj namiar na portal ;)
Biedny , napalony Jodełka...:)))
...na pierwszej randce zabrał mnie na mecz koszykówki...a na drugiej do kina na film" PSY" i to była ostatnia randka z Nim...to było dawno temu :)
nigdy nie bylem na randce i pewnie nigdy nie bede
Jestem pod wrażeniem, że mimo różnym subiektywnym opiniom jest tylu CIEKAWYCH ludzi w Ostrowcu co absolutnie dyskwalifikuje tutejsze miasto jako nudne i mizerne. Baa sam jestem pełen Radości i Smutku, Radości, że to jest miasto, z którym wiążę dzieciństwo i nawet obecnie mieszkam, a smutku, że tylko spotykamy się na forum..
p.s. wizytuję od lat całą brudną i "rzekomo' cywilizowaną i bogatą Europę..
najgorsza randka,jaka przezyłam była jakies 14 lat temu,wtedy wchodził y na rynek telef komórkowe ,byliśmy u kolezanki w domu na podwójnej randce i faceci bawili się tylko tym telefonem, my mogłyśmy nie istnieć
kolezanka zapoznala mnie z chlopakiem ktory szukal osoby towarzyszacej na wesele,poznalismy sie spotkalismy sie tylko raz..poszlismy na piwo,gdy poprosilam o popielniczke barmanke zrobil mi pol godzinny wyklad na temat palenia i jego szkodliwosci przy czym nie mowil dyskretnie,juz mialam wychodzic ale przeprosil i poprosil zebym zostala jeszcze.Gadal jak najety ze jak juz pojdziemy na wesele to nie zyczy sobie zebym palila,zebym tanczyla z kim innym.mam caly czas siedziec przy nim,bawic sie z nim,mam z nim wychodzic sie przewietrzyc itd itp.wstalam i poszlam do domu,od tamtej pory sie nie widzielismy,kolezace podziekowalam z calego serca.
Ależ odnalazłam wątek :))) Mnie przypomniała się randka, nie pierwsza, bo któraś z kolei, ale taka dość zabawna. Kilka lat temu w internecie poznałam fajnego chłopaka. Rozmawialiśmy jak kumple od samego początku, nie było żadnego chamskiego podrywu z jego strony, żadnych "wyszukanych" komplementów ani innych sztuczności i właśnie za tę normalność go polubiłam. Spotkaliśmy się kilka razy w Ostrowcu, często spędzaliśmy prawie cały dzień razem i spacerując po mieście. Któregoś razu, gdy już zaufałam mu trochę bardziej postanowiłam zabrać go na wycieczkę po okolicach. Zabrać to za dużo powiedziane, bo to on dysponował autem a ja miałam być tylko przewodnikiem. Wiedziałam, że lubi jeździć nad wodę, łowić ryby, więc pomyślałam, że pokażę mu Brody i zalew w Wiórach. Z miasta wyjeżdżaliśmy już dość późnym wieczorem a zwiedzanie zaczęliśmy od Brodów. Jadąc nad tamę szukałam drogi, którą kiedyś jechałam tam ze znajomymi - jakiegoś skrótu. I tak tę drogę znalazłam, że wywiozłam kolegę na jakąś polną drogę, która kończyła się kawałek dalej, gdzie zaczynał się las. Kiedy przypominam sobie jego minę mam uśmiech na twarzy, bo jeszcze przed naszą "wycieczką" żartobliwie mówiłam "tylko mnie nie wywieź do lasu". Niby nic wielkiego się nie stało, ale... no właśnie - nie mogliśmy stamtąd wyjechać, kolega jakimś cudem zakopał się w piachu. Co się natrudziliśmy, żeby cofnąć się do właściwej drogi, do dziś pamiętam. Cali w kurzu, gdzieniegdzie w błocie, ale uśmiani i rozbawieni na maksa.
Jeszcze jakiś czas temu kiedy rozmawiałam z tym chłopakiem, żartował, że jego kolega chce poszukać kobiety w Ostrowcu, bo te podobno same mężczyzn wywożą do lasu. :) Miło wspomina się takie sytuacje.
Było to dwa lata temu. Poznałam chłopaka tu na forum. Trochę wymieniliśmy informacji i postanowiliśmy się spotkać. Ja oczywiście wystrojona - mini , szpileczki itd. biegnę na randkę i co widzę; mój książe z bajki ma chyba nie więcej jak 170 cm, chudzina, włosków też na głowie mniej niż na foto. Nigdy nie myślałam , że wygląd jest aż tak ważny, jednak trochę się zawiodłam , bo na foto był całkiem , całkiem. Największa jednak katastrofa to rozmowa, nie kleiło sie nic.Nie wiedziałam jak odejść ,nic mi do głowy nie przychodziło,przecież nie mogłam powiedzieć ,że mi sie nie podoba ,bo to przykre.Jakoś przeżyłam , ale od tamtej pory nie umówiłam sie z żadnym mężczyzną nawet w realu i nie prędko to zrobię, a trochę lat mam więc to nastąpi chyba w moim drugim życiu.
Ja kiedyś umówiłam się przez internet z chłopakiem ze Starachowic. Bardzo nalegał na spotkanie i przez kilka tygodni próbował mnie namówić na randkę. W końcu umówiliśmy się w rynku w Ocu. Nie dotarł na miejsce, nie odpowiadał też na smsa, więc pomyślałam sobie, że przyjechał obejrzał mnie z daleka i znikł, bo mu się nie spodobałam. Wróciłam do domu w nerwach i rozczarowana - plus z dodatkowymi kompleksami. Po kilku dniach zaczął do mnie wydzwaniać prosić mnie o drugą szansę, bo niby coś mu wypadło. Kajał się, płaszczył, ale nie umiałam mu zaufać, bo przez te kilka dni układałam różne scenariusze i byłam przekonana, ze pewnie z jakąś inną dziewczyną był umówiony może dzień wcześniej - tamta może wpadła mu w oko to mnie odpuścił i olał, a kiedy tam sięnie udało jednak to wrócił do mnie i zaczął zabiegać. Stał się dość natarczywy i zaczęłam się go bać Doszło do tego nawet, że wysyłał mi kwiaty czekoladki do pracy (wiedział gdzie pracuję) i dzwonił na stacjonarny telefon prosząc mnie do słuchawki. Raz czekał na mnie przed budynkiem w którym pracowałam i miałam to szczęście, że wychodziłam do domu równo z kolegami - mieliśmy iść na piwo, bo to był dzień wypłaty. Byliśmy zgraną paczką i wiedzieli co się dzieje, ze mnie jeden facet nęka, kiedy zobaczyłam go jak stoi przy aucie i powiedziałam, ze to on, jeden z kolegów zaczął działać. Objął mnie ramieniem szepnal do ucha coś, tak, zeby wygladalo ze mnie pocałował i kazal nam poczekac. Sam podszedł do natręta, porozmawiał z nim chwilę spokojnie po czym wrócił do mnie złapał za rękę i poprowadził przed siebie. Dostałam jeszcze jednego smsa od chłopaka ze Starachowic. Że jakbym zostawiła tego gościa, to żeby się odezwać do niego.
Ja mogłabym opisać najlepszą - hihihihi.
Opisałabym , ale trochę się boję , bo jak by ten chłopak przeczytał , to na pewno by skojarzył , że to o niego chodzi. Ale było SUPER.
Pamiętam ma pierwszą randkę w sadzie u mojego wujka gdzie była pasieka z pszczołami.Wypiliśmy na początek butelkę czerwonego słodkiego wina.Było lato mój chłopak Gienek poleciał pop drugie wino,ja zapragnęlam miodu.Gienek śmiało walnął pięścia w ul az pszczoły wyleciały.Pogryzły nas ..i tyle użyłam na randce ,kac i bąble
Na bal choinkowy w liceum ,zaprosiliśmy chłopaków z Tech.Mech. , bo u nas prawie same dziewczyny w szkole. Poznałam tam chłopaka - Krzysztof miał na imię. Przystojny blondynek. Bawił sie tylko ze mną . Wszystkie koleżanki mi zazdrościły. Umówiłam sie z nim na niedzielę. Szczęśliwa w skowronkach , nie mogłam oka w nocy zmrużyć. Ale w niedzielę- wiadro wody na głowę mi sie wylało, bo nie ustaliliśmy godziny. Nigdy więcej go juz nie spotkałam i nie wiem czy to był sen , czy moja właściwa połówka , bo każdy w życiu ponoć spotyka swoją , tylko czasami przegapi. Ta moja połówka co siedzi na kanapie , ciągle narzeka i chrapie całą noc to chyba zamieniona parę lat temu.No ale mam wspomnienia przynajmniej. Gdzie jesteś mój Krzysztofie.?