08:22. Mam prośbę DiLuce. Mógłbyś napisać normalnymi słowami o co Ci chodzi począwszy do zdania "Siebie samego.......... do wewnętrznej naoczności". Nie jestem filozofem, którym Ty się mienisz być, ale znam się na paru fajnych, przede wszystkim przydatnych dziedzinach wiedzy i też mógłbym tu błysnąć wiedzą, stwarzając kilku zdaniową wypowiedź, ze ściśle specjalistycznymi określeniami i nikt by nie wiedział, o co mi chodzi, oprócz mnie. To samo może zrobić np.fizyk jądrowy, kosmonautyk, a nawet za przeproszeniem, zwykły laborant z pracowni diagnostycznej, używając typowo zawodowych, przypadkowych określeń, nie ważne czy miałoby to sens, czy nie, ale na pewno nie byłoby zrozumiałe nawet dla Ciebie- filozofa. Moim zdanie, jeśli dialog odbywa się na forum dostępnym dla każdego, a nie na sympozjum naukowym, to nie powinien on zawierać udziwnień, typu wyrazy stosowane jedynie w konkretnej dziedzinie wiedzy i nie znane przeciętnemu odbiorcy. Bierz przykład z Ks.prof.Tischnera. On był wybitnym filozofem, ale przemawiał do ludzi tak, że rozumiał go ten przykładowy fizyk jądrowy i sprzątaczka z dworca PKS. Imponowanie wiedzą na siłę, poprzez tworzenie zlepków niezrozumiałych zdań zamiast jasnego przekazu, jest po prostu śmieszne. Nie mów mi, że jestem tępy i dlatego nie rozumiem co piszesz, bo chyba nikt nie rozumie Twojego cennego komunikatu. Zawsze myślałem, że bycie filozofem, to posiadanie przede wszystkim umiejętności rozumienia świata i ludzi, a nie tandetne popisywanie się zasobem słów obcobrzmiących i uważanie się za geniusza, który rozumie tylko sam siebie. Nie cierpię ciemniaka i całej tej jego zgrai z Felką na czele, która mówi podobnym językiem, co Ty, tylko dotyczącym innej "branży". Bądź zatem tak miły i napisz po ludzku, co chciałeś nam powiedzieć w cytowanych wyżej zdaniach. Wiem, że umiesz to robić, bo już wielokrotnie udowodniłeś, że język potoczny, a nawet słownictwo uważane za wulgarne, nie są Ci obce, to mów do ludzi z sensem i bez zbędnego patosu, bo żałośnie to wypada, jak na filozofa.
Zaraz DiLuce odpowie Ci w swoim style że Tischner nie był filozofem bo był księdzem.
Mówiąc "normalnie": siebie samego mogę poznać tylko przez obraz świata a raczej sposób w jaki go interpretuję. Tak na przykład widząc wschód słońca, jeden będzie dziękował Jahwe za ten piękny obraz, innego będzie przenikał promień smutku nad "upływającym" czasem, ktoś jeszcze będzie żałował, iż noc się skończyła. Wszystkie te sposoby patrzenia mówią nam kim jesteśmy.
Jeszcze raz przepraszam, że bez " " użyłem tekstu profesora Hudzika. Wstyd mi za moje roztargnienie. Pozostałe teksty moje.
Czyli można prosto, jasno i bez zbędnego patosu? Można, to po co się silisz na dziwactwa? Chcesz komuś zaimponować? Nie obraź się, ale dla mnie współcześni "filozofowie", a raczej magistrowie, czy doktorzy filozofii, to ludzie mało przydatni we współczesnych realiach. Co nowego mogą wymyślić po Platonie, Sokratesie czy Kancie? Na siłę starają się interpretować ich mądre imperatywy i być uznawanymi za mędrców. Uwielbiany przeze mnie Ks.prof. Tischner, gdy tłumaczył studentom imperatyw wolności woli człowieka, podał to po góralsku "Ani jo se nie twój, aniś ty nie moja, jak mnie przenocujesz - dobro wola twoja". To był prawdziwy i nieodżałowany, mądry człowiek i WIELKI FILOZOF. Nie ma w Polsce i długo nie będzie człowieka i filozofa takiego formatu, a mgr i dr filozofii powinni z pokorą uczyć się na Jego dorobku naukowym. Pozdrawiam cieplutko.
Mylisz się co do jednego. W Filozofii żadne pytanie (kim jestem? dlaczego jestem? "czym" jest bycie? czym to wszystko w ogóle jest? jak poznajemy? itp.) nie zostało rozstrzygnięte. Już chociażby z racji "obszaru" jaki bada, jego totalności. Zgadzam się co do Tischnera, był wolny i Jemu "wybaczam" koloratkę (obrożę) na szyi. Jak umierał na raka gardła powiedział: "cierpienie nie uszlachetnia", też tak sądzę. Najważniejsze, że bycie w "służbie mundurowej" stawiał na ostatniej pozycji. "Najpierw jestem człekiem, potem filozofem a na końcu księdzem" jak mawiał. Lubię sposób w jaki interpretuje Heideggera (nie uderzając w nazistowski epizod Mistrza Martina). Jednak jak dla mnie największym i prawdziwie oryginalnym Filozofem jest profesor Józef Bańka. Myślę, że przyszłość doceni Jego przenikliwość. Mylisz się w jednym: filozofowie - niech Ci będzie - magistrzy i doktorzy filozofii świetnie odnajdują się w świecie. Ich zdolność syntetycznego spojrzenia na problemy (np. związane ze sztuczną inteligencją) jest wykorzystywana w krajach nastawionych na pragmatyzm i zysk. Tak jak gra w szachy uwalnia pewne obszary intelektu tak filozofia pomaga w szybkim docieraniu do sedna problemu albo spojrzeniu na niego z innej, niespodziewanej a odkrywczej strony. Na pewno byłaby bardziej "przydatna" i rozwijająca ducha niż dogmatyczna religia. Pozdrawiam.
Przepraszam, że odpisuję po jakimś czasie, ale w przeciwieństwie do "niektórych" mam w swoim pięknym życiu wiele pasji i jedną z nich jest gotowanie i dogadzanie moim najbliższym i przyjaciołom. Szykuję imprezę na wieczór i trochę mi zeszło z koronnym daniem czyli (podobno najlepszymi w Unii Europejskiej, zdaniem moich przyjaciół) paprykami faszerowanymi. Wracając do naszej dyskusji, muszę Ci zwrócić uwagę, że już na wstępie popełniłeś kardynalny błąd pisząc "mylisz się co do jednego", a potem to powtarzasz. Jeśli byłbyś prawdziwym znawcą filozofii, nigdy byś takiego błędu nie zrobił. Dyskredytowanie interlokutora, już na wstępie dialogu, stawia Cię natychmiast na przegranej pozycji. Jesteś pewien, że Ty masz rację?Nikt nie słucha ludzi nie szanujących opinii rozmówcy. Do jednego się jeszcze odniosę, bo nadal mam mało czasu, do Twojego stwierdzenia, że wybaczasz koloratkę Ks.prof. Tischnerowi. Słuchaj, Stary zdanie takiego podrzędnego (jeśli to prawda, że masz taki tytuł) dr filozofii, Jego w żadnej mierze nie interesowało i gdyby żył, to z humorem odpisałby Ci, że kto się wróblem urodził, skowronkiem nie umrze i szkoda Twojego zachodu w imponowaniu swoją mądrością na forum społecznościowym dla gospodyń domowych i bezrobotnych z mnóstwem niezagospodarowanego czasu. Wracam do mojego ukochanego gotowania, a Ty "filozofie" umiesz w życiu robić coś innego, oprócz udawania mędrca?
Pominąłeś kilka literek z alfabetu pisząc ten skrót. A swoją drogą, to niedługo ich zabraknie w tym alfabecie dla określenia tych wszystkich "kochających inaczej" :))
Szybka diagnoza sekciary. Własne "ja" to ty i ciemniak x 2.
Słuchaj - dla mnie jesteś sekciarą - fanatyczką. Czymś pomiędzy dżdżownicą, a ćmą.
Nie będę z tobą dyskutował.
Niech się z tobą dalej męczy DiLuce, który siedzi cicho i czyta jak inni robią za niego robotę. Mnie się już znudziło. W końcu, to Ciebie, Diluce ciemniak obraził. Róbta, co chceta:)
Pragnę zauważyć, że @DiLuce nazwał @ciemniak12 ”faszystowsko filosemickie gówno”.
W doborze tego określenia można by dostrzec pewien dysonans, bowiem @ciemniak12 często zwykł był używać przezwiska ”lewak” (choć oczywiście mogę się mylić).
Magilla - ale, że "lewak" to co?
Jeżeli ktoś zwalcza fundamenty polskiej tradycji, kultury, wartości i na ich miejsce próbuje przeszczepić to, co doprowadziło europejskie społeczeństwa do upadku - to kim jest jak nie lewakiem?
Kim jest osoba, która w skutek pewnych tradycji rodzinnych, czy zaczadzenia lewicowo-komunistycznego prowadzi walkę z tymi samymi dokładnie ideami: "Bóg, Honor, Ojczyzna", uznając je za przejaw zaściankowości, która stoi im na drodze ku "nowoczesnemu" szczęściu?
Dla mnie ktoś taki jest lewakiem. Nie lewicowcem, gdyż kiedyś lewica to była grupa, której przyświecały cele wyrównywania szans społecznych. Natomiast dziś celem lewaków jest deprawacja i wywyższanie każdej anormalnej grupy, której preferencje seksualne, im bardziej oddalone od praw natury, tym większą uzyskuje przychylność lewactwa.
Pozdrawiam
Więc nie rozumiem tym bardziej, skąd takie zacietrzewienie "lucyny", że wybrała sobie za żonę lateksową lalkę.
Teraz podobno to ostatni krzyk mody.
https://www.vice.com/pl/article/dpnpxm/mezczyzni-ktorzy-zmieniaja-sie-w-zywe-lateksowe-lalki