Niech się uczą nauka to potęgi klucz od tego jest ie uczniem aby się uczyć a nie potem barany i byle matoł idzie na studia i wielki specjalista od niczego bo nic nie umie
Prac domowych jest dużo i nikt mi nie powie że jest mało co. Wiem to z autopsji, dzieci u mnie siedzą po kilka godzin, odrabiają prace domowe, uczą się, robią prace dla chętnych, których jest też dużo.
Wiem też, że córka znajomej często mówi że nie ma nic do nauki, mimo że chodzą razem do klasy. Więc myślę, że w dużej mierze ilość nauki zależy też od ambicji dziecka i nie mówię tu o młodzieży mało zdolnej (moje mają zawsze średnie powyżej 5.50).
Ale jak widzę ile się muszą nauczyć, to mi się serce kraje, dlatego jestem przeciwniczką pisemnych prac domowych, odciążmy te dzieci chociaż w ten sposób :(
Moje dziecko jakoś nie siedzi, czasu wolnego ma aż zanadto a i tak ma super oceny. Dzisiaj odebrało stypendium. Być może więc macie mniej zdolne dzieci.
Pogratulować takiego zdolnego dziecka, tylko wstydziłabym się tak oceniać innych! Jeśli dzieci są mniej zdolne, a poświęcają więcej czasu na naukę, to należy to docenić, a nie szydzić z nich.
A prac domowych jest za dużo. Taki banał jak religia, a siostra katechetka co lekcja to ćwiczenióweczka do uzupełnienia, jakby nie można tego zrobić w trakcie lekcji.
Mamo, a co mają powiedzieć dzieci np. w klasie pływackiej. Moje ma 2 razy trening. Przed lekcjami i po lekcjach. Wiem jedno, za dużo czasu, to przechodzi między palcami. Dzieci za dużo siedzą na urządzeniach - tel, komp itp Ścisłych przedmiotów na sucho się nikt nie nauczy. Tylko pisemnie. Jak nauczyciel ma się przyłożyć do uczenia? Myślę, że nauczycielom zależy żeby mieć jak najlepszych uczniów, bo wtedy dobre wyniki. Wyniki zależą od zdolnosci i ambicji dziecka.
Pewnie, że zdolne i ambitne dziecko jest bardzo wygodne, bo uczy się w domu. Nauczyciel powinien pochylać się też nad słabszymi, bo nie oszukujmy się, że wszystkie zdolne i ambitne. Są i zdolne lenie i ambitne kujony, ale już mniej zdolne i bez dobrego nauczyciela przedmiotów ścisłych nie wykuje. No, ale zdarzają się i leniwe dzieci i nauczyciele.
Co nie zmienia faktu że nauki i prac domowych jest nadmiar.
Ja uwazam ze dzieci powinny miec jakies dziecinstwo. Bo tak naprawde sami sobie pzrypomnijmy ile tego wszystkiego bylo jak my bylismy w szkole. Kartkowki, sprawdziany wypracowania dyktanda pytanie na lekcji. Tgo bylo naprawde duzo a teraz jest pewnie jeszcze wiecej.I co ? czy teraz wszyscy jestesmy tacy wystudiowani wyspecjalizowanii zarabiamy kokosy? Wlasnie nie. Ile osob tak naprawde zarabia i ma dobre prace ktorzy nie zawsze byli wzorowio tylko ledwo ledwo zaliczali sprawdziany. zycie samo pokaze kim bedziemy. wlasnie przez ten natlok zadan domowych i sprawdzianow dzieci czesto nie maja czasu na nic wiecej. Dla mnie to jest przykre, smutne. Czesto trudno jest znalezc pasje takim dzieciom. Sa poprostu zbombardowani pracami kartkowkami i pytaniami. Kazdy i tak osiagnie to co ma osiagnac. Ja sam znam kilku znajomych ktorzy maja swoje biznesy i zarabiaja niezle pieniadze a w szkole ledwo pzrechodzili do nastepnej klasy. Pewnie teraz nieraz sie smieja z tych kujonow co to walczyli o swiadectwa z paskiem zeby rodzicow ucieszyc siedzac po nocach nad lekcjami a teraz pracuja w prostych zawodach i zarabiaj minimum. pomyslcie sami
Tak mieliśmy bo nie trafiliśmy na FB, komputery i tv. Ja co 2 tygodnie miałam wypracowanie, a teraz raz na semestr góra dwa, bo dzieci przepracowane. Niby czym?
15:50 dodam jeszcze chwilkę s od siebie. Od klasy 5 wracając do domu musiałem odebrać siostrę z przedszkola. Potem szłam do domu obieralam ziemniaki, bo rodzice wracali na 15:30. Ogarnialam mieszkanie, zajmowałam się siostra. Potem lekcje. Raz w tyg. katecheza przy kościele oraz jeździłam na ćwiczenia gimnastyki korekcyjnej. Owszem nie było tylu ćwiczeniowek ale wszystkie prace domowe robiło się w zeszytach. Pisaniny byli dużo. Pamiętam po 6zadan tekstowych. W tamtym czasie rodzicie nie pomagali, miało się ocenę na jaką zrobiło się pracę domową samemu. Nikt mnie nie podwoził do szkoły, na dodatkowe zajęcia. Dopiero w piątek i sobotę spotykałam się z koleżankami. Więc nie opowiadajcie, jak to teraz są biedne dzieci. One są nieudolne, niezaradne, a rodzice nawet w 5 klasie przychodzą po nie do szkoły. Systematyczność i słuchanie na lekcji to 80% sukcesu. Teraz dzieci oprócz nauki nie mają żadnych obowiązków.
MAJĄ DUŻO ZADAWANE ALE ZGADZAM SIĘ ŻE SĄ NIEUDOLNE
Zobacz ile ważą katechizmy w klasie. 1-3 najcięższe.
Kiedyś zeszyt do religii wystarczał, potem dołączono podręcznik, a teraz dzieci od 1 klasy maja dodatkowo zeszyt ćwiczeń z religii. Świat oszalał p
Rodzice albo dziadkowie noszą plecaki dzieci.Ciężkie są to prawda.