koniecznie powiedz o tym komuś z rodziny , bliskich znajomych i to jak najszybciej !!!
czasami prosilam BOGA zeby mnie zabrał .staram sie byc silna
Spokojnie mała:-)) całe barwne życie przed Tobą. Chwilę trzeba poczekać....Odnajdziesz się i będziesz kiedyś wspominała....Każdy ma cięzke chwile, rzadko trafia życie jak z bajki - niestety wszyscy musza walczyć. A w końcu każdy żałuje, że życie takie krótkie. Jeszcze samemu to zepsuć?? Popatrz ilu ludzi chciałoby ci pomóc. Pozwól tylko....
Szukaj pomocy!!! Dla siebie przede wszystkim, ale i dla Twoich bliskich, to ich byś bardzo skrzywdzila - wiem, bo jestem taką czyjaś bliską, ktora do tej pory nie do końca się pozbierała. synek Cię potrzebuje więc żyj dla niego. Poproś kogoś o pomoc - wspólnie każdy problem jest łatwiejszy niż samotnie i na pewno sobie poradzisz.
w wieku 15lat wykryto mi wade serca ASD2 ubytek miedzyprzedsionkowy .w wieku 17 lat urodzilam synka obecnie mam 21.mialam przy sobie ojca dziecka wzielam slub mimo sprzeciwu rodziny z mojej strony.jestem juz 3 lata po slubie mieszkalam u tesciow tylko nie szlo nam to mieszkanie za dobrze ja zawsze bylam skryta skromna nie potrafilam odpysknac jak to sie mowi a to zrobilam zle to a to to a mi bylo ciezko u kogos sie ''wyluzowac'' wygonila mnie tesciowa teraz rozmawiamy dyplomatycznie widze ich niechec do mnie i zupelnie nie wem dlaczego do tej pory i za co.poszlismy na swoje wynajmowalisy rok mieszkanie tu potem gdzie indziej 2 lata i teraz obecnie gdzie indziej mieszkamy.najgorsze jest to ze mam meza maminsynka rodzice sa wazniejsi ode mnie i ich opinia.horror moj zaczol sie jak zaczelam mieszkac na ilzeckiej pewien''chlopak''zaczol miec opsesje na moim punkcie nie dawal mi spokoju itd dusilam to w sobie i wlasni wtedy probowalam odebrac sobie zycie po raz pierwszy po roku przyznalam sie mezowi do tego.ten moj dreczyciel siedzi w zakladzie zamknietym teraz wydzwania do mnie z za kratek bez przerwy siedzi juz ok8miesiecy i mi ni dal spokoju.zrobil tak zeby wszyscy mysleli ze bylam jego kochanka i grozi ze jak wyjdzie i tak mi zniszczy maluzenstwo bo nie chciaam z nim byc.z mezem tez sie kloce sa sprzeczki ale pewni jak i wszedzie nie pracuje nie mam gdzie isc w razie gdy sie rozejdziemy martwi mni to co ja wtedy zrobie gdzie pojde co dam malemu jesc.boje siejak tamten wyjdzie i cale moje zycie jest aj.......jestem podlamana moim swiatem
przepraszam za bledy pisze szybko zeby nikt mnie nie ''podlukał'' to tak w skrocie moje zycie
jeszcze moj tata jest alkoholikiem zle juz z nim nie daje sobie pomoc widzi tylko alkochol pogotowie jes u niego za porządku dziennym mdleje juz itp ma torbieta na trzustce id itp kocham go i nie wyobrazam sobie tego ze go zabraknie
Myslę, że jeśli ''dręczyciel'' nie ma naprawde powodu, trzeba to zgłosić gdzie trzeba. To jest karalne. Natychmiast zmienic numer telefonu. Mąż się uspokoi. Jeśli jest na tyle poważny - porozmawiac z nim jasno. Jesli nie - nie będzie możliwosci wspólnego rozwiazania problemu - istnieja ośrodki dla samotnej matki, zawsze mozna się przechować z dzieckiem - pomogą. Skorzystaj z pomocy ludzi którzy Ci ją tutaj oferują. Byc moze trzeba będzie znów zmienić miejsce zamieszkania. Dasz radę. Nie z takimi problemami ludzie się w życiu borykają. Będzie dobrze.
Pomyśl o ucieczce np. do innego miasta, kraju.. Zostaw wszystko i wszystkich za sobą.. Poszukaj znajomych w Polsce, którzy mogą Ci pomóc i wyjedź. Zmiana otoczenia napewno Ci pomoże, poszukaj pracy, poślij dziecko do przedszkola. Jak już staniesz na swoim, zatrudnij dobrego adwokata i pozbądź się kłopotliwego malżeństwa.
@smutna: całe życie przed Tobą, wiele wspaniałych i cudownych chwil. Pomyśl przez chwilę wyłącznie o sobie, jakbyś chciała je wspaniale przeżyć i zacznij te marzenia realizować.
Łał, czytając twój post dochodzę do wniosku, że raczej masz coś nie tak pod sufitem niż masę problemów, przecież ty tak naprawdę nie masz żadnego problemu, człowieku, problemy to mogę mieć ja, bo pewnie nigdy nie będę miał normalnego życia z wielu powodów, nigdy nie będę miał tej drugiej połówki, mam prawie 24 lata i nigdy nie miałem nawet dziewczyny. Ja daje sobie jeszcze dwa lata jeśli nic się nie zmieni w moim życiu przez ten czas nie będę płakał na forum tylko po prostu to wszystko skończę. Powinnaś się cieszyć, że masz normalne życie i rodzinę, chyba jeszcze nie dorosłaś do tego, żeby się bawić w związki a co dopiero w dzieci.
napisz proszę do mnie na e-mail kasiadombrowska@tlen.pl umówimy się na spotkanie i porozmawiamy, chętnie ci pomogę
Smutna powiem tak jeden problem to nie problem sto problemow to jest problem. Moje rady:
1. Zmienic nr telefonu, a dreczyciela podac na policje. Jak sie nie zmieni dostanie "dokladke" i jeszcze posiedzi.
2. Dziewczyno synka masz juz duzego, do przedszkola, a Ty do pracy, do ludzi szukaj kontaktu, kolezanek, przyjaciol. Nie siedz w domu w 4 scianach, wiecej asertywnosci i nie daj sie stlamsic mezowi i tesciom. Wiecej niezaleznosci.
3. Musisz o wszystkim rozmawiac z rodzina, kolezankami, kolegami ale wiesz takii ktorzy sa na tyle dorosli zeby Ci doradzic itp. Moze przez to forum anonimowo bedzie Ci lepiej na poczatek.
4. Jesli chodzi o twojego tate - Zglos go do dzielniocowego, na policje, idz do gminnej komisji rozwiazywania problemow alkoholowych. Naprawde nie miej rozterek, ze podajesz ojca na policje. Wezma na sile na odwyk moze to pomoze moze nie, ale jak bedzie za pozno bedziesz miala duze pretensje do siebie, a tak to bedziesz miala przeswiadczenie, ze zrobilas cos w tym kierunku.
5. Wez sie w garsc pomysl co by sie stalo z Twoim dzieckiem, kto by sie zajal itd. Zdaj sobie sprawe, ze moze Ty bys juz nie miala problemow, ale ilu ludzi bys skrzywdzila, ile osob Ci bliskich i nie by plakalo. Pomysl o nich, a nie o " sobie". Twoj syn dorastalby bez matki nawet nie wiesz zreszta ja tez nie wiem, ale znam ludzi ktorzy by oddali wszysko zeby spedzic chociaz 5 min. ze swoja mama. Zeby moc sie wygadac, zapytac itd, itp.
Smutna trzymaj sie i walcz, bo zycie jest naprawde piekne i krotkie. kazdy ma jakies problemy, ale nie ma sytuacji bez wyjscia. Zawsze jest jakies rozwiazanie.
Pozdrawiam i zycze szczescia, a przede wszystkim zdrowia.
MORDA ma absolutna rację. podstawa to zmiana numeru!!!!! szczerze pogadaj z mężem i wyprowadźcie się do innego miasta albo chociaż w drugi koniec miasta póki ten świr jest zamknięty. jeśli masz czyste sumienie to zgłoś to na policję.
Możesz iść do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie albo do MOPSU. tam znajdziesz wsparcie finansowe, prawnika
(prawo rodzinne i opiekuńcze, ochrona praw lokatorów), psychologa (dla osób dorosłych), psychologa (dla dzieci), grupę wsparcia dla kobiet ofiar przemocy domowej (może to Ci nie potrzebne ale rozmowa Ci się przyda). Te dwie instytucje znajdują się na Świętokrzyskiej w nowym budynku. Udzielana pomoc jest BEZPŁATNA. Zespół ds. rodziny - z kompleksową pomocą socjalną
tel. 0-41/ 265-31-35 w. 14 w godz. 7.00-9.00 i 14.00-15.00 , Telefon zaufania czynny codziennie (oprócz dni wolnych) w godz. 7.00 - 18.00, W razie zagrożenia zdrowia lub życia ze strony członków rodziny jest możliwość skorzystania z "bezpiecznych miejsc" do 1 doby oraz stacjonarnego pobytu w hostelu Ośrodka (z całodziennym wyżywieniem). Pozostałe grupy społeczne, w celu uzyskania pomocy (w tym osoby bezrobotne) winny zgłosić się do pracowników socjalnych ze swoich rejonów
tel. 0-41/ 265-31-35 do 37 w godz. 7.00-9.00 i 14.00- 15.00 Ośrodek Interwencji Kryzysowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Ostrowcu Świętokrzyskim (os. Pułanki 10, 27-400 Ostrowiec Świętokrzyski)
Tez mam ojca alkoholika , ale mam tez przyjaciol a to najwazniejsze . Wierze ze ty tez ich masz . Najwazniejsze to to zeby nie dopuszczac do siebie mysli ze juz teraz jest najgorsza sytuacja ..... bo nie jest . Z kazdej sytuacji jest wyjscie . Masz dzieciaka , jak dla mnie to majwazniejszy powod zeby żyć . Trzymaj sie i zacznij sobie wmawiac ze dasz rade i bedzie lepiej. A najlepiej naprawde znajdz kogos komu sie wygadasz i wyplaczesz jednorazowa taka kuracja potrafi zdzialac cuda, a duszenie w sobie smutnych uczuc jest powaznym bledem.
dziewczyno powiem tak jestes jescze mloda i powinnas w siebie uwierzyc.nie mozna sie podlamywac tym ze cos w zyciu sie nie udaje nikt nie mowil ze bedzie latwo ale tzreba walczyc o to aby bylo lepiej.wiazac sie z kims myslac ze to juz na cale zycie nie mozesz przewidziec co i jak bedzie a po co sie meczyc na sile.powinnas zrobic tak jak ci pisala jedna osoba zmiana otoczenia najlepiej nie mowiac nikomu gdzie jedziesz itp.poinformowac powinnas jedynie najblizsza rodzine i poprosic aby nikomu nic nie mowili.masz dopiero 21 lat jescze wszystko przed toba uwazasz ze jesli masz dzieciaka to pies pogrzebany??mylisz sie nawet nie wiesz ilu moich znajomych ma zone badz dziewczyne z dzieciakiem i jakos sie dogaduja.jestes mloda i zawsze znajdziesz kogos rozsadnego komu bedziesz mogla zaufac i powiedziec nawwet o takich problemach jak ten nie powinnas zostawac z tym sama.a tak apropo ten maz to chyba nie jest za toba az tak strasznie skoro nie widzi jakis zmian osoby ktor chca odebrac sobie zycie wysylaja wszelkie sygnaly do otoczenia zanim zdecyduja sie na ten krok.pomysl o tym jak zakonczysz swoj zywot co twoje dziecko bedzie myslalo kiedys o tobie ze zostawilas je sama inaczej jest kiedy to choroba zabiera kogos bliskiego a inaczej kiedy dorastajac dowie sie ze sama sie na to zdecydowalas.uwazam ze powinnas porozmawiac z kims komu ufasz ponad wszystko mysle ze masz taka osobe bo kazdy ma choc jednego dobrego przyjaciela na ktorym nigdy sie nie zawiodl.zanim jednak zdecydujesz sie na taki krok pomysl o tym jak spierdzielisz zycie dzieciakowi.nawet nie masz pojecia jak mloda osoba przezywa to ze kiedy dorastala nie bylo przy niej matki.inaczej jest kiedy ojciec odchodzi a inaczej matka do matki zawsze sie ma wiekszy szacunek.jesli bedziesz chciala o tym pogadac daj maila i popiszemy.pamietaj nie jestes sama na tym swiecie jescze trafiaja sie normalni ludzie z ktorymi mozna a i warto porozmawiac.glowa do gory i nie ma sie co lamac.
ps a co do zdrowia nie jestes jedyna ktora ma problem z sercem.u mnie na poczatku zdiagnozowano omylnie bialaczke po czym okazalo sie ze to tylko gleboka anemia pozniej wszystko jednak wyszlo ze mam oslabione serce przez wade przy czym mam arytmie a jako ze mam slaba krzepliwosc krwi musze ciagle sie kontrolowac u lekarzy.fakt jest taki ze mam troche wiecej lat od ciebie ale nie wiele wiecej.ja zostalem z tym sam nikt z rodziny do konca nie wie co mi jest nie chce nikogo martwic.ja wychodze z zalozenia ze zyc krotko to szcesliwie i nie mozna sobie w zyciu odmawiac pieknych chwil.jest jednak jedna rzecz ktorej nigdy nie zrobie nie zaloze rodziny tylko dlatego ze lekarze powiedzieli ze grozi mi zawal albo wylew w mlodym wieku a nie chce osierocic dziecka jesli by sie takie pojawilo.nie ma sie cyzm martwic ludzie maja wieksze problemy i zmartwienia i wciaz mysla pozytywnie.pozdrawiam i pamietaj ze slabosc pokonasz walczac a nie chowajac sie gdzies w kacie