Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Kto zostanie nowym Prezydentem RP
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.
                  • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 63

                    Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                    Ale co do czytania to tak. Moje córki umiały czytać w wieku 5lat. Pisać gorzej, bo ortografia i o ile się trafi na madrego nauczyciela to ok, starsza miała szczęście. Młodsza też do 2kl, w 3 horror, bo nauczycielka się wyżywała na dzieciach, bóle brzucha, nie chodzenie do szkoły, wymyślanie wad u dziecka przez eksperta po jakiejś pedagogice udającego lekarza. Dziś jest ok, dziecko nie opuszcza w ogóle lekcji, bo nauczyciele prawie wszyscy ok, ale w 3kl mało chodziła i sama jej tego oszczędzałam na ile mogłam bo miałam dość nauczyciela, który żadnej wiedzy nie ma, robi błędy, denerwuje się na dzieci, że szybciej zrobią zadanie niż ona, a i stresuje, zwyzywa. Szok dosłownie, co dziecko moze przeżyć, przez nieszczęśliwą nauczycielkę. Dziś już obie zadowolone, bo a szczęście najgorsze za nimi. W LO już inna liga nauczycieli, a i w gimnazjum też słabizny takiej jak w podstawówce raczej nie ma z tego co widzę. Są wyjątki ale zwykle od mało ważnych przedmiotów, a dzieci wychowuję mądrze i wiedzą co ważne a co nie.

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                      Już nieraz się wypowiadalas i pisałaś o swoich mądrych pociechach. Mnie to ani ziębi ani grzeje to co wypisujesz o nauczycielach. Ja nigdy nie znoszę tylko jak ktoś pisze w liczbie mnogiej. Takie oni wyższa liga oni niższa. Każdy jest odrębną jednostką. A w sredniej szkołę też spotkałem marnych pedagogów a w podstawówce super. Jednak to są jednostki konkretne. Jakieś kompleksy z ciebie wychodzą wpisując i krytykujac ?

                      Gość
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 64

                  Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                  To śmieszne ze 6 latek pisze i czyta jak idzie do przedszkola zastanów się kto pisze takie brednie?????????????????????????????????????????

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                    Dorośniesz i ty

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                  • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 67

                    Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                    To coś dziwnego? Ja czytałam jak miałam 4lata, nawet gazetę, druczek drobny. Może nauczyciele tego tak szybko nie ogarniają i stąd zdziwienie.

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                      To są pojedyncze przypadki.

                      Gość
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                        6:28 no nie wiem. Pojedyncze to są jak 5latek jest zielony, a znam takiego maluszka. Umie grać na telefonie, sam włącza laptopa, tableta od 3rż, a literek do dziś nie zna, liczyć nie umie, no może do 5 ale mama twierdzi, że te gry też edukują. Jak się dziecku poświęca czas, kupuje mądre zabawki to naprawdę można do 4rż wiele go nauczyć. Oczywiście trzeba na to czasu, cierpliwości i zainteresować dziecko światem. Moja córka mając 3latka wyszła ze mną na spacer i była bardzo zirytowana, że nie umie przeczytać co pisze na murze bloku, pisało coś paskudnego o Policji... Nie powiedziałam jej co. W domu zaczęła pisać sobie na tablicy, układać literki i z ciekawości się uczyła. Nie mówię, że jest geniuszem, bo wcale super się nie uczy, ale to co łatwe szybciutko ogarnęła. No ale są chłopcy co mają po 11lat i mamy sznurują im buty i czytać nie potrafią, tylko sylabizują.

                        Eulalia
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 66

                  Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                  Eulalia pedagogika to studia bo widzę ze masz braki w edukacji.Zastanów się co piszesz bo o pracy w klasach 1-3 nie masz bladego pojęcia tylko ci się wydaje ze wiesz coś na ten temat.Jak jesteś taka bystrzacha to sama możesz uczyć swoje dzieci nie musisz ich wysyłać do szkoły.

                  Gość_agnieszka
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                    Pewnie każdy chce posłać dziecko do szkoły ze względu na kontakt z rówieśnikami a nauka jak wiemy w domu. No i jak wiemy nie trzeba kończyć jakiejś pedagogiki (marnowanie czasu i kasy) aby można było uczyć dzieciaka do gimnazjum w domu, ale nauczyciel przypisze sobie jakieś zasługi, jak dzieciak bystry to oczywiście jego zasługa, żadne tam geny a jak mniej bystry to GENY po rodzicach.

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                  • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 69

                    Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                    Tak, pedagogika to studia... Ale tylko z nazwy. Nauki tyle co w słabym LO. Nie jest to ekonomia, studia techniczne, medycyna, prawnicze i inne. Do socjologii można to jeszcze porównać. To takie studia dla każdego, kto się nie dostał a coś chce skończyć.

                    Eulalia
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                      Przepraszam czyżbyś kończyła pedagogikę skoro jesteś tak zorientowana w temacie?Na tym forum sami eksperci od pedagogiki.Poczytajcie sobie jakie przedmioty są na studiach pedagogicznych,nauki jest cala masa.Niestety niektórzy słyszeli,że to studia na których nie trzeba się uczyć i dalej opowiadają takie głupoty.

                      I uprzedzając twoje pytanie skończyłam pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim i to był mój świadomy wybór a nie środek zastępczy .Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka i przemyśl swoja wypowiedz.

                      Gość_agnieszka
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                        to nie wiesz że tu w sprawie nauczycieli wypowiadają się osoby nie mające nawet średniego wykształcenia,w większości po zawodówkach a potem zaocznie może ukończyli szkołę średnią

                        Gość
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                          Znam takie osoby, które w 1szej LO nie zdały a dziś uczą w szkole, lub są po 30 i studiują pedagogikę. Oczywiście nie uczą fizyki czy historii, tylko w 1-3. I owszem, mam bliską koleżankę, która tak właśnie mówi o pedagogice, że nie musiała się uczyć a żeby nie iść po LO do pracy poszła na studia pedagogiczne i przedłużyła sobie dzieciństwo. Do tej pracy potrzeba dużo wielkiego serca, empatii i miłości do dzieci, bo łatwo je skrzywdzić. Niestety nie każdy sie do tego nadaje.

                          Eulalia
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 76

                          Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                          Nauczyciel a nauczyciel to jednak różnica. Nie udawajcie, że jej nie ma w wykształceniu nauczyciela przedszkola a nauczyciela od fizyki.

                          Eulalia
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 77

                        Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                        Agnieszko, jeśli do mnie pijesz, to uwierz mi, że nie wkładam. Wiem, że jest sporo nauczycieli i w przedszkolu, którzy od dzieciństwa marzyły, może marzyli bo i mężczyźni się trafiają w przedszkolach. Ja po prostu piszę o tym co ja zauważyłam w moim środowisko. Jak się znajoma nie dostała na inne studia dzienne co było do przewidzenia po tym jak się uczyła w liceum to poszła na pedagogikę. Dziś pracuje w prywatnym przedszkolu w dużym mieście i sama mówi, że nie lubi dzieci. Ma tylko licencjat, nic poza tym i twierdzi, że może uczyć w 1-3. Może nie wie, że nie może. Sama pamiętam moją jedną przedszkolankę, która do dziś pracuje w przedszkolu i na pewno do dziś dzieci ją uwielbiają. Jest takich nauczycieli mnóstwo ale i mnóstwo tych co z braku laku zaliczyli sobie pedagogikę za kasę i jak mieszkają w dużym mieście to pracują z dziećmi, niespecjalnie je uwielbiając.

                        Eulalia
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                          Przepraszam za błędy... Miłego dnia wszystkim nauczycielom to i dzieci będą miały miły dzień.

                          Eulalia
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                          Ale to jest krzywdzące dla tych którzy solidnie podchodzili do swojej nauki.Ja bardzo lubię dzieci i swoją pracę która sprawia mi mnóstwo satysfakcji .To ze twoja koleżanka Eulalio tak podchodzili do tych studiów to nie charakteryzuje całego środowiska.Ja moje studia wspominam super dlatego ze była masa przedmiotów z psychologii która bardzo lubię.Egzaminy były jedne trudniejsze inne łatwiejsze jak na każdym i innym kierunku.Zgadzam się ze mamy wielu nauczycieli którzy się nie nadają do tej pracy,wokół siebie wielu takich widzę.Jednak jest też wielu beznadziejnych lekarzy,prawników i ekonomistów wszystko to jest indywidualną sprawą.

                          Gość_agnieszka
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Moja żona-nauczycielka (czyli jak Wam układa się pożycie z Waszymi żonami, które pracują w szkołach)

                          No ale psychologia to też nie ambitne studia. To nie studia techniczne, którymi nikt się nie chwali czy medycyna. No i mówcie co chcecie, ale są i osoby po kursach pedagogicznych, a dziś rusza proces "nauczycielki" ze Szzczodrego co też pewnie z powołania nią była. Ja uważam, że dziś dzieci powinny mieć dyktafony w plecakach w szkole, skoro o kamerach możemy pomarzyć, bo niektórzy nauczyciele czegoś się wstydzą. I owszem , są marni lekarze, prawnicy itd, ale oni nikomu tak ogromnej krzywdy nie wyrządzą jak nauczyciel, gdzie bezbronny 6latek musi zostać sam i rodzic mu nie pomoże. Politycy wyciągnęli ręce po 6latki i do szkół je chcą brać a nauczycieli nie przygotowują do tak trudnej pracy, trudnej nie jeśli chodzi o wiedzę ale o wytrzymałość i powinni nauczyciele jak wszędzie o tym piszą przechodzić psychotesty. Kierowca zawodowy musi a nauczyciel nie.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
8 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
Salon Kosmetyczny Agata Żelazowska
Branża: Kosmetyczne salony
Dodaj firmę