Niedawno świat oburzał się na widok gruzów fabryki odzieżowej w Bangladeszu.Zrozpaczeni ludzie których bliscy zginęli pod gruzami i stereotypowe pytanie dziennikarza - kto jest winny,czy musiało do tego dojść.Przypadkiem przeczytałam artykuł Joanny Solskiej w Polityce - Szmaciany biznes.Też poczułam się winna w jakimś milionowym ułamku procenta.Tam produkują też polskie firmy,u nas za drogo,w Chinach też bo 1,4 zł za godzinę pracy szwaczki to już za dużo.Firma musi mieć zbyt i zarobić jak najwięcej - takie są prawa rynku.Żle się z tą wiedzą czuję.Mam przecież szafę ciuchów pękającą w szwach ale: moda,pewnie próżność i zewsząd informacje co należy mieć aby być na czasie.Ulegamy "naciskom" i pozwalamy na wyzysk innych,bo przecież gdyby kiecka kosztowała kilkakrotnie więcej kupiłybyśmy ich zdecydowanie mniej.To nasza rozpasana konsumpcja powoduje że firmy odzieżowe mają krew na rękach.W sierpniu jestem zaproszona na wesele.Nie kupiłam gotowej sukienki natomiast wybrałam tkaninę/no cóż pewnie Chiny lub Korea/ bo polskie zakłady już dawno padły i uszyję sukienkę u krawcowej w Ostrowcu.Nie dam zarobić dużym firmom,poprę mały lokalny zakład.To jest mój prywatny protest przeciwko wyzyskowi pracowników.Proszę o opinię na ten temat.
Autorem postu jest Okularnica,przypadkiem się wylogowałam.
to jak uszyjesz to byś mogła ją pokazać :) i cenowo jak to wyjdzie
brawo jertem za w 100 %
Popieram!
A ja to bym chciał chodzić w todze, jak w starożytności. Krawca nie trzeba by było, kawał materiału dobrego, owinąć się i git :)
To nie w naszym klimacie. U nas to byś musiał skóry dzikich zwierząt nosić :) Oczywiście wcześniej przez siebie upolowanych.
Pół roku by dało radę, a drugie pół można by w tych skórach ;)
Wygodnie się kupę robi. (w kącie sali)
Bardzo zacny pomysł. Ciekawe czy znajdziesz krawcową. Jeśli tak, to daj znać. Spodnie obstaluję.
krawcową już znalazłam,poleciła mi znajoma.Nie będę podawała namiarów na forum by nie być posądzoną o reklamę.
Zacne osoby,które wykazują patriotyzm lokalny.Powinno nas być dużo więcej. Dbajmy o
wszystko co polskie, dajmy sobie wzajemnie zarabiać;ograniczajmy zakupy u "przybyszów" z poza naszego miasta.To na pewno z czasem przyniesie korzyści dla nas
Ostrowczan. I szanujmy się !!!!!nie cieszmy się jak przysłowiowa krowa Kowalskiemu zdechnie tylko wspierajmy Go w niedoli i pomagajmy Mu. Kochani zmieńmy nastawienie do siebie;będzie się nam lepiej żyło w społeczeństwie>Mamy przecież już 21 wiek
tu cytat z innego wątka - ale pośrednio dotyczy tego samego problemu:
"Dzięki temu [nowemu marketowi] wreszcie będę mógł sobie kupić parę skarpet wyprodukowanych w Chinach za jedyne 1.19 PLN. To że są wyprodukowane z butelek po napojach gazowanych - to nic. Takie same skarpety kupiłem ostatnio na bazarze. Ale wolałbym kupić w markecie, bo ten gościu z bazaru to jakiś straszny wyzyskiwacz. Chciał za takie same skarpety 1.30 !!! Rozumiecie to ???? 11 groszy różnicy !!!. A wiem, że te skarpety w Wolce Kosowskiej to nawet za 99 groszy można kupić (tylko, że trzeba wtedy brać tego 4 pełne busy, a ja chce tylko jedną parę).
A tym bogaczom - lokalnym sklepikarzom - a dobrze tak !!!. Już im się w głowach przewraca !. Ludzie, widzicie te paniska ??? Każdy z nich jeździ samochodem !!!!!. W dzisiejszych czasach !!!. Niektórzy to nawet po 2 samochody mają.
Mnie te markety, dyskonty ani ziębią ani grzeją, ale jak im - tym wyzyskiwaczom sklepikarzom - ma być gorzej - to dobrze ! Dlaczego im miałoby być lepiej niż mnie ? co ja, inny żołądek mam ?
Aaaaa, jeszcze kiedyś jeden z tych sklepikarzy proponował mi robotę - miałem mu płot umalować. Smieszny gość - za cały płot - jakieś 30 metrów - chciał mi zapłacić 80 zł.!!! No po prostu żarty. Sam cały dzień w sklepie siedzi, pod dachem, chłodno, popija oranżadę, a mnie za cały dzień na słońcu 80 zł chce z łaski rzucić ? !!! naplułem mu w twarz i wróciłem do kumpli pod sklep. Jak im opowiedziałem, to wszyscy mieliśmy ubaw po pachy.
My tu z kolegami spod sklepu widzimy tylko jedną wadę. U jednego z tych sklepikarzy pracuje moja sąsiadka, pani Basia, poczciwa kobicina, która odpala mi czasem 50 groszy na winko. Kobita ma już swoje lata, więc dorabia jak może. Czasem rano, czasem po południu. Ale do marketu jej raczej nie przyjmą... podobno za stara. 50 już dawno skończyła, a tam to młodzi i wykształceni muszą być. Ale to dobrze, jesteśmy w europie, a i przecież milo jak na kasie siedzi osoba kulturalna, wykształcona, po szkole, wtedy nawet jak jakiś anglik do nas przyjedzie to sie dogada.
No, ale jak pani Basia nie będzie miała roboty, to na winko już nam nie rzuci....
No, inny mały problem to taki, że mój kolega, Heniek, dowozi czasem tym sklepikarzom towar z hurtowni (bo kupił busa za pożyczke z urzedu pracy). Mówi, że jakoś daje rade, bo parę kursów w tygodniu zawsze złapie. Bida tam u niego w domu, ale jakoś dzieciaki w miarę czyste i nie sępią pod sklepem. Heniek mówi, że zawsze parę groszy wpadnie.... Ale dla marketu raczej nie będzie jeździł, bo mówi, że tam to tylko duże tiry towar dowożą. No i jakiś taki osowiały ostatnio chodzi... chyba czuje, że kursy do hurtowni sie skończą... Ale to nic, zawsze go lubiłem, to nawet jak pójdzie na bezrobocie, chętnie z kumplami go przygarniemy do naszej ekipy spod sklepu
No i na koniec napiszę jeszcze, moja sytuacja też wcale nie jest lepsza. Kumpel chciał mnie wkręcić na zbieranie wiśni, ale w końcu nie pojechaliśmy, bo raz że robota jak w kopalni, to dwa, że podobnio ten obszarnik co do niego te wiśnie należą - zwija interes. Mówi, że się nie opłaci. Że nikt od niego nie chce odbierać owoców, bo podobno z hiszpani tańsze są.
Ale to akurat dobrze mu tak, wyzyskiwacz jeden.
Dlatego siedzimy sobie tak tutaj pod sklepem i gadamy z kumplami o życiu...
i czekamy aż wreszcie otworzą nam kolejny market.
bo co my, gorsi jacy jesteśmy ?"
I po co stać pod sklepem? Przecież wystarczy założyć własny interes i zostać bogaczem.
Świetny tekst:-)) i jaki prawdziwy! ...niestety...