"Jeżeli natomiast niesprawiedliwe rządy sprawowane są nie przez jednego, ale przez kilku, nazywa się oligarchią, to znaczy władzą nielicznych; kiedy bowiem nieliczni, aby się wzbogacić, uciskają lud, różnią się od tyrana tylko liczbą. Jeśli z kolei niegodziwe rządy sprawowane są przez licznych, nazywa się to demokracją, czyli władzą ludu: kiedy mianowicie lud plebejuszy dzięki potędze tłumu uciska bogatych, cały lud jest jakby jednym tyranem ".
Tak o systemach władzy pisał w XIII wieku święty Tomasz z Akwinu.
Dlaczego tak negatywnie wypowiadał się o demokracji? Czyżby nie podobało mu się to, że ludzie sami mogą o sobie stanowić? Że mogą się rządzić, kształtować swoje życie, relacje, prawa?
Nie o to chodziło św Tomaszowi. Podstawowym pytaniem na jakie należy odpowiedzieć to : "czym się kierujecie?". Dobrem wspólnym, czy swoim?
Jeżeli wspólnym - wówczas takie rządy nazywał "republiką" - tu należy się pochwała. Jednak jeżeli własnym - wówczas demokracja przeradza się w tyranię mas.
Czy coś wam to nie przypomina?
Rok 1917. Rewolucja bolszewicka i krwawy terror władzy ludu. Okazuje się zatem, że ten człowiek lepiej znał ludzka naturę i przewidział konsekwencje ludzkich dążeń, którymi kierowały namiętności i żądze (pieniądza), niż przytaczany tu już Karol Marks.
Jeżeli celem działań demosu nie jest obalenie tyrana i wprowadzenie republiki, tylko przejęcie jego majątku (a więc punktem centralnym działania, jego zapalnikiem jest głównie pieniądz), to jest to najgorsza tyrania jaką człowiek może zastosować tu na Ziemi.
Taka demokracja (o czym pisałem post wcześniej), której celem jest pieniądz (fundament własnego dobra), nie jest niczym innym jak ciągłą walka każdego z każdym i wszystkich ze wszystkimi. W tyranii wrogiem jest władca, w demokracji wtogiem jesteś ty, on, ona, wy. Czy nie przypomina wam to coś? Czy nie słyszycie (młodsi od urodzenia), że musisz być lepszy od innych, że jak będziesz gorszy to tamci cię zniszczą, że jak nie będziesz się uczył to czeka cię "łopata", że słabe stopnie, to słaba praca. A słaba praca to gorsze pieniądze. A jak gorsze pieniądze, to słabe życie.
Więc pędzi każdy od najwcześniejszych lat w tym wyścigu szczurów - jedni ucząc się i pracując po kilkanaście godzin dziennie, inni "faulując " - wykorzystując znajomości lub nieczyste zagrania w celu osiągnięcia własnej korzyści i otrzymania lepiej płatnego stanowiska lub intratnego zlecenia.
Byle być wyżej na tej drabinie - a im wyżej, tym większe bogactwo, gdyż (jak pisałem w poprzednim poście) więcej osób znajdujących się na niższych szczeblach tej drabiny wypracowuje w pocie czoła dla mnie zysk.
A im jestem bogatszy, tym większą zawiść budzę tych co są pode mną. Tym większa ich nienawiść do mnie. A że strach budzi agresję, więc i ja odpłacam im podobnym uczuciem.
I tak do czasu, aż następuje wybuch niezadowolenia mas, które brutalnie potrząsając drabiną, zrzucają z niej tych co są na niej najwyżej.
Ale nienawiść nie znika. Teraz ci co są na najniższych szczeblach szarpią się, gryza, kopią, przepychają, żeby chwycić się wyższego szczebla od pozostałych, wskoczyć na drabinę i znaleźć się wyżej od innych. Aby móc, jak ten co został z niej obalony, przejmować zysk w pocie czoła wypracowywany przez tych, którzy są nadal na niższych szczeblach drabiny.
Tak wygląda demokracja w obecnym wydaniu, którą przewidział siedem wieków temu święty Tomasz z Akwinu.....
Patrz.... Zapomnialem :) muszę ją sobie przypomnieć :)
Dlatego Nie Boska, bo pisana w historycznej dziejowości ręką ludzką ( ludzi) ...niezgodnie z zamysłem Boga...o czym pisałam tu we wcześniejszym poście.
Do tego też i nie komedia lecz dramat...dramat ludzi oddających hołdy dobrom materialnym.
Jak to się może skończyć?
Tylko w jeden sposób...interwencją Boga.
Crazyman - jeszcze raz dzięki. Przypomniałem sobie "Nie-Boską.." z nieukrywaną przyjemnością. Szczególnie, gdy dostępne jest wspaniałe słuchowisko tego dzieła.
I jedna drobna uwaga - autor miał już doświadczenia rewolucji francuskiej, więc wiedział co oznacza tego typu przewrót - stąd ten brak nadziei w jego utworze.
Stary świat musi upaść, ale nowy wcale nie wydaje się lepszy. Bo nie może - budowany na nienawiści nie może przynieść dobrych owoców.
Do odsłuchania
https://chomikuj.pl/BOBOBAS/Audiobook/Zygmunt+Krasi*c5*84ski+-+Nie-Boska+komedia,2671330500.mp3(audio)
Nie ma za co ;) Pozdrawiam.
Przewidział...bo wiedział...tj. odczytywał dogłębnie Słowo Boże. W Biblii napisane jest, co dzieje się na końcu z majątkiem/ dobrami/ łupami bogaczy, którzy swój stan posiadania zawdzięczają niesprawiedliwemu (nie znaczy równemu) podziałowi dóbr
Co do tej drabiny...zdaje się, że obecnie tą siłą sprawczą potrząśnięcia drabiną może być koronawirus i jego wpływ tak na gospodarstwa/ gospodarki krajowe...zwłaszcza te zadłużone.
Być może. Ale dziś już nie dokończę myśli w głównym wątku, ale coronavirus drabiny nie przewróci, on tylko strząśnie jednych, aby ustąpili miejsca drugim.
Jedyną rzeczą, która tę drabinę przewrócić może jest Słowo Boże. To starał się przekazać święty Tomasz z Akwinu.
Tylko ono może postawić tamę ludzkim namiętnościom, które sprawiają, że człowiek stał się demonem dla drugiego człowieka.
Fajnie tu bez tych baranów...spokój cisza...i nikt się nie kłóci dla zasady. Ciekawi mnie od czego zapłonie tym razem płomień...co będzie tym 0,1 %, co do którego.... pójdą jonie po betonie. :))
*konie
Ps. Znowu mam pajęczynkę na smartfonie- jeszcze bardziej gęstą niż poprzednia...właśnie dziś załatwiłam drugi telefon w ciągu pół roku. Mąż już się po woli przyzwyczaja. Obiecał, że teraz kupi mi zwykły telefon, więc możliwości zagladania na forum się skurczą. :))
Prawda? Po tym ujadaniu w innych wątkach, gdzie człowiek już nie wie czy to cały świat zwariował czy tylko to miasto, tu ład, cisza, relaks.
Dzięki za wizytę :)
Ps. No to fakt z tymi telefonami - kiedyś Nokia to mogła z 5 metrów upaść i nic. A na te smartfony to komar usiądzie i już po ekranie :)
Cała przyjemność po mojej stronie.:))
Tak...tym razem tym komarem okazał się być p. Bartosiak...ja ci to mówię...to wszystko pezez niego.;))
Wyjęłam tel. z etui, bo w etui nie mogłam podłączyć słuchawek...nie łączyło. Pomyślałam, że jak już angażuję swój czas, by poprawić kondycję, to natej bieżni sobie posłucham, coon tam w tematyce geopolityki mówi.
Nie dość, że nie posłuchałam, bo było zbyt cicho i nic nie słyszałam, to na skutek uprzedniego niezapakowania tel. z powrotem do etui, wypadł mi z ręki i przykleił się zbyt mocno do terakoty... i po filipku.
Rozumiem, że zarysowujesz w ten sposób źródło swarów i kłótni na tle polityki zagranicznej Polski ( w tym projektu Międzymorza niekorzystnego z punktu widzenia intetesów Niemiec i Rosji) wśród jej obywateli, które podsycane są tak przez Niemcy, jak i Rosję wewnątrz Polski za pomocą tychże spadkobierców dziedzictwa spod znaku czerwonej gwiazdy i niemieckiej wrony.
Zobaczymy :)
Potraktujmy to jako scenografię, po której niespiesznie przesuwa się oko kamery :)
A tak na poważniej - tak tu temat poszedł na te fundamenty więc staram się wyjaśnić skąd ten "duch czasu" na który powołują się determiniści.
Czym on tak naprawdę jest spowodowany. I jak to będzie miało wpływ na rozwój społeczny naszej cywilizacji.
Problem jest taki, że kiedyś człowieka wykształconego poznać było po tym, że potrafił porozmawiać i o malarstwie, i o Kancie (nie mylić z kantem - bo od tego specjalistów mamy wielu), i o botanice, literaturze czy religii.
Dziś mamy za to specjalistów. Z dyplomami, za to bez pomyślunku, który bez szerokiej wiedzy nie jest możliwy.
Jak zrozumieć dlaczego tacy jesteśmy, jeżeli nie wiemy co nas krztałtuje?
Jak pojąć, dlaczego jesteśmy tak podzieleni, jeżeli nie wiemy co nas podzieliło?
Do Międzymorze wrócę później.
Teraz skupić się chce na demokracji (podobno najlepszym z ustrojów) i dlaczego święty Tomasz z Akwinu miał do niej dość sceptyczny stosunek.
Jeden świat się kończy, inny zaczyna. Gdzie i jak będziemy się w nim poruszać zależy wyłącznie od nas.
Ludzie, którzy zajmują się konsumpcją nie rozumieją, że syty świat świętego spokoju odchodzi w zapomnienie - tak jak odeszła belle epoque wraz z wystrzałem rewolweru serbskiego zamachowca w Sarajewie.
Dziś pytanie, czy rola Polski w pasie od Bałtyku do Morza Czarnego ma szansę znów być kluczowa jest aktualniejsze niż kiedykolwiek - a ci, którzy mówią, że Międzymorze to śpiew przeszłości powinni wrócić do książek, gdyż prawdopodobnie zbyt szybko skończyli edukację lub ta dotychczasowa nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
Aby nie zanudzać zapraszam na wysłuchanie debaty ludzi, którzy rozumieją, że Międzymorze to przyszłość o którą musimy zagrać. Niezależnie od tego, kto z nami przysiądzie do stołu, aby rozegrać z nami tę partię dziejów lub z kim przyjdzie nam negocjować, od kogo będziemy pożyczać pieniądze na podniesienie stawki jaka znajduje się na stole.