Dobry artykuł Po zastanowieniu muszę przyznać rację.Facet jednak musi czuć się wolnym . Nawet ze złotej klatki ptak ucieknie, a co dopiero facet. Dla nich opinia kolegów i otoczenia jest ważna , bo lubią się czuć głową rodziny , choć w domu są wycieraczką dla swojej pani , ale jeżeli na zewnątrz to widać i zaczynają się drwiny to nie ma takiego mocnego, żeby wytrzymał. Silniejsi odchodzą , a słabsi tak j.w przypłacają tą "nadopiekuńczość" swoim zdrowiem.
Ja nie znoszę u swojego męża miłości do kiełbasy, schabowego, spotkań z kolegami do późnych godzin i tego przymusu wolności. Cholera, 25 lat z tym walczę i nic. Co za facet niereformowalny!!
Uwielbiam nieprzewidywalność, ciekawość świata i miłość do życia.
Ja też .... i wolę takiego , przynajmniej jest każdy dzień inny, bo jak widzę znajomego ze swoją panią prowadzanego na łańcuszku , to dla mnie taki mężczyzna choć nie wiem jak byłby przystojny traci męskość całkowicie i jest żałosny.
To prawda:))) .....facet bojący się własnego cienia......masakra;))))
Dlaczego uważasz, że jest prowadzany na łańcuszku? Może on po prostu lubi z nią spędzać czas i dlatego wszędzie chodzą razem? Ja jestem facetem i tak właśnie mam. Zamiast towarzystwa kolegów wolę spędzać czas z rodziną i nie widzę w tym nic złego. Jeśli idziemy gdzieś na imprezę lub do znajomych to też zawsze razem. Obydwojgu nam to odpowiada ale takie jak Ty pewnie zaraz by powiedziały, że na łańcuszku. Nic bardziej mylnego...
Chodzi ewidentnie o pantofla:) Takiego co się boi w ogóle wyrażać własne zdanie w towarzystwie, gdyż zona go kopnie pod stołem, bądź porozumiewawczo pokiwa głową, że jest zła na to co powiedział. A w sklepie nie odejdzie jej na krok, o wyjściu samemu do kolegów już nie wspomnę. Straszni są tacy.
Tara13 czy macie dzieci? Bo jak facet zostaje ojcem to takie cechy jak przewidywalność, odpowiedzialność i spędzanie czasu z rodziną ( które Ty nazywasz chodzeniem na łańcuszku) baaardzo zyskują na wartości :)))
Mamy dziecko i wcale nie uważam , że jest nieodpowiedzialnym jak wyskoczy na piwko , czy na rower z kolegami, przecież to normalka.Lubię pobyć sama . Ja też mam koleżanki i też wychodzę . Co mam go ciągnąć ze sobą wszędzie , albo on mnie? nie uważasz , że to żenujące.
Wyskoczenie na rower od czasu do czasu to co innego niż nasiadówy z kolesiami co drugi dzień i wracanie do domu naprutym po nocy. A tak niektórzy pojmują wolność właśnie.
Tak samo jak czym innym jest spędzanie razem czasu , spacery czy wspólne wycieczki ( co dla niektórych już jest chodzeniem na łańcuszku) a co innego ciąganie faceta ze sobą np. do koleżanek na plotki albo na zakupy ciuchowe - bo dla mnie to kompletnie bez sensu.
Nie, nie uważam że to żenujące. Dla mnie żenujące jest takie osobne wychodzenie w małżeństwie.
Pismen masz racje:) Ja tez uważam, ze czasem trzeba odpocząc od współmalzonka.I nie widze w tym nic zenującego.Po 25 latach bycia razem jest to nawet konieczne.I moj mąz nie ma nic przeciwko takim moim wypadom.Wie ze zazwyczaj są to wypady z kolezankami a on w tym czasie jedzie sobie nad wodę łowic rybki.A po powrocie...jest fajnie.
22:47 jak bym miał wszędzie ze swoja żoną chodzić to wolałbym sie nie żenić. Najpierw pomyśl , a jak ty tak wisisz u boku swojego to tylko współczuć biedakowi-pantoflarzowi.
Sam jesteś pantoflarz gościu 10:15. Właśnie po to się ożeniłem żeby mieć u boku kobietę. Skoro lubimy spędzać ze sobą czas to dlaczego mamy tego nie robić? Bo taki jak Ty nazwie mnie pantoflarzem? He, he.. Daruj sobie dziecko takie teksty. Widać, że nie dorosłeś jeszcze do małżeństwa i współczuć to raczej należy Twojej kobiecie(o ile w ogóle ją masz).
Mam wspaniała kobietę , z klasą i wie , że mężczyzna musi mieć trochę swobody i prywatności też . A ty jesteś typowy ciapek jeżeli nigdzie bez swojej kobiety nie wychodzisz . O pozwolenie na siusi też pytasz/ a może i z pracy cie odbiera szanowna małżonka, żebyś na obiad się 5 min nie spóźnił/ w trosce o twoje trawienie oczywiście ciapku/
Ty za to jesteś typowy macho, he he he. O żadne pozwolenie pytać nie muszę. Po prostu nie lubię wychodzić bez kobiety i nie mam takiej potrzeby. Nie ma w tym nic złego. Możesz mnie nazywać ciapkiem, jeśli sprawia Ci to przyjemność, mam to w bardzo głębokim poważaniu ;))
Po wielu latach nikt nie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, jak moja dziewczyna, a ja nie zostaje jej dłużny. Od lat, jak zawsze, równie pysznie się godzimy i nigdy nie jest nudno, ani nie ma rutyny. :) Wciąż jak dzieci...
18;35/ukryty/ nie denerwuj się gość 13:59 to na 100% kobieta, żaden mężczyzna nawet tak nie pomyśli. A jej mąż to ciapek nad ciapkami, zapewne nie wolno mu bez nadzoru nawet komputera otworzyć. Znam takie kobiety władcze , zaborcze, które traktują swoich mężów jak swoje domowe zwierzątka. Jak się jej uda znaleźć taką ofiarę to przed ślubem sprzeciw ze strony nieboraka jest kwitowany wylewaniem krokodylich łez, a po ślubie - no cóż jedno słowo NIE i plaskacz. Mam przykład - sąsiadka zza ściany.