nie zdradzi tylko przezyje przygodę
A czy przed ślubem tez taki był? No jesli tak,to chyba wiedziałaś za kogo wychodzisz?
I takimi postami i podejściem jak większośc tu powodujecie to, że w sobotni wieczór ludzie kiszą się w 4ch ścianach i oglądają kolejny serial a miasto umiera śmiercią naturalną. Wyjście to nie tylko "klub i łupanka". Dziewczyna napisała, że nawet z 18tki jej kuzyna chciał wracać czym prędzej i w ogóle przyrasta do kanapy. Wyjście może być do restauracji, do kina, na spacer. Do lokalu też. Co złego w tym żeby z PARTNEREM iść napić się drinka, posłuchać muzyki z dobrym nagłośnieniem i się trochę rozerwać po całym tygodniu w pracy ? Wyjście musi się zaraz kojarzyć ze schlaniem się na umur, wylądowaniem w rowie i puszczaniu na lewo i prawo ? Kiście się w tych domach, umierajcie tylko na starość nie mówcie jakie to życie było nudne mając jedyne wspomnienie jakim jest 10689 odcinek M jak Miłość. Ja bym się bardzo chętnie z tym facetem zamienił.
Nasza sprawa jak spędzamy czas gościu gsc. Ja osobiście wolę zacisze domowe niż głośną knajpę. W domu też można spędzić super sobotni wieczór i wcale nie potrzebny do tego jest żaden serial. Nie każdy jest wiecznym imprezowiczem, nie mierz wszystkich swoją miarą i nie zmuszaj innych do czegoś na co ochoty nie mają.
Wszystko fajnie pod warunkiem że obojgu to odpowiada i oboje jesteście domatorami. Jeśli są w tym względzie w parze różnice zdań to powinien być jakiś kompromis - raz ja sprawiam przyjemność mężowi i spędzamy wieczór w domowym zaciszu a raz on sprawia przyjemność mnie i razem wychodzimy. To chyba nie jest takie trudne do zrozumienia, że ludzie mogą się dogadać mimo różnic?
Porozmawiac o swoich potrzebach, obawach I lekach. W warunkach sprzyjajacej rozmowie. Warto zapytac meza, jak czuje sie podczas Waszych wspolnych wyjsc. Moze trudno mu odnalezc sie w towarzystwie innych, albo jest zazdrosny o Twoje zachowanie I Ciebie. Mysle, ze jest mu bardzo ciezko I przykro, gdy wychodzisz sama. Stad okazana zazdrosc nastepnego dnia I pewnie zle samopoczucie z powodu tej zazdrosci. Rozumiem Twoja potrzebe wyjscia do ludzi, interakcji z nimi, to naturalna potrzeba. Ale wychodzac za maz powzielas tez odpowiedzialnosc za ta druga osobe, jej potrzeby I uczucia. To jest trudne, ale mozliwe. Moze warto zrobic sobie krotki wypad w gory albo nad morze, do ludzi, zlapac dystans do tego, co tutaj I teraz. Powodzenia :-)
Ja bym nie wyszła sama, nie bawiłabym się dobrze, wiedząc, że on siedzi sam w domu. Wolałabym milczeć albo się obrazić, byle razem:) a ty to chyba pusto masz w głowie.
I poddawać się szantażowi emocjonalnemu który on stosuje? Super pomysł na spędzenie razem wieczoru - siedzenie w domu i bycie obrażonym:) Bardzo dobrze, że dziewczyna wychodzi. Może coś do niego dotrze.
Wczesniej czy pozniej ta panna pojdzie na bok bo widac ze szuka. Nieodpowiedzialna dziewucha.
Tak dotrze do niego że trzeba złożyć pozew rozwodowy.
Tak dotrze. Do mnie by dotarło mogą w tyłek i może do woli imprezowac.
Ja tam gościa rozumiem, ze mu sie nie chce w weekend chodzić i balować, bo jestem taki sam, ja pracuje w budownictwie i tez caly tydzien wystarczajaco tyram... w soboty takze. Wiec zamiast isc w sobote balowac do rana wole pojsc na spacer, kina czy gdzies pojechac, chociaz narazie nie mam z kim... O polnocy mi sie po prostu oczy same zamykaja. Wiec moze Twoj maz tez tak ma. A za alkoholem jakos nie przepadam, po prostu pije przy wiekszych okazjach...
Spoko, mam nadzieję, że będąc u schyłku życia, nie będziesz mieć refleksji, że dużo czasu zmarnowałaś na "obrażanie się, byle razem". Nikt tu nie pisze o zdradzie, czy lekceważeniu małżonka. Ja raczej w tych wpisach widzę, że ludzie uznają, że szkoda się podporządkować w związku, zamiast ocalić prawo do odrobiny samodzielności i decydowania o sobie chociaż częściowo (bo wiadomo, że zgoda i kompromisy są ważne). Jak się nie ma siedmu żyć, to warto w określonych granicach przeżyć to jedno tak, jak byśmy chcieli. Czas szybko mija, energia na zabawę też się kończy, a z wiekiem zazwyczaj zdrowie się pogarsza.
Nigdy nie był jakis bardzo rozrywkowy, ale aż taki sztywny jak teraz to tez nie. Powiedziałam mu dziś rano, żeby ten weekend zorganizowal NAM tak jak on chce. Nic nie odpowiedział i wyszedł do pracy.
Zawsze jakiś krok do przodu ;-) Chociaż ja bym nie oczekiwała by on mi weekend ''zorganizował'' (bo nie wiesz co on ma na myśli słysząc takie słowa), tylko powiedziała, ze chcę spędzić z nim weekend i spytała co chce robić. Rzuciła bym jakieś propozycje ze swojej strony, poczekała na jego i ustaliła wspólne plany.
Tennessee,co to jest to BTW?Często piszesz to w swoich postach.