Żartujesz?Nie wszyscy są tacy rozrywkowi i chyba nie ma przymusu balangi, bo dla żony jest to sensem życia.A gdzie obowiązki małżeńskie typu gotowanie,sprzątanie,rozmowy i liczenie się z potrzebami partnera?On ma ulegać i chodzić na balangi choć tego nie lubi i chce odpocząć w towarzystwie żony?Szkoda chłopa,że taki naiwny.
A, czyli to ona ma ulegać i siedzieć w domu. I wtedy to nie będzie przymus. Hmm, no tak, tak...No tak wtedy to będzie sprawiedliwe, faktycznie.
Tylko czemu to ona ma liczyć się z jego potrzebami a on z jej to już nie? Może mi to ktoś wytłumaczyć?
Otóż to gościu 11:46. Dokładnie o tym samym pomyślałem tylko nie zdążyłem napisać.
To nawet nie zdążyłaś się wykształcić tylko teraz zaocznie zaocznie się nie liczy.Chopina zasuwa a ty balangujesz dobre to .Bo widzę ze tylko na kompie siedzisz .powinien już dawno wymienić Cię ale jak mu wróci rozum to tak zrobi.
I nawet sie narażę tym, że nazwałam go sztywniakiem i mu pokażę tę dyskusję. Niektórzy z Was jednak napisali coś mądrego :)
xyz jestem gościem z 21.04,nie wiem ile masz lat,może nawet mogłabyś byc moja córką,bo ja mam córkę 22-letnią,wiem jednak jedno,że co użyjesz za młodu zanim pojawią sie dzieci,to Twoje.Nie "umieraj" za młodu,bo później będziesz żałować.Pojawią sie dzieci,i nic juz nie będzie takie samo.
Lepiej nie pokazuje tego wątku mężowi bo cię zostawi jak mądry i znajdzie zaradna i rozsądną kobietę
Chciałaś imprezować to trzeba było za mąż nie wychodzić. Nikt normalny nie gania po imprezach co tydzień. Związek małżeński to rodzina a nie balangi.
Miło czas spędzić można na wiele innych sposobów
Jaka to przyjemność włóczyć się po barach,żadna.
Większość ludzi tak myśli , bo inne zdanie masz ty i jeszcze jeden gość więc chyba to świadczy o tym że większość ludzi spędza czas z rodziną lub w zaciszu domowego ogniska bo to jest najlepszy relaks i wypoczynek po całym tygodniu pracy.
Nie każdy bąki zbija i czeka na sobotę żeby się wyszumieć.
Ja jestem też młodą mężatką ale nawet jak by mi płacono to bym nie chciała co tydzień na imprezy biegać.
Na sobotę i niedzielę czekam cały tydzień bo możemy razem z mężem w domu coś zrobić,porozmawiać spokojnie,zaplanować coś,coś pysznego ugotować. To jest dla mnie fajnie spędzony czas i radość z życia.
Pogadamy za dwadzieścia lat, dziecko :)
Zobaczymy czy prace w domu będziesz nadal uważać za super rozrywkę na weekend :)
możliwe, że ty już się po prostu zestarzałeś.
ale na to - nic ci nie poradzimy
Bez przesady.Ja tez uważam ze najlepiej sie wyszumieć przed ślubem.Pozniej jest rodzina,dzieci i poprostu zmieniają sie priorytety.Jak mam ochotę to wychodzę sobie gdzies z mężem jak nie to sobie organizujemy fajnie czas.Imprezy sobotnie owszem ale w kręgu znajomych i raczej zaciszu domowym fajna sprawa.Ale ciąganie gdzies siebie na sile?po co nie ma sensu i jest męczące.Ale małżeństwo to sztuka kompromisu.Tak od siebie dodam szanuj tego męża bo chyba nie jest zły.Gorzej jakby co sobotę wyskakiwal na imprezy bez ciebie i wracal nad ranem nabzdryngolony jak biszkopt.Szanuj.
Ja po dwudziestu latach w małżeństwie dalej myślę tak samo jak gość 23:03 więc nie wiem co masz na myśli gościu 23:20 ? Po dwudziestu latach też jest fajnie i wcale nie są do tego potrzebne balangi co weekend.
Dla Ciebie to jest relaks a dla mnie i mojego męża relaksem jest wspólne wyjście i zabawa w gronie przyjaciół. Na tygodniu wieczory spędzamy razem w domu, jesienią przy kominku i kieliszku wina, latem na tarasie i jest to fajne. A weekendy wolimy spędzać aktywnie - często wyjeżdżamy lub wychodzimy gdzieś razem. Tak że naprawdę nie wszyscy lubią spędzać czas tak jak Ty młoda mężatko bo ludzie są różni i mają różne potrzeby.
A jak pić inaczej wino gościu 00:49 ? W szklankach?
Ciesz się że jest wściekły bo to oznacza że żywi do ciebie jakieś uczucia (choćby i złość ). Najgorsza jest cisza i obojętność i potem nie ma już nic.
No. A najlepiej jak Cię stłucze to będzie ostateczny dowód wielkiego uczucia. Wiesz, bije to kocha...