No nie wszyscy zdali , nie wszyscy, ale większość
Na przyszłość nie używajcie tytułu naukowego 'profesor' przed nazwiskami nauczycieli magistrów, trochę to jest obraźliwe w stosunku do ludzi którzy poświęcili całe życie pracy naukowo-badawczej i mają ci najmniej kilkadziesiąt publikacji dotyczących o wiele bardziej złożonych problemów niż miejsce zerowe funkcji. Drobiazg a jednak bardzo ważny.
Obserwując polska naukę i ilość cytowań profesorów naukowców odnoszę jednak wrażenie, że "profesor" ze szkoły średniej reprezentuje wyższy poziom. "Kilkadziesiąt publikacji "nic nie wnoszących do nauki - śmiechu warte tytuły
Masz całkowitą rację, wygłupiłem się niesamowicie. Jedziemy dalej z tymi funkcjami kwadratowymi!
Zgodnie z jeszcze przedwojenną tradycją nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych nazywani są profesorami.
W tym przypadku nie jest to TYTUŁ NAUKOWY, a TYTUŁ ZWYCZAJOWY.
Czasy przedwojenne dawno już minęły. W dużych miastach taki zwrot ''profesor'' już dawno wyszedł z mody. Ale niestety w małych grajdołach jest jeszcze na porządku dziennym.
jakie to profesory?
O i społeczeństwo nam chamieje. Zawsze na nauczycieli w szkołach średnich tak się mówiło. Nikomu to nie przeszkadzało i nie raziło , chociaż każdy wiedział, że nie mają nauczyciele takich tytułów. Teraz oburzenie. To samo z lekarzami, Mówimy panie doktorze, chociaż garstka ma ten tytuł. Tak się przyjęło. Czy naprawdę jest to takie istotne? Czasem ten praktyk więcej o szkolnictwie wie, niż ten z tytułem profesora.
To widać po poziomie matur, że nam chamieje.
Ja pamiętam jak jedna z gwiazd ostrowieckiego liceum z wielkim oburzeniem na mnie spojrzała jak powiedziałam do niego "proszę Pana". Śmiać mi się chcę do tej pory. W mowie potocznej i sytuacjach powiedzmy codziennych nie jest to istotne ale jakby się spotkał taki 'profesor' z profesorem powiedzmy na jakimś sympozjum czy konferencji to by chodził jak pokorne ciele i w takich kręgach tytuły naukowe odgrywają bardzo ważną rolę, to jest wyznacznik czyjejś ciężkiej pracy i pewnego rodzaju nagroda. Więc społeczeństwo nie chamieje ale potrafi przejrzeć na oczy bo często ci nauczyciele w liceum nie wiele potrafią więcej od samych uczniów. I kto chodził do lo to dobrze o tym wie.
Nie zawsze tak jest, że jak profesor nawet belwederski to od razu nie wiadomo co. Przykładów aż nadto
Ależ to nie jest kwestia chamienia. Znam nawet nauczycieli, którzy NIE ŻYCZĄ sobie żeby tak do nich mówiono, bo uważają, że nie mają tytułu profesora i że na to nie zasłużyli. Paradoksalnie - są to BARDZO dobrzy nauczyciele. A znam też takich, do których można mówić tylko w ten sposób, a ich poziom wiedzy naprawdę nie jest wysoki.
Można czuć respekt do nauczyciela i nazywać go profesorem, jeżeli nie potrafi odpowiedzieć na niezbyt trudne pytania uczniów i myli się rozwiązując zadania? Według mnie nie i bardzo proszę nie nazywać mnie chamem z tego powodu.
Chamieje, chamieje społeczeństwo. Z obserwacji wiem, że najwięcej mają do powiedzenia i krytykują ci co sami sobą niewiele reprezentują. Leczą w ten sposób kompleksy. I tu nie chodzi o tytułowanie czy nie, bo faktycznie nie mają takiego tytułu. Co do niewiedzy. Aż tak ci nie wierzę, że na niezbyt trudne nie znają odpowiedzi. I pamiętaj, nikt nie jest alfą i omegą. Zawsze szanuję tych co potrafią się przyznać , ze czegoś nie wiedzą, że muszą sprawdzić, poszukać. Człowiek uczy się całe życie , czy to licealista, czy lekarz, czy to nauczyciel czy profesor.
A jakie z nich profesory? magister by nie wystarczył?
najlepsza matura w cku unieważniona;) z matematyki na 32 26 powtarza za rok, ciekawe ściąganie?
A po innych szkołach to uważacie, że nie ściągali? Ja osobiście znam z Ostrowca przypadki, że na matematykę daje się do nadzoru nauczycieli, którzy nie uczą matematyki ale ją doskonale umieją bo do wykształcenia była im niezbędna. Więc nie śmiejcie się z cku.
Ciekawe w których to szkołach takie praktyki stosują?