Za czasów pana Zdrojewskiego, pani dołowy problemow nie było. Mareczek świety człowiek przymykał oko na wszystkich nie matematycznych.
Matma w ekonomiku raczej nigdy nie była na wysokim poziomie, w tym sensie, że może niektórym się wydawało, że jak idzie się do ekonomika, to tej matematyki będzie sporo i na poziomie rozszerzonym, a potem się okazywało, że chcąc studiować kierunki, gdzie trzeba było matmę zdawać, trzeba było się jej indywidulanie ostro uczyć.
Pan Mareczek dobry był ;) 15 min. lekcji opowieści o blokowych lumpach, a potem "dzwońce" do tablicy ;)
Kończyłam "Ekonomik" w latach 90- tych, do dziś matematykę umiem więc nie rozumiem, że nigdy nie była na wysokim poziomie?
Ja też matematykę do dziś umiem, ale nadal uważam, że nie była w ekonomiku na wysokim poziomie. Program był okrojony, chociażby ciągi były tylko "liźnięte".
Ale może mamy inne pojęcie "wysokiego poziomu".
mnie uczy Pani Niedźwiecka . Wspaniała kobieta:)
usa62 ale z polskim to na bakier no nie?:) Kotulińska czy inna? Chyba inna bo p. Kotulińska umiała nauczac:)
Ja matematykę miałam z Panią Czajczyk, która dodatkowo była moim wychowawcą, ale to było dawno -lata 1995-99. Dyscyplina, dyscyplina i jeszcze raz dyscyplina no i zero makijażu oczywiście dla świętego spokoju żeby przy tablicy czasami nie wylądować, ale przynajmniej pamiętam ją do dziś bo niestety inne osoby takie mniej wymagające już dawno zapomniane. Z tych bardziej wymagających pamietam jeszcze Panią Dyrektor Biel i język niemiecki oraz Panią Karską i rachunkowość. Miło tak powspominać:))
Czyli mamy podobne wspomnienia, tamte czasy miło wspominać:) pomimo że był postrach w szkole. Matematyki uczyłą mnie p. Czajczyk- faktycznie o 4 nie było łatwo.
Pani Karska postrach szkoły? Przecież to okaz spokoju był. Ja osobiście bardzo ją lubiłam, może ze względu na moje zamiłowania co do przedmiotów których uczyła, ale fakt żeby dostać u niej 5 trzeba było sporo umieć a przede wszystkim rozumieć o co w tym wszystkim chodzi (mam na myśli zasady rachunkowości), a P. Biel masz rację brrrr spędzała mi sen z powiek dlatego przez te cztery lata chodziłam taka niewyspana :))))) Zapomniałam jeszcze o P. od geografii też brrrr
Nie pamietam juz nazwiska Pani "od geografii"(chyba Wyrzykowska),chociaz wydawala sie bardzo powazna i wymagajaca to potrafila docenic ucznia.Do tej pory na mapie potrafie zlokalizowac prawie wszystko ;) Kiedys zostalam wezwana do odpowiedzi,kompletnie nieprzygotowana ...lecz Pani Wyrzykowska docenila moj slowotok nie na temat oraz nawet poruszyla swoje kaciki ust ...chyba to byl usmiech.Byla zakochana w swoim psie ,rasy bokser.Wystarczylo poruszyc ten temat.....
Matematyka rzeczywiscie nie byla na wysokim poziomie.Mnie uczyla P.Zajac a pozniej charyzmatyczna P.Dolowy.