haha
Już skończyła się dyskusja ?
A po co kontynuować? I po co komu w ogóle wychodzenie za maż? Jakby to było jakimś życiowym osiągnięciem.
Udana rodzina jest dużym osiągnięciem życiowym gościu 09:38. Przekonasz się o tym być może na starość.
11:11 widać że gimnazjalista i życia nie znasz.
Są oczywiście udane związki ale to unikaty,więcej jest tych nieudanych.
I lepsze życie mają ci który żyją w pojedynkę.
Szarpać się z życiem,dorabiać,mieszkać kontem u rodziny co to za życie?? Nie masz startu życiowego,nie masz zaradności życiowej,znajdziesz kogoś kto też nie posiada takiej zaradności i co z takim balastem przez całe życie??
A na stare lata i tak każdy sam zostaje,bo albo jedno odchodzi szybciej,albo drugie a dzieci mają swoje problemy,prace i swoje życie. Ot taka kolej rzeczy.
Piszę to z własnego doświadczenia. Byłam tylko przez 5 lat w małżeńskim związku i podjęłam szybka decyzje o odejściu z dziećmi. Teraz jestem już emerytką.Mieszkam sama bo dzieci mają swoje domy i z perspektywy czasu wiem że moje życie było,jest udane i szczęśliwe.Nigdy nie szukałam następnego faceta bo i po co. W mojej rodzinie zawsze panował spokój,brak kłótni,szacunek i takie są rodziny moich dzieci bo wpoiłam im pewne wartości,którymi w życiu muszą się kierować: zaradność,pracowitość,szacunek dla drugiego człowieka,lojalność wobec współmałżonka,wierność.
Jeżeli nie jest człowiek z kimś,na kim może polegać,kto darzy go szacunkiem,komu może ufać to nie ma co się szarpać z takim towarzyszem,bo o nieba lepszym wyjściem jest żyć w pojedynkę.
Związać się z kimś jest łatwo/poczytaj ilu tu jest szukających/ ale wyplatać się bardzo trudno,jeżeli okaże się że to niestety błąd,czasami do końca życia trzeba tkwić w takim chorym układzie. Pozostanie tylko wegetacja i szukanie odskoczni,pocieszenia. Własnie stad się bierze tyle wątków typu; szukam kochanki/ka,nie kocham żony/męża,mąż/żona mnie zdradza,seks bez zobowiązań,żona/mąż próżniak itd..po co to? Życie jest jedno,nikt drugiego nie da.
Po czym to zauważyłeś gościu 13:25 ? Może to Ty życia nie znasz skoro wyciągasz takie wnioski ? Widzisz, do gimnazjum nie było dane mi uczęszczać bo za moich czasów takowych szkół po prostu nie było. Mam na tyle dużo lat że życie poznałem praktycznie z każdej strony więc doskonale wiem o czym piszę mówiąc że udana rodzina jest dużym życiowym osiągnięciem. Nie wiem na jakiej podstawie piszesz że więcej jest nieudanych związków, robiłeś jakieś badania statystyczne w tym kierunku ? Czy może opierasz się na doświadczeniach ze swojego otoczenia ? Jeśli to drugie to bardzo współczuję. Jednak nawet jeśliby przyjąć za prawdę to, co napisałeś to tylko potwierdziłoby moją teorię. Skoro aż tyle nieudanych związków jest to te udane trzeba uznać za duży sukces, prawda ? No widzisz jak łatwo obalić Twoją teorię ? Życie w pojedynkę powiadasz ? Tak się składa że człowiek nie jest do takiego życia stworzony, nawet jeśli sam próbuje temu zaprzeczać. Tu znowu jednak można trochę poteoretyzować i założyć że masz rację. Jakim osiągnięciem taki człowiek może się pochwalić przed samym sobą na koniec życia ? Co po sobie zostawi ? Żadną sztuką jest żyć samemu. Prawdziwym wyzwaniem jest żyć z drugim człowiekiem w szczęściu i zgodzie. Wmawiasz sobie że Twoje życie było udane, ba nawet tak czujesz ale czy faktycznie tak jest ? Uwierz mi, że nie w każdym domu są kłótnie a szacunek i spokój to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Każdy jest kowalem swojego losu. Aby się z kimś związać należy dobrze go poznać i wcale nie mam tu na myśli wspólnego mieszkania. Przede wszystkim należy ze sobą jak najwięcej rozmawiać. Poznać poglądy na świat ewentualnego partnera, jego podejście do tematu rodziny, dzieci itd. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Potem wspólne planowanie i dążenie do realizacji tych planów. Jeżeli patrzy się w tym samym kierunku to nigdy źle nie będzie. Nawet jeśli na początku jest ciężko.Lepiej wszystkiego dorobić się razem niż mieć piękny start a potem żyć osobno. Takie moje zdanie i tez pisze to z własnego doświadczenia.
Śmieszne są Twoje argumenty -"szarpać się z życiem, dorabiać, mieszkać kątem u rodziców ...."- czyli, że ci co żyją sami nie muszą się dorabiać i nie mają życiowych problemów? Nie słyszałam, żeby singlom czy rozwódkom z dziećmi rozdawano mieszkania...To, że Tobie związek nie wyszedł nie świadczy o tym, że jest to regułą, może to po prostu Ty nie umiesz i nie chcesz żyć z drugą osobą ale większość normalnych ludzi pragnie glębokiej więzi z drugim człowiekiem. Deprecjonujesz swoje małżeństwo ale gdyby nie ono, gdyby nie ten facet byłabyś teraz zupełnie sama bo dzieci byś nie miała. Czyli jednak rodzina jest osiagnięciem bo sama się tym chwalisz. Po prostu nigdy nie zaznałaś prawdziwego uczucia i dlatego nie wiesz o czym piszesz. Kiedyś tam zostalaś skrzywdzona i potem ze strachu nie chciałaś już nawet próbować. Zamknęlaś się na miłość i tak już zostało, dorobiłaś sobie do tego teorię, w którą z czasem sama zaczęłaś wierzyć - że lepiej żyć w pojedynkę a facet nie jest już nie tylko Tobie ale żadnej kobiecie potrzebny i tak sobie żyjesz zasklepiona w swojej skorupie. Jeśli Ci to odpowiada to ok, tylko nie wmawiaj innym, że to normalne i że jesteś w większości.
Nie jesteś.
21:24 i 10:19. Popieram Wasze wypowiedzi.Akurat znam życie w związku, jak i jako osoba po rozwodzie.To, że mnie się nie ułożyło, nie znaczy, że każdemu też się nie ułoży i nie należy nawet próbować. Gościu z godz.13:25 głosisz jakieś herezje, w które sama chyba nie wierzysz.Jeśli życie w samotności jest takie wspaniałe, to dlaczego Twoje dzieci żyją w związkach?(sama o tym piszesz).Dlaczego nie zachęciłaś je skutecznie, żeby żyły w samotności, jak Ty?Trochę mi Cię szkoda, bo z Twojej wypowiedzi jasno wynika ogromne zgorzknienie, choć starasz się wszystkim wmówić, że jest odwrotnie.Z jednym się z Tobą zgadzam, że każdy ma jedno życie i pozwól żyć ludziom, tak jak uważają dla siebie za najlepsze, aby na starość nie głosiły takich herezji, jak Ty.
14:05 przeczysz sama sobie..."pozwól żyć innym" a ty nie pozwalasz krytykując i wytykając jej że głosi herezje.
Dla kogoś życie w pojedynkę bez mężczyzny ale z dziećmi jest szczęściem,inna znów woli być upokarzana ,nawet poniżana ale bez mężczyzny nie wyobraża sobie życia.
Więc każdy ma inny światopogląd i żyje jak mu dobrze.
Nikt nie musi żyć tak jak ty,więc pozwól żyć inaczej innym i nie wmawiaj na siłę komuś że trzeba inaczej,że to mus i każdy musi być w związku,bo jak nie jest to już na bank jest nieszczęśliwy. Żałosna teza.
Ja też już kilkanaście lat sama i nie narzekam,i na bank nie chcę zmieniać tego bo jest mi dobrze,
Zwłaszcza jak czytam watki .."mąż mnie zdradza,jak żyć po zdradzie,jak sprawdzić męża,wybaczać,nie wybaczać ..." po co mam znosić takie upokorzenia?
Zdradził,zostawiłam i więcej mnie byle kto nie będzie upokarzał , bo wartość swoją znam i nie zamierzam wybaczać,ani tym bardziej usługiwać facetowi i iść na kompromisy, ot tyle w temacie.
16:47. O co ci chodzi?To twoja sprawa, jak ty żyjesz i z kim i nie staraj się udowodnić swoich racji.Przeczytaj może tytuł wątku i dojdziesz do wniosku, że piszesz nie na temat.
A po co wychodzić za mąż? Nie muszę mieć męża to raz A dwa ...kula u nogi mi nie potrzebna.
Z takim podejściem jak Twoje gościu 15:27 rzeczywiście nie wychodź za mąż bo skrzywdzisz faceta.
Może ta pani woli dziewczynki?Znane są takie przypadki w tym mieście.
Ta pani nie uporała się jak widać z traumą rozpadu związku do tej pory, choć jak sama pisze już kilkanaście lat jest sama. Jak ktoś po tak długim czasie pisze o upokorzeniu, braku wybaczenia niechęci do jakichkolwiek kompromisów na rzecz drugiej osoby to widać, że zadra tkwi głęboko a ta pani nie jest wcale taka szczęśliwa jak pisze bo wciąż przeżywa wydarzenia z przeszłości. Dlatego lepiej dla innych żeby była sama, jeśli partner to dla niej tylko "kula u nogi".
A dziwisz się 22:29 ? bo ja wcale. Zdrada to trauma i uraz na całe życie,no chyba że jest kobieta której w oczy się pluje a ona sobie wmawia że deszcz pada to dla niej zdrada nic takiego.
Tak, dziwię się. Przecież rozstała się już dawno z mężem. Rozdział zamknięty.
I po co w takim razie całe życie sobie zatruwać rozpamiętywaniem przeszłości ? Ludzie z o wiele gorszymi traumami sobie radzą i umieją się podnieść i żyć dalej nie tracąc optymizmu i wiary w ludzi. No chyba, że tak słaba psychika, że nie potrafi poradzić sobie ze złością i frustracją do tej pory. To tylko współczuć.
Jeżeli kobieta zdecydowała się wychować sama dzieci to ona jest słaba???? Żal!!!!tylko współczuć ale takiego toku rozumowania. Straciła wiarę,optymizm????? No nie , ile ty dziecko 15:13 masz latek?
Ale rozumku to by się przydało ;)chociaż tyci tyci . Gościówa 16:47 znajdź sobie faceta takiego,żebyście sobie wzajemnie usługiwali ..... ale nie, przecież tam nadal jest usługiwanie :/ Wątki o nieudanych związkach to norma a o udanych nie ma praktycznie wogóle no bo i po co pisać takie rzeczy ? Jeszcze pani z 16:47 się głupio poczuje ;) oj kobitki, wy i wasze feministyczne ego ;) jeszcze raz rozumku życzę :D