a ja się tam nie przejmuję,że taki sobie za mną na mnie trabi,niech się cieszy z klaksonu
ale ta dresiara ma 26 lat skończone;/wiem tez ktora to
Często jeździmy w wakacje do Gdańska i tam ludzie niesamowicie spokojnie podchodzą do jazdy i generalnie zachowują się jak by żyli w innym kraju jeżeli chodzi o ruch samochodów ,w porównaniu z nimi ostrowieccy kierowcy niestety w większości to banda sfrustrowanych oszołomów .
Niedawno widziałem jak kierowca trąbił na drugiego tylko dlatego ,że ten nie wjechał na pasy dla pieszych ,tam to jest nie do pomyślenia .Musze potwierdzić słowa @eh u nas bardzo rzadko zatrzyma się przed pasami samochód na TOS jak już to najczęściej z obcą rejestracją .
Chcąc nie chcąc część kierowców musi się przyzwyczaić ,że pieszy ma pierwszeństwo w okolicy pasów czy się to komuś podoba czy nie ,trochę luzu z obu stron i będzie dużo lepiej z korzyścią dla wszystkich .
Co do tych klaksonów parę mandatów by sprawę załatwiło i ostudziło zapał do korzystania z nich .
Proponuję założyć wątek, w którym będziemy podawać numery rejestracyjne takich oszołomów. Taka inicjatywa społeczna "ku przestrodze". A coooo! Przed sąsiadem się będzie wstydził :)
I w tym wątku będzie tylko sąsiad na sąsiada podawał numery rej. albo inna walka międzyludzka powstanie. Bez dowodu winy nie ma szans na sukces
Sa miejsca i w Polsce, gdzie kierowcy to potrafia robic, niestety w O-cu sporadycznie.
a ja się tam zatrzymuję pieszym no na pewno nie co przejście, bo bym jechała i jechała w ustalone miejsce
nie ma powodu się kłócić, bo faktem jest, że przede wszystkim piesi uważają się za święte krowy. tak się składa, że to piesi chcą przejść na druga strone jezdni wchodza na droge kierowcom a nie odwrotnie. dalej - zasada ograniczonego zaufania.do tego dochodzi fakt nie każdemu znany, że myślenie nie boli, a jego ujemnym skutkiem jest np wypadek czy potrącenie.
nie mówię, że dobrze sie stało, że ktoś został potrącony, ale stawiam 99%, że mam racje, bo.... bo obojetne kto jest na pasach pieszy czy rowerzysta to juz czuje korone na głowie i przechodząc katem oka albo wprost sms-em wzrokowym jakby pokazywał kierowcy jaki to on jest ważny. to jest tak nagminne, że aż żal. wchodzenie na pasy /nie mówie o światłach/ odbywa się w sposób chamski do bólu - otoż nie zwracając często uwagi jak blisko jest pojazd od pasów, z jaką prędkościa jedzie, czy w ogóle za tym pojazdem inny jedzie - włażą. byle noga stanęła na pasach.
przeciez na wszelkiego rodzaju wypadki składa sie klika rzeczy.nie ma co soie ubliżać albo zakrzykiwac jak ktos prawdę pisze. zwroćmy uwage no to jak sie poruszamy po drogach - każdy na siebie.
a jeszcze teraz jak zaostrzyli przepisy z punktami iwiększą stawką za niewpuszczenie pieszego na przejście to chodzą jak święte krowy i nawet nie popatrzą w bok tylko idzie na oślep więcej kontroli dla pieszych i kar
a jak jest ograniczenie do 50 to czemu wy kierowcy aut jedziecie 70-80 a i więcej się trafia,czy nie zdajesz sobie sprawy panie kierowco że kawał żelaza nie zatrzymasz w ciągu 2 sekund?myślenie nie boli panie kierowco,a to że ty siedzisz w środku blachy i czujesz się bezpieczniej od pieszego czy rowerzysty nie zwalnia cię z myślenia,a komura w ręku to co?powinno być 500 zł i punkty za komure,ale widocznie za mała kara bo co trzeci jedzie i gada przez komure
Przyznam że jak jadę samochodem to wpieniam się na pieszych a jak idę pieszo to grożę kierowcom, czy to nie błędne koło .
Ale suma sumarum ,rowezysci nagminnie wymuszaja na przejsciach dla pieszych bo nie zchodza z roweru ( sa wyjatki ale zadko) , nieraz tak smigaja ze kierowca nie bylby w stanie sie zatrzymac .A potem zdziwiony jeden z drugim rowerzysta ze ~ obchodzi imieniny ~ 1 listopada
i coś w tym jest, jeszcze nam daleko do takiej kultury jazdy jak na zachodzie. dochodzisz do przejścia a wszystkie samochody stoją i czekają aż przejdziesz. U nas kiedyś próbowałem tak zrobić to bagażnik miałbym pod swoim siedzeniem, bo ci z tyłu nie patrzą że ktoś się zatrzymuje
bo każdy kierujący samochodem ma się za ważniejszego i zapomina jak to jest być pieszym lub rowerzystą,nie wiem jak inni ale z braku kasy teraz częściej jeżdżę rowerem niż samochodem to się na oglądam tych pożal się boże kierowców(oczywiście nie wszyscy) nie ważne jak byle do przodu części nawet nie wie jaka jest odległości od omijanego rowerzysty .
Ale rowerzysta nie ma bladego wyobrazenia co ma zrobic kierowca , kiedy on omija nagle studzienke lub kaluze i odbija rowerem ku srodkowi jezdni - a pare metrow obok jest sciezka rowerowa , jak tu mozna mowic o odleglosci kierowcy od roweru .
To może ja się wypowiem jako aktywny rowerzysta. Przedstawie jak wygląda MOJA jazda po mieście ( pomine tereny niezabudowane i wsie ). Zacczne od tego, że nie wsiadam na rower bez kasku, oraz znam zasady ruchu i znaki ( uczone jak do prawa jazdy ) i bez znajomości zasad po prostu bałem się jeździć po asfalcie, bo "co bym zrobił gdyby...". Teraz mam już doświadczenie i kiedy jestem na rowerze przyjmuje bardziej ofensywną postawę z ograniczonym zaufaniem do innych uczestników ruchu ( a ruch to nie tylko samochody, przypominam bo kiektórzy tu o tym zapomnieli ). Staram się być przewidywalny i ja sam próbuje przewidywać zachowania. Nie korzystam z naszych "ścieżek rowerowych" - dlaczego ? wyjaśnię później. Korzystam tylko i wyłącznie z asfaltu. W mieście nie jeżdże wolniej niż 30 km/h, więc nie jestem "zawalidrogą" jak niektórzy starsi ludzie, którzy jeżdżą na rozklekotanych Wigrach w dni targowe głównymi drogami, i to o 6 rano. To chyba p odstawowa różnica, bo osoba młoda ma szybszy czas reakcji, większą świadomość co się dzieje dookoła, no i niejedzie zygzakiem nawet w stanie trzeźwym. Podczas jazdy w mieście zostawiam sobie dosyć spory margines do krawężnika, nikt jeszcze na mnie nie trąbił, a przejechane kilometry można liczyć w tysiącach. Owy margines jest w zależności od stanu drogi duży lub mniejszy. Przykład: Al. Jana Pawła ( 2 pasy w jedną stronę i kiepska, rozjeżdzona i połatana jezdnia ), jeżdże prawym ( wolniejszym ) pasem, czasem nawet środkiem prawego pasa( ze względu na dziury, szkłą i kamienie, ale gdy ruch jest większy staram się współpracować z kierowcami - na pewno nie pakuje sie nikomu nagle pod koła). Kiedy droga ma asfalt porównywalny z np. świętokrzyską, to zostawiam sobie raczej mały margines, gdy jednak słyszę samochód minimalnie zjeżdżam do prawej, jeżeli jest taka potrzeba - nie chodzi tu o tchórzostwo, po prostu staram się współpracować. Gdy na jakiejkolwiek drodze typu wylotówka mam za sobą TIRa, to zjeżdżam maksymalnie do prawej, a jeżeli droga jest ruchliwa, to czasem nawet zjeżdżam na pobocze na czas wyprzedzenia mnie ( to jednak dotyczy terenu niezabudowanego ). Na skrzyżowaniu ( kiedy stoję na światłach ) i jestem pierwszy w kolejce, to ustawiam się na środku pasa ( prawo mi na to zezwala, ale chodzi o, to, żebym był widoczny ), mam raczej szybki start, więc nikogo nie blokuje. Kiedy dojeżdżam do świateł, to staram się tak wycelować, żebym na żółtym był w pedałach, i wyskakuje jak najszybciej na żółtym, wtedy jestem pierwszą osobą na skrzyżowaniu, wszyscy mnie widzą ( nie blokuje samochodów, ale zjeżdżam do krawężnika kiedy się rozpędzę i zjade ze skrzyżowania, ale gdy ktoś jedzie szybciej to nie pakuje sie pod koła, tylko staram sie dopadować do uczestników ruchu ), w 90% zdarza się, że to ja pierwszy zjeżdżam ze skrzyżowania ( pozostałe 10% to kierowcy którzy nie śpią i patrzą na sygnalizacje, kiedyś stałem za kobietą, która stała na zielonym przez całe zielone światło, i nawet nie "obudziło" jej trąbienie ciężarówki za mną, ani moje pukanie w dach/bagażnik. Ronda to sprawa prosta, przy zjeździe oczywiście pokazuje " kierunkowskaz". "Drogi rowerowe". Nie korzystam z ostrowieckich dróg rowerowych. Tak ustalam trase, żeby je ominąć. Zapytacie dlaczego ? Przecież to z myślą o moim bezpieczeństwie!? Do d*py z takim bezpieczeństwem, kiedy drogi są robione z kostki brukowej, są krzywe ( zobaczcie jak jest położona kostka np. na gutwinie - to zwykły chodnik, ale to świetny obraz wszystkich naszch ścieżek, bo są robione przez najczesciej tych samych ludzi i z tego samego materialu ). Na kostce po prostu nei da sie jechać 30 km/h ( o których pisałem przy jeździe na asfalcie, nie wspominajac o 40 ) i to z przyczyn technicznych, a nie dlatego, że pełno na nich pieszych. Skutkiem dłuższej jazdy po kostce jest ból głowy, ale ma się wrażenie jakby się doznawało wstrząsu mózgu, no chyba, że ktoś ma opony jak w rowerach MTB z 2 amortyzatorami, jednak przy cieńszych oponach wrazenia są jak wyżej. Co jest zwieńczeniem bólu głowy ? Tak, to jest zjazd z krawężnika, na którego krawędzi przebiłem już niejedną oponę i to przy tempie "spacerowym" - co do krawężnika to chyba nie musze się długo wypowiadać. Co do pieszych to moim ulubionym typem pieszego jest pani idąca przepisowo po chodniku, z pieskiem ( najlepiej York ), który idzie po trawie. Niby ok, prawda ? Z tym, że droge rowerową przecina w poprzek smycz. Co by było gdybym wjechał w smycz ( którą rzadko kiedy widać, nawet w dzień - pozostaje się domyślić, że to właśnie ona łaczy tego psa z ta pania ) ? Nie wspominałem o klasyce gatunku czyli o pieszych, których nie masz prawa wygonić z drogi rowerowej, bo dostaniesz jeszcze parasolką od babci, albo od łysego którego dziwczyne grzecznie upomniałeś. Jedyną drogą rowerową w ostrowcu z której czasem korzystam jest ta przy iłżeckiej, ludzie tam raczej chodzą po tej prawidłowej części, a droga jest asfaltowa ( krzywa, ale raczej nie odbiega od normy polskich ulic ). Krawężniki są, ale bardzo niskie, więc idzie przecierpieć. Drugą taką ścieżką jest ta przy polnej, ale z tej korzystam może raz w miesiacu jak mi sie nudzi i jeżdże bez celu po mieście. Ta jednak jest jeszcze gorszej jakości niż na iłżeckiej, ma dziury, ale nie ma krawężników, jednak brak krawężników wynagradzają piesi którzy są na całej drugości drogi rowerowej. Przejedźcie się sami po południu tą ścieżką i jak nie spotkacie pieszego na części dla roweru, to gratuluje. Miałem też raz nieciekawe spotkanie z pania lat 40-50, ktora szla w tym kierunku w którym ja jechałem, każdy na swojej części, ale przy przejsciu dla pieszych pani nagle mi wchodzi pod koła, bo nie raczyła obrócić głowy, czy nie jedzie rower, który by w nią uderzył ( prędkość roweru nie ma nic do rzeczy ). Krzyknąłem, pani sie zatrzymała, nie mogłem "odbić" w prawo, bo tam szła dziewczyna która właśnie pokonała przejscie dla pieszych. Gdyby się nei zatrzymała to miałbym wybór: wjechać w ta po 40 albo ta po 20 której sprawa nie dotyczyła. Wyhamowanie nie wchodziło w gre( v~20km/h ), bo hamując i tak wpadłbym w ta starsza. Oczywiście nie zawsze jeżdże tak jak napisałem powyżej, to były przykłady, ale na ulicy staram się dopasować do ogólnej tendencji i jeździć płynnie z samochodami, bo o to właśnie chodzi. Jeżdże czasami troche dalje od krawężnika, bo sami wiecie jakie są niektóe drogi, wjade w dziure i wywine orła z lądowaniem pod waszymi kołami i problem bedzie mial kierowca, a nie włąsciciel drogi odpowiadajacy za jej stan( chociaz tak byc nie powinno ). Chodzi o to, żebym był widoczny, jednak nie kosztem blokowania drogi, czego unikam. Miałem jeden wypadek, raczej nie poważny. Kobieta która wyprzedziła mnie 20 sekund wcześniej na prostej drodze zamarzyła sobie skręcić w lewo, jednak w ostatniej chwili sie rozmyslila i wróciła do jazdy przy krawężniku, jednak nie spojrzała w lusterko ( droga była szeroka, nie musiala wracac do kraweznika ) i przycisnela mnie do kraweznika. Jako, że mam "dobre serce", nie dzwoniłem na policje, ale gdybym to zrobil to mandat byłby jak nic. Tak trudno zapamietac, ze wyprzedzala rowerzyste jadacego 30 km/h 20 sekund wczesniej ? Napisałem prawdę, pewnie wielu się ona nie podoba, ale jako kierowcy wiecie, że prawo nie jest doskonałe i czasem trzeba je troche nagiąć w imie właśnie bezpieczeństwa, a nie brawury. Nie napisałem o tym co też ważne, przy mniej ruchliwych drogach, kiedy samochody są zaparkowane wzdłuż, także staram się jeździć srodkiem, tu rzadko się spotykam ze zrozumieniem, bo mało kto wyobraża sobie spotkanie rowerzysty z drzwiami właśnie tak zaparkowanego samochodu. A ilu z was zdarzyło się nie spojrzeć przed wysiadaniem z samochodu w lusterko ? Niby śmieszny zarzut, ale po wypadku z kierowcą który przepraszał mnie "nie zauważyłam Pana" wyprzedzajc mnie na sekundy wcześniej i nie patrząc w lusterka wole dmuchać na zimne niż zbierać zęby z asfaltu. Takie spotkanie z drzwiami może się przydarzyć odobie na skuterze czy motorze, a wtedy skutki będą jeszcze gorsze.
Kolego z 22,49 na nic te twoje wypociny , jak bedzie jechal TIR , on cie nie wyprzedzi i zeczywiscie TY BEDZIESZ ZAWALIDROGA , bo za nim bedzie sznur samochodow a dla ciebie pelno pozdrowien