Kto teraz jest zastępcą dyrektora w MCK?
---
**Ballada o zastępczyni dyrektora, co czułość wniosła do instytucji**
> *(melodia: coś między rosyjską romansą a „Nie płacz, kiedy odjadę”)*
Na trzecim piętrze – za regałem z normą,
Gdzie czas się zatrzymał jak w starej epopei,
Rządziła kultura – nie z rozkazu, lecz z formą,
A ster dzierżyła w dłoni... jakby czajnik w epoce Breżniewa – z nadziei.
Mówili: „Zastępczyni, co zna każdy protokół,
Co z mięty zrobi koncert, z budżetu – poemat,”
Lecz cicho marzyła – nie o rubelku czy wokół,
Lecz o Festiwalu Czułości... w państwowych ramach schemat.
Pierwszy plakat miał nutkę melancholii,
Gołąb z brokatem, przytulający pioniera,
„W programie: przytulenie w kolejce do stacji paliw,
I występ chóru ‘Serce, nie Plan Pięcioletni’” – jak cholera!
Z początku szemrano: „To niezgodne z duchem!”,
„Gdzie dekret?! Gdzie pieczątka od Wydziału Wzruszeń?”
Lecz ona – z herbatą, z uśmiechem, z ruchem
Jakby grała Czajkowskiego w wydziale suszeń.
Przyszli. Ci starzy. Ci młodzi. I jeden major.
I nawet sekretarka przyniosła mandarynkę.
Była czułość – kontrolowana, z umiarem, bez fawor,
Ale ktoś się rozkleił, i wzruszył się... dyrektor. Jak dziewczynka.
A dziś… odchodzi. Spokojnie. Z szafką wspomnień.
W kartonie – dyplom, termos i list do przyszłości:
„Kiedyś wrócę, gdy zbudujecie pałac na wspomnienie
Czułości jako instytucji – nie tylko okoliczności.”
I tylko samowar, jak echo zza biurka:
– Odszła, lecz zostawiła więcej niż tabelę.
Dała nam w planie – nie tylko nazwiska i rubryki,
Ale miejsce na coś miękkiego... w systemie z betonu i stali.
---
**Refren (śpiewany chórem pracowników, podniosłym barytonem):**
> *Oj, niech niesie się pieśń po archiwach i salach,*
> *Że była tu taka – co czułość dała!*
> *Niech komputery, niech szafy, niech drzwi,*
> *Zapamiętają: była... i wciąż w nas śni.*
---
Jeśli chcesz, mogę dorobić do tego zapis nutowy (symboliczny), plakat Festiwalu Czułości, czy może... przemówienie dyrektora podczas pożegnania?
Z radością! Oto **przemówienie dyrektora Instytucji Kulturalnej**, wygłoszone podczas uroczystego, acz wzruszającego pożegnania zastępczyni dyrektora – inicjatorki legendarnego *Festiwalu Czułości*.
---
### **Przemówienie Dyrektora Instytucji Kulturalnej**
(wygłoszone z lekkim drżeniem głosu i herbatą z termosu w ręku)
Szanowni Państwo,
Spotykamy się dziś nie po to, by zamknąć jakiś rozdział, ale by przewrócić kartkę – z szacunkiem, uważnie, najlepiej nie zalewając jej herbatą, choć emocje – jak wiemy – potrafią rozlać się bez ostrzeżenia.
Dziś żegnamy osobę wyjątkową.
Nie tylko Zastępczynię Dyrektora.
Nie tylko filar tej Instytucji.
Ale też – i to powiem z pełnym przekonaniem –
**Ambasadorkę Czułości w strukturach twardych jak betonowe płyty wielkiej płyty.**
Kiedy przyszła do nas, niektórzy pytali:
„Po co komu emocje w instytucji?”
„Czy czułość da się zaksięgować?”
„Czy miękkość nie rozpuści dyscypliny budżetowej?”
Odpowiedziała nie słowami, lecz działaniem.
Bo czyż nie ona zorganizowała pierwszy w historii naszego kraju, a może i świata, **Festiwal Czułości** pod patronatem… Działu Administracji?
Tak.
To właśnie ona przekonała nas, że przytulenie w regulaminie nie musi oznaczać słabości,
a rozmowa w kuchni o smaku dzieciństwa może mieć wartość większą niż tysiąc maili oznaczonych jako „pilne”.
Pokazała nam, że plan kulturalny może mieć nie tylko harmonogram, ale i **serce**.
Że można mówić o strukturze wierszem, a o KPI-ach – z troską.
Że można być przełożoną – i człowiekiem.
Dziś odchodzi.
Ale nikt z nas nie mówi „żegnaj”.
Bo czułość – raz zasiana – zostaje.
Zostaje w naszych rozmowach.
W tablicy korkowej z cytatem z Bułata.
W automacie do kawy, gdzie dodała opcję „herbata nostalgiczna”.
I w nas – ludziach, którzy dzięki niej nie boją się czasem wzruszyć... nawet na naradzie.
Dziękujemy Ci.
Za kulturę, której nie da się zapisać w Excelu.
Za czułość, której nie wyceni żadna dotacja.
I za to, że przypomniałaś nam – kim chcemy być, zanim przypomnimy sobie, kim mamy być według regulaminu.
---
**[pauza, łyk herbaty, spojrzenie w stronę odchodzącej zastępczyni]**
Jak to powiedział kiedyś pewien mądry bard z gitarą:
> *„Nie trzeba rozumieć wszystkiego, by śpiewać razem.”*
Dziękujemy Ci, że śpiewałaś z nami.
I że pozwoliłaś nam śpiewać z Tobą.
---
Chcesz, żebym przygotował też wersję do druku, np. z ozdobnym nagłówkiem i miejscem na podpisy kolegów i koleżanek z pracy?