A Ty Pismenie co skończyłeś, kim byłeś z zawodu, wyśmiewać łatwo. Twoje młode lata upłynęły w innych czasach, ciekawe gdzie byś był teraz i kim gdybyś był młodszy. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Kazdy tylko narzeka ale jak ktoś proponuje prace to za ciężko albo za mało kasy, ludzie opamiętajcie się. Jak się chce to się znajdzie raz się mniej zarobi raz więcej ale prace się ma.
gość 21:22 ma dużo racji. Zamiast mazgaić się nad swoim losem, pewnie jeszcze na garnuszku, złap się pracy nawet za ten 1000. A potem pójdzie już łatwiej. Powodzenia!
PISMEN a złożyłeś już CV?
Jak nie i nie masz zamiaru to znikaj i nie bojkotuj!
Pismenowi to łatwo pisać i się mądrować bo ma bezpieczną nauczycielską emeryturkę - czyli coś o czym dzisiejsi 30-40-latkowie , nawet pracujący mogą jedynie marzyć . On nie musi się martwić o przyszłość. Problem braku pracy nie dotyczy go w najmniejszym stopniu. W takim kontekście to co pisze to czysty cynizm .
No to życzę Ci pismenie, żebyś trafił kiedyś na lekarza, który został nim tylko dlatego że to dobrze płatny zawód i praca zawsze po nim jest. Ciekawe jak wtedy Twoja teoria pogodzi się z praktyką. Znam takich ludzi i zwykle nie mają większego pojęcia o tym, czym się zajmują. Dlatego uważam, że pleciesz bzdury.
Trzeba bylo skonczyc medycyne geniuszu, taki drobiazg raptem 6 lat "latwiutkich studiow", potem jakis staz, LEP i po problemie. Slyszales o bezrobotnych lekarzach, ilu w O-cu jest bez pracy?
Co do CV, nie jest mi potrzebne, odszedlem bo mialem dosc glupologii oswiatowej, samorzadowej i papierologii stosowanej. I jest mi dobrze, choc kasy o wiele mniej.
pisem powiedz mi ilu lekarzy studiowało w Polsce...?? Chyba nie wiesz że większość to za kasę na płatnej medycynie albo na Ukrainie a w pl to tylko ostatni rok żeby papier z dobrej uczelni był. Tu liczy się kasa nie każdego stać na takie studiowanie.
Pismen, ja akurat skończyłem studia o kierunku takim, jaki mnie interesował od dziecka. Łączę przyjemne z pożytecznym i za to mi płacą. Nie wyobrażam sobie inaczej. Jeśli myślisz, że miernoty i cwaniaczki z kasą nie mogą skończyć medycyny to jesteś bardzo naiwnym człowiekiem. Takich pseudolekarzy jest mnóstwo, nawet nie trzeba się bardzo wysilać aby ich znaleźć. Wiem, że nie ma bezrobotnych lekarzy, nie znaczy to jednak, że każdy z nich się do tego zawodu nadaje. Wielu robi to tylko i wyłącznie dla kasy, na odwal się. To jest właśnie takie myślenie jak ty tu propagujesz.
Logika podpowiada, żeby po pierwsze: jak już zostało wspomniane, studiować to, co możliwie najbliżej zainteresowań, (bo tylko dzięki temu można istotnie potraktować studia jako inwestycję i ubogacenie, jako wkład w swoją osobowość - na marginesie kto na to dzisiaj patrzy, na wartości, na to, kim jesteś, co reprezentujesz?), po drugie mieć kasę i/albo znajomości. Ewentualnie nie wzdragać się przed kontaktami towarzyskimi, chociaż i w tym trzeba mieć nieco szczęścia.
Niektóra logika jest tak bezbłędna, że studiuje dokładnie to, co wie, że będzie niezbędne do przyjęcia na obznajomiony stołek. To tak, to nie każdy się taką logiką może pochwalić.
Jak również tą, żeby założyć, że w ciągu studiów rynkowi pracy znów się nie odmieni i nagle okaże się, że jesteś na "niewłaściwym" kierunku.
Nie kokietujmy. Dyplom w wielu przypadkach, w pewnej rzeczywistości (a Ostrowiec wybornie ją prezentuje), nic nie znaczy. Albo znaczy niewiele. Wymyśli się każdą niedorzeczność i bujdę, żeby go strywializować i zminimalizować jego znaczenie. Nie dlatego, że nie przedstawia wartości, że jest zbędny. Tylko dlatego, że w znakomitej większości jego właściciel jest człowiekiem z ulicy, miłym, sympatycznym nikim.
Zadziwia mnie fakt, że w patologiach nie dostrzega się zła, tylko w normalności odnajduje chorobę. Takiego absolwenta próbuje się przekwalifikować - jakby za karę, a emeryta, który się rozpiera i puchnie jak kleszcz, trzyma, bo ma "prawo" pracować. To jest, delikatnie mówiąc, wybitnie pokręcona filozofia. To jest nieprzymierzając tak, że nagle ucichł temat śmierci dziecka i prawdy, ale wybuchła troska o zestresowaną Madzię i jej męża, którzy gdzieś tam odpoczywają. W tym państwie absurd goni absurd.
Ale problem bezrobocia dotyczy nie tylko absolwentów, ale i tych co skończyli studia jakiś czas temu i musieli odejść z pracy lub pracują na gorszych warunkach. I nieraz jest tak że w pracy faworyzowana jest kobieta w wieku emerytalnym, bo ma naleciałości z czasów komuny i "wie jak się zachować" ,żeby utrzymać się w pracy - prezenciki dla dyrekcji, komplemenciki, oczerniające ploteczki na temat innych pracowników. Jak się smaruje to się jedzie. A mlodzi niech sie martwią o pracę.
Właśnie te kobiety w wieku emerytalnym robią więcej niż ta młodzież. One nauczone są solidności.
Ale te kobiety mają wypracowane lata i powinny być na emeryturze, a nie zabierać miejsca i szansę na pracę ludziom młodym.
Z tą solidnością osób w wieku emerytalnym to bywa różnie. Dziś młody pracujący człowiek musi być dyspozycyjny, nie toleruje sie zwolnień lekarskich, spóźnień , wyść z pracy na zakupy, imprez w godzinach pracy itp. a jak się pracowało za komuny to wiadomo. A już nauczycielki w wieku emerytalnym to tragedia. Dosyć że nie radzą sobie z młodzieżą to jeszcze mają stare nawyki że wszysto im wolno jak boginiom. I nie robią nic - czują się bezkarne.