jakie to ma znaczenie czy dziecko jest planowane czy z wpadki? czy myślicie ze to z wpadki kocha się inaczej, nie oczekuje się szczesliwego rozwiązania?
Tak, tak właśnie uważam. Kocha się inaczej. Dziecko podrośnie a tu ojciec mówi: Wiesz dziecko, jesteś bo niechcący wpadliśmy. Chcieliśmy Cię oddać, no ale żal nam się Ciebie zrobiło i zostałeś... Nie, nie mówię o moim przypadku, jakby ktoś się chciał chamsko czepiać. Po prostu mówię, jakie jest życie, tak?
Poza tym już dwóch wątkach pisałem. Kobiety powinny rodzić dzieci od 25 roku życia, nie wcześniej. Jak widzę jakąś małolatę z dzieckiem, to tak się denerwuję, że masakra. Taka się dzieje krzywda dziecku, że filozofom się to nie śniło...
Macierzyństwo to pojęcie dla wybranych ludzi. Dla mądrych ludzi. Oj dopuście mnie do władzy no. Taki zrobię porządek, że łuu;]
Ty ,server a ile ty masz dzieci mądralo ,co ? Pochwal się to będziemy rozmawiać .
Ja nigdy się nie czułam gotowa ale od zawsze chciałam być matką. Z łatwością zrezygnowałam z palenia, dzięki mojej córce nie pale od 5 lat. praca? Można wszystko pogodzić- pracować, dokształcać się, mieć czas dla siebie. Wszystkiego człowiek uczy się w praniu. Dziecko to sens życia- współczuję kobietom, które dzieci nazywają "bachorami". One na macierzyństwo nie zasługują.
jestem szczęśliwą matką i żoną.Wszystko da się pogodzić tylko nie należy dać się "zwariować".Tylko nie mów,że dziecko to sens życia.Mam znajomych którzy nie mogą mieć dzieci.Są szczęśliwi razem ze sobą,realizują swoje marzenia i jest im z tym dobrze,już kupę lat.
Zobaczymy za pare lat jak wciaz beda sami czy tez bedzie tak wspaniale, komus sie odewie intynkt i po szczesciu
Szkoda tylko jak bardzo by się chciało mieć już dziecko, a okoliczności i warunki nie pozwalają:(
Ja mam rocznego synka i, moje życie zmieniło się o 180stopni w trakcie ciąży i po porodzie, jestem szczęśliwa ,że go mam i każdy jego uśmiech jest wielka nagrodą za poświęcenie.Ale nie powiem ,że nie było i nie ma ciężkich chwil, był czas ,że mąż pracował na wyjazdach nie było go od rana do nocy, więc czasem czułam się zmęczona, może nie tyle fizycznie ,co psychicznie. Ale to przejściowe ,myślę ,że wiele mam przez to przechodziło. Moja recepta na małe kryzysy czy trudniejsze momenty jet taka,że tłumacze sobie wtedy ,że czas szybko leci, niedługo mały podrośnie,pójdzie do szkoły ,stanie się samodzielny i mama już nie będzie taka potrzebna...