macie wszystko, a i tak czegoś wam brak?
tak :) sama właściwie nie wiem czego i to jest chyba najgorsze, mam pracę, uczę się, mam przyjaciół, zainteresowania, jestem samodzielna, jest ''ktoś'', ale... wszystko pozornie gra, nie mam prawa narzekać, ale brakuje czegoś czasami, niby wszystko jest ok,ale tak naprawdę to jakaś straszna pustka w środku, fakt faktem że chyba nie jestem z osobą z którą powinnam być i stąd może to poczucie beznadzieji, czuję że to wszystko zmierza donikąd...może to minie z wiekiem...
Tak coś o tym wiem i pustoszy w sercu które z zewnątrz wygląda na pełne.
Nie mam wszystkiego, ale mam to co potrzebuję, więc nie odczuwam braku.
Gość 13:35 jeśli uważasz, że jesteś z osobą, z którą nie powinnaś być to po co dalej to ciągnąć? Być może taka zmiana w Twoim życiu wyjdzie Ci na dobre
Dokładnie. jest się z kimś z przyzwyczajenia i ciężko zaryzykować po pewnym czasie. Mi też ewidentnie czegoś brak.
słuchajcie to są normalne po weekendowe odczucia jak się używki odstawia, ewentualnie macie początki problemów z sercem , arytmia np bardzo często jest odczuwana jako strach przed czymś bliżej nie określonym (:
Trzeba się wyluzować ...
żeby to było takie łatwe, pstryk zmienić partnera i po sprawie. Jest jedna osoba na której naprawdę mi zależy ale nie mogę z nią być i nigdy nie będę. A nie chcę być całe życie sama :( taki smutny banał... może i stąd ta pustka... inaczej wygląda życie jeśli dzieli się je z kimś kogo sie kocha.
Jeszcze chyba nigdy nie było tak żeby ludzie byli zadowoleni ze swojego życia, bo na ogół u wszystkich w miarę ok ale zawsze się znajdzie to ALE:) Jak nie zdrowie, to praca, jak nie praca to rodzina, jak nie rodzina to przyjaciele :) i Tak w kółko:) bo przecież życie nie było, nie jest i nigdy nie będzie idealne :)
zapewniam Cię że wolałabym mieć kłopoty na każdym innym polu tylko nie na tym, bo przez to mam najwięcej nie przespanych nocy :) ale masz rację, nigdy nie będzie idealnie, trzeba jakoś żyć choćby i z pustką :)
jak się ma jakiś problem który wydaje się nie do przejścia to zawsze mówi się lub myśli ze wzieło by się na swoje barki kogos innego problem byleby tylko oddac ten swój.. Jednak wydaje mi się ze zycie wlasnie na tym polega ze kazdy z nas ma te problemy i tak naprawdę w jakis sposob one są jednak dobre bo uczą nas życia i tego że nigdy nie będzie łatwo..:) Najwazniejsze to probowac rozwiązywac te problemy, lepiej, gorzej jednak starac się je rozwiazac:)
ale mojego nie da się rozwiązać :) i w tym kłopot.
i tak się będziemy przegadywać? :) heh czy ja mówię że jeden? piszę tylko o tym który jest związany z tematem wątku :D eh i uwierz mi że tego kłopotu nie da sięr ozwiązać, może że pójdę po trupach a po prostu mnie na to nie stać w sensie moralnym :) a u Ciebie też kłopoty natury sercowej czy co innego?
I czegoś Ci brak ? :) czy weszłaś z rozpędu na ten wątek?