Po 10 latach i już ułożonym życiu, nadal mam GO w głowie. To nie takie proste zapomnieć o kimś, kto odegrał w naszym życiu DUŻĄ rolę
Sceptyku, Twoja rada jest genialna :( jeśli nie masz nic do dodania to nie wypisuj pseudodowcipnych uwag, które nikogo nie bawią i niczego nie wnoszą do sprawy.
Nie sądziłam, że aż tyle osób ma podobny problem, choć nie jest przyjemnie w ten sposób żyć, to miło, że nie jestem z tym sama :). Droga _A serdecznie współczuję sytuacji, ja stchórzyłam i mimo totalnej rozsypki emocjonalnej i psychicznej, nie ujawniłam się ze swoimi uczuciami. Czasami nawet wydawało mi się, że też nie jestem mu obojętna, co dodatkowo utrudniało sytuację, bo jednak łatwiej zapomnieć kogoś komu ''zwisasz i powiewasz''. Ale może to moje zwidy? może sobie to wmówiłam? Heh już sama nie wiem, totalna paranoja.
do gosc A-z godz.18:46....Naprawdę przykro mi to słyszeć,mimo iz tak naprawdę Cię nie znam.Darzyłem i nadal darzę tę kobietę ogromnym szacunkiem i wciąż noszę Ją w sercu ,bo takich chwil nie da sie wymazać z pamięci.Piękne wspomnienia choć były i trudne chwile...nikt o nas nie wiedział,bo to zrujnowało by nam życia obojgu.Mogę powiedzieć,że tchnęła we mnie życie i bardzo mi pomogła.Nie chciałem sie zabawić tylko naprawdę sie w niej zakochałem...Wciąż pamietam tę chwilę kiedy niemalże równocześnie przyznaliśmy się do uczucia ,które nami zawładnęło.Było to fantastyczne uczucie, piękniejsze i obfitujące w głębsze doznania duchowe chociażby dlatego,że nikt o nas nie wiedział.....i jej 'seductive gazes' podczas lekcji.Byłem nia odurzony,ale to właśnie ona sprawiła ,że byłem w stanie 'przenosic dla niej góry'.....Tak-była ode mnie starsza-ja 20kilka Ona 37.....Potrafiła jednym spojrzeniem sprawić,że czułem się jak w raju.Odmieniła moje życie i wiele jej zawdzięczam.My próbowalismy nad tym zapanować przez kilka miesięcy....Podczas korepetycji face-to-face już nie mieliśmy w sobie tyle siły,by nad tym zapanować.....Może też juz nie chcieliśmy się męczyć..To było ponad nasze siły.Szkoda ,że u Ciebie było inaczej...widocznie to był tylko gówniarz jest nim nadal i tylko chciał sie popisać.Musisz być wyjatkową kobietą,ten typ nie jest wart twej uwagi ,ale sytuacja sie potoczyła w złym kierunku.To przykre..Nie poddawaj się zorganizuj sobie jakąś odskocznie,bo inaczej postradasz zmysły.Zdaję sobie sprawę ,że jest to dla CIEBIE trudne,ale nic innego chyba nie zrobisz,chyba że zmienisz pracę,ale w naszym home town ,bedzie to trudne...Albo porozmawiaj o tym z prawdziwą przyjaciółką-rozmowa bardzo dużo daje...i pozwala w jakims stopniu odczuć te upragnioną ulgę....3maj się....pozdrawiam!
Dziękuję za słowa otuchy zarówno Lost jak i Tobie Tomku. Historia jaką opisujesz naprawde niezwykła i świadczy tylko o tym, iż los bardzo lubi z nas wszystkich drwić ale widocznie tak być musi w przeciwnym razie życie byłoby monotonne i nudne a tak od czasu do czasu wzrasta poziom adrenaliny, pojawia się rumieniec na twarzy, serce szybciej bije...później dostajemy mocnego kopniaka, wszystkie emocje opadają i niestety nie wszystko wraca do normy:(
Ja osobiscie dziękuję losowi za takie atrakcje i już więcej nie chce od niego takich prezentów.
Jestem pełna podziwu dla Twojego bardzo dojrzałego (mimo tak młodego wieku) podejścia do całej sytuacji jaka Cię spotkała. Myślę, że spotkasz w swoim życiu miłość nie zakazaną i będziesz mógł dawać z siebie jeszcze więcej, z niczym się nie ukrywać i kochać bezgranicznie. Trzymam kciuki.
Zarówno TY jak i MMX z wpisu wcześniejszego pozwoliliście mi nieco inaczej spojrzeć na mężczyzn bo niestety w danej chwili byłam skłonna wszystkich przedstawicieli płci przeciwnej wrzucić do jednego worka sądząc, że nie mają uczuć, nie potrafią kochać i wybaczcie myślą tylko jedną częścią ciała. Cieszę się bardzo że tak nie jest w każdym przypadku.
Na koniec jeszcze jedno do Tomka- masz zupełną rację zachowanie mojego nieznajomego faktycznie na poziomie gimnazjalisty, nie jest wart nawet najmniejszej uwagi tego muszę się trzymać i będzie wszystko ok. Musi być ok. Dzięki wielkie, pozdrawiam.
Przecież na forum ci nikt nie pomożewyzalisz się i tyle
Czasem takie wyrzucenie z siebie- tego zalu do losu troszke pomaga.
Jednak na te sprawy nie ma doktora :/,sa tylko rady
Wiem cos o tym,znam to z autopsji.
Mysle o Nim i tesknie bardzo dlugo,za dlugo:(
Grudzien byl najgorszy:(
Zycze wszystkim bedacym w tej sytuacji szybkiego dnia,bo ponoc to czas leczy rany.
nie ty jedna się zakochałaś i inni nie panoszą się z tym na forum i trzeba było myśleć głową
jakie to durne. nie ona jedna się zakochała. nie wszyscy się na forum panoszą. jak nie interesuje Cie ten temat to nie czytaj.
każdy przezywa swoją tragedię inaczej. jedni potrzebuja o niej mówić inni nie. jedni pojda sie uchlac i wskocza do lozka pierwszej chetnej by zapomniec inni nie. wszyscy jestesmy inni i uszanuj jej prawo do tego, by swoje emocje przezywala na swoj sposob. jak widzisz jest tu wiele innych osob, ktore podobnie jak "gosc_J" swoje cierpienie przelewa palcami na monitor komputera.
a nawolywanie do myslenia glowa w stanie zakochania jest troche niezrozumiale. widocznie nigdy nie byles/as zakochany/a bo kocha się sercem.
zakocgać się w innym
Gość_J... nie tylko czasem pomaga. Takie wyżalenie się jest najlepszym lekarstwem na ten wewnętrzny ból. Czasem dobrze siąść i przelać wszystkie emocje na kartkę papieru - potraktować to jak spowiedź. Dobrze jest też mieć komu się po prostu wypłakać. Czasem jednak nie mamy komu, albo mamy ale nie chcemy. Niektórym może się to wydawać niedorzeczne, ale ten ból i smutek dobrze jest przewałkować na tysiąc sposobów i po setki tysięcy razy. Ja po długim związku, po którym rozstanie sprawiło mi wiele bólu, swoją jedyną koleżankę zatruwałam non stop mówieniem tylko i wyłącznie o jednym. Jego imię przewijało się w każdej rozmowie, nie raz kapały łzy same z siebie... płakała dusza. Ale wszystko to było bardzo oczyszczające. Taka możliwość wylania tego na zewnątrz, nazwania tego słowami to wielka ulga. Pisanie o tym na forum również jest dobrą metodą. A to, że znajdzą się jednostki, którym to przeszkadza, nie jest powodem do tego, by przestać próbować oswoić się z cierpieniem i życiem bez kogoś z kim do tej pory dane było nam żyć.
tak mam sama się zakochałam w instruktorze
Lost, fajnie mi się czyta Twoje posty, daj namiary do siebie, ja Cię pocieszę :)
Jazdy?
każdy sposób jest dobry,ale żeby był skuteczny
chyba każdy w życiu w mniejszym lub większym stopniu to przeszedł ,od przedszkolaka do dorosłego,a nawet po kilka razy
Niestety masz rację!
Jak tam z tym wybiciem sobie kogoś z głowy-są jakieś postępy?
Są :) po 2 miesiącach tyrania po 12 godzin ''dostałam''' przymusowy urlop, pojechałam w góry i trochę się ogarnęłam :) kontakt z przyrodą to jest to :D a na serio... no cóż być może co z oczu to z serca, nie widziałam go prawie miesiąc i... żyję :)