Z tego co słyszałam, kolejny obóz pracy, kobietki zostają po godzinach, czasami i w soboty za co nie mają żadnych świadczeń, o urlopach mogą marzyć, płacą pensję w ratach kiedy chcą i jak chcą. Do tego super szefowa co na wszystkim się zna a reszta zespołu to ...., a jak wyjdzie coś nie tak, to wiadomo kogo wina.
Atmosfera napięta non stop, kupa wrzasku i straszenie zwolnieniami, dyscyplinarkami itp. pracownicy zaciskają zęby bo każdy chce za coś żyć, boją się głośno odezwać.
Czy tak należy traktować drugiego człowieka, czy jak komuś lepiej to drugiego należy ścierać, dlaczego nie można godnie i w miłej atmosferze pracować, ile człowiek musi znieść aby parę groszy przynieść do domu?
co to za firma i czym się zajmuje?
SCZ nie przeginaj :) wiadomo są granice luzu w pracy, ale gnojenie ludzi na zasadzie ''jestem panem i władcą i wszystko mi wolno,bo jestem szefem'' też chyba nie jest dobrym rozwiązaniem. Niestety w Ostrowcu tacy pracodawcy mają raj, bo przy gigantycznym bezrobociu zawsze znajdą się ludzie, którzy będą pracować za pół darmo byleby cokolwiek zarobić.
Z tego co wiem szyją to co zostaje im zlecone. Mają krótkie terminy, bo wiadoma rzecz, że im więcej tym lepiej.
Tak to niestety prawda .Firma krzak z pod Warszawy poruszałem ten temat już kiedyś na forum. Zalegają pieniądze też kontrahentom,uciekli z budunku zza skarbówki bo nie płacili za czynsz ,światło Swojego czasu Wilczyński ogłosił to jako swój sukces że ściągnął inwestorów do Ostrowca,mieli specjalne względy przy otrzymaniu dotacji z PUP.Minie ustawowe 2lata i zwiną interes ,pani dyrektor to ta sama co wyłożyła dawną Wolczankę czyli Colar textil w Opatowie na łopatki ,więc doświadczenie ma...
Jak to "sukces" Wilczyńskiego to nie ma się co dziwić.
Więc jednak to prawda, nie wierzyłam do końca koleżance, aby było tak źle. Widzę jednak że się myliłam. Przykre to.
Znam firmę i temat, pracuje tam moja znajoma i wszystko co napisała pani "gość" to stek bzdur i pomówień. Nigdzie nie jest dzisiaj łatwo ale pracować trzeba RZETELNIE!
Za komuny to były dla takich pań "gość" cudowne czasy. Pani nic nie robiła, mydełko, papier toaletowy i herbata do domu a na koniec miesiąca "dwa tysiące się należy". Dziś ważne są umiejętności, czasy nie wybaczają pomyłek.
No chyba odezwała się Pani Dyrektor.
Rzetelnie to też w niektórych ostrowieckich obozach znaczyło i znaczy "na wczoraj", wrzaski, gnojenie, ciągły stres, tresowanie, paranoja, wyzysk i marne pieniądze. Nie wiem, o jaki zakład chodzi, ale biorąc pod uwagę te, które znam, szwalnicze czy związane z porcelaną, to naprawdę jest przekichane. Stwierdzenie Smerfetki "czasy nie wybaczają pomyłek" brzmi cokolwiek bezdusznie, twardo i przerażająco, bo tak się właśnie traktuje ludzi, jak mięso. Wyczerpie się, to włożymy w kierat następne.
Tak swoją drogą i na marginesie, ile pomyłek i eksperymentów władzy przechodzi bezkarnie... im coś większego, tym bardziej, im większe jaja, tym łatwiej przepchnąć.
Jak to obóz pracy dlaczego nikt nie odchodzi przecież tam nikogo siłą nie trzymają?
Bo niektórzy nie mają z czego żyć, to dla nich jedyne źródło finansowania, a nie mają żadnej innej perspektywy.
Odniosę się do wypowiedzi wcześniejszych, że to nie prawda i stek bzdur.
Dopiszę się do posta który nie został wyświetlony, a kolega zaczął.
Prawdą jest, że firma kiedyś mieściła się za skarbówką na Polnej, obecnie na Sandomierskiej. Prowadzi ją ta sama osoba co firmę w Opatowie, że był PIP i nic nie wskórał - też prawda.
Skoro nie ma nadgodzin, dlaczego nie ma mojej małżonki w domu, jest 15.45? Przysłała SMS-a że wróci jak skończą, kiedy?, nie sprecyzowała. To że nie płacą, to kolejna prawda, około miesiąc temu, kobiety zostawały grubo po godzinach łącznie z sobotą, bo termin gonił, miały obiecane pieniądze za ta pracę. Jak się okazało pieniądze są, będą, były, nie ma. Za miesiąc luty na konto wpłynęło około 300 zł, reszta, nie wiadomo kiedy, na święta może część, może w ogóle. Atmosfera pod psem, humory, amory, epitety to porządek dnia, gdzie pracownik niewiele ma do powiedzenia. Nie ma solidarności w zespole, więc kobiety siedzą cicho. Ale nas to mężów drażni, bo też mamy swoje zajęcia i nagle trzeba cały dzień przebudować aby, dziećmi się móc zająć, domem. Ponoć jakiś protest złożyły na ręce dyrektorki by przekazała do Zarządu, ciekaw jestem czy to zrobi? Co do wypowiedzi Pani z dnia wczorajszego o 18.05, chyba Pani jest w błędzie, na dodatek sama sobie przyklepuje to do wypowiedzi z dnia dzisiejszego 09.37. Rozumiem że trzeba czasami coś podgonić, pozostać, bo sam też tak mam, ale to jest od czasu do czasu, a nie non stop.
Moja kobieta ma w głębokim poważaniu amory, humory i pozostałe zachciewajki Pani Dyrektor, notabene przyklaskującej "wielkim" właścicielom z podwarszawskiej miejscowości, wychodzi punktualnie o 14-stej i niewiele obchodzi ją zdanie Jaśnie Wielmożnej na ten temat. Z tego, co mi wiadomo, reszta Pań sama nie chce sobie pomóc. Są zastraszane różnymi konsekwencjami. Mężowie do boju!!!
Żeby być sprawiedliwym dodajmy,że ta szwalnia znajduje się na Sandomierskiej w inkubatorze przedsiębiorczości /nie mylić ze szwalnią z Będzina oraz innymi zakładami w pobliżu/.Ciekawe co zrobi Wilczyński jak tam też nie będą płacić.
Moja jest dość często straszona art 52 Kodeksu Pracy. Ale jak poczytałem to trzeba winę udowodnić i muszą to być naprawdę ciężkie naruszenia albo musi być prawomocny wyrok lub nie mieć wymaganych uprawnień. Zastanawiam się, czy to też takie hoop siup, skoro siedziba firmy mieści się gdzieś w okolicach stolicy a tutaj jest tylko zakład pracowniczy i co musi zrobić szwaczka aby art. 52 miał zastosowanie.
Wymaga od pracowników dość wiele, trzyma z właścicielami bo pewnie ma od zleceń prowizję więc im więcej tym lepiej i goni terminami, o zespół nie dba, bo lepiej zrugać i wymagać niż walczyć o dobro całego zakładu a to już narażanie się właścicielom.
M_d masz rację, że panie same nie chcą sobie pomóc, bo jak w każdym stadzie, zawsze znajdzie się czarna owca, z którą albo trzeba się liczyć, albo tolerować, bo psuje szyki.
My sami się zastanawiamy nad rozwiązaniem umowy, podobno jedna z kobiet chciała zrezygnować, to ją jakoś udobruchała i została, nie wiem co to ma na celu, ale to dziwne zagranie - to jakąś podpuchą pachnie. Najpierw się ruga i straszy, nawet 52, a jak ktoś chce odejść to robi wszystko by zatrzymać. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Co do hasła: "Mężowie do boju!!!". Kochane Panie, zacznijcie od siebie skutecznie walczyć o swoje prawa, bo wy jesteście stroną, na pewno wasze rodziny was wesprą.
To nie tylko tak w tym zakładzie się dzieje. W większości ostrowieckich szwalni jest podobnie. Zastraszanie, poniżanie, szantażowanie i gnojenie szwaczek, to norma. Wina jest tylko po stronie pracownika, bo w szwaczkach siła. Nie ma jedności w załodze i jest jak jest. Z drugiej strony jest dużo kobiet, które chcą tylko dorobić do emerytury i uciec z zakładu. Szwaczka nawet jak się poskarży dyrekcji na zachowanie brygadzistki/ majstra, to i tak nic to jej nie pomoże, gdyż wina leży ZAWSZE po stronie tej szwaczki. Kontrole PIP-u są. Jednak z gory zapowiedziane. Czyli wnoszą do poprawy sytuacji tyle, co nic. Czasami sytuacja się poprawia na jakiś miesiąc. Póżniej wszystko wraca "do normy" . Szwaczki są w matni, bo można się zwolnić, odejść, ale co dalej. Nawet te 1100zł znaczy dużo dla budżetu domowego.
