wiem ;) ale cóż poradzić, żyj z tym, z czasem powoli zacznie się układać, może u mnie to nie mija, bo ciągle go widuje, gdyby znikł z oczu to pewnie szybciej by przeszło
ja po 4 latach uslyszalam te slowa i tez mi bylo ciezko ale jakos dalam rade
Wyobraź sobie ją na sedesie, z wytrzeszczonymi i przekrwionymi z wysiłku oczyma. Albo potykającą się i niezgrabnie upadającą na ulicy. Albo zieloną na twarzy od choroby, bez makijażu, wymiotującą, itp. W każdym razie sobie zohydź w jakiś sposób, ośmiesz w swoich myślach, aż będzie żałosnym wspominkiem. Amen.
Półtora roku?Mnie już 8 lat trzyma i jakoś puścić nie chce.Po dziś dzień kiedy go widzę kolana mi miękną.
no to ci współczuje, wiem ze to boli.
Wyszukaj jego negatywnych cech, minie troche czasu i ci lepiej bedzie. Albo znajdz sobie jakiegos fajnego chlopaka i ten skurwiel na pewno bedzie zazdrosny ;)
Podziwiam moich wszystkich doradzających przedmówców, bo u mnie lekarstwem na miłość okazał się dopiero lekarz psychiatra.Gdy dowiedziałam się po 15 latach jak przez ostatnie 2,5 roku postępował mój ukochany przestałam jeść i spać. Po tygodniu nie wiedziałam czy żyję. Uratowała mnie koleżanka która siłą mnie zawlokła do lekarza. Jestem jej wdzięczna aż po grób.Nie chwaliłam jej się z mojej sytuacji ale sama zapytała-dlaczego wyglądasz jak nieboszczyk?
Mnie po 2 latach przeszło ale było ciężko
On: Niestety, wiele związków rozpada się po trzech latach.
Teraz czeka cię 5 kroków, żeby dojść do obojętności, spokoju i harmonii. Życzę wytrwałości.
moja rada: urwać kontakt. Niektórzy wychodzą z założenia, że po związku, warto, z uwagi na łączące kiedyś relacje, pozostać w relacjach "przyjacielskich", czy nawet się na takiej stopie spotykać. Błąd. Oczywiście nie chodzi tu, żeby się boczyć i gniwać, ale taka relacja ma realne szanse istnienia, tylko gdy obie osoby się całkowicie "wyleczyły". Więc nie pisz, nie dzwoń, nie podglądaj na facebooku/naszej klasie czy gdzieś indziej.Nie wypytuj znajomych, ogarnicz kontakt z jego towarzystwem. Przede wszystkim uwierz w siebie,zrob cos dla siebie dobrego i wyjdz do ludzi.
Tylko współczuć.
Pomyśl sobie że nie była warta twojej miłości !
Jeszcze będziesz się głośno śmiał, czas leczy rany !
pozdro.
Mój się rozpadł po 9... do trzech razy sztuka? :D
Najlepsze lekarstwo - nowa miłość. Jest tyle wolnych kobiet , że zamartwiać się stratą jednej nie warto. Ciesz się życiem człowieku , a nie rozpamiętuj co było? dlaczego? To nic nie pomoże , a bardzo Ci zaszkodzi.Znajdziesz lepszą i ładniejszą, tak jak ja znalazłam i to po miesiącu. Uśmiechnij się , jutro już będzie lepiej.
No nie wiem czy to dobry pomysł aby lekarstwem była nowa miłość.
Powiedzmy bedzie miał nowa dziewczyne.
Bedzie szukał podobieństw do swojej byłej, tak czy siak bedzie wpominał.
Miłość!!! co to takiego ? nie istnieje miedzy dwojga obcymi ludźmi. Istnieje miedzy nimi tylko pociąg seksualny i pożądanie , a później wspólny dorobek i wychowywanie potomstwa. Miłość jest tylko jedna i to jest miłość matczyna. Facet powinien być twardy jak skała i nie użalać się nad sobą. Nie będzie ta , będzie inna. Mało to kobiet wokoło? Weź się w garść, znajdź lepszą i nie dawaj po sobie poznać , że Cię ten fakt martwi , bo powinieneś się cieszyć. Masz szanse na znalezienie kogoś lepszego.
Pociąg seksualny i pożądanie to tylko ułamek relacji, jakie mogą byc między ludźmi. Związek może miec kilka faz - u jednych zaczyna się na pożądaniu i kończy na wygaśnięciu tegoż pożądania. Ale może byc i taki, gdzie pożądanie powoli gaśnie (no, niestety - mniej lub bardziej, ale z czasem nieco opada), a zamiast niego lub obok niego pojawia się przyjaźń, pragnienie dobra dla drugiej osoby, szacunek, gdzie ta druga osoba staje się niejako cząstką naszego egoizmu. Diablico - miłośc matczyna - miłośc matczyna opiera się na instynkcie i na egoizmie - kocha się bowiem cząstkę siebie, kogoś, kogo się samemu stworzyło. Zatem, moim zdaniem, uczucie do drugiej - obcej (w sensie niespokrewnionej osoby)- może byc czymś bardziej idealnym nawet :)
Nie jestem wcale romantykiem, ale miłości bym nie kwestionował. To, o czym piszesz, to nie miłośc, diablico, a zakochanie lub pusty związek, gdzie ludzi łączą sprawy dnia powszedniego. Fakt, może takich związków jest więcej, ale to nie znaczy, że nie ma innych, takich, które prócz tego, że opierają się na tymże pociągu seksualnym, wspólnych sprawach, to okraszone są dodatkowo przyjaźnią, zrozumieniem, wzajemnym uzależnieniem, spełnianiem się - i ja - cały ten splot nazwałbym właśnie miłością.
A do założyciela wątku: czas, czas i jeszcze raz - czas. No i wyobraź sobie, że gdzieś po świecie chodzi ktoś, kto będzie Ci bliższy niż ta osoba, która Cię porzuciła. Odszukaj ją, nie marnuj czasu :)
Tylko,że ja głupi byłem, bo jak się dowiedziałem,że przede mną puszczała się z żonatymi to powinienem zakończyć ten związek, a nie brnąć w niego po uszy. Podobno taka, która idzie z żonatym to pójdzie z każdym i coś w tym jest.