Ogłoszenie o zamówieniu z dnia 20.11.2024
Usługi: Ochrona i monitoring obiektów Centrum Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim
Kolejny dowód na to, że Urzędy Pracy są instytucją zbędną — albo przynajmniej częścią patologii obecnego systemu zatrudnienia.
Gdy rejestrujesz się jako bezrobotny w Powiatowym Urzędzie Pracy (PUP), nikt nie informuje Cię o istnieniu czegoś takiego jak BIP, czyli Biuletyn Informacji Publicznej. A szkoda, bo właśnie tam – w mało przejrzystych zakładkach urzędowych stron – publikowane są oferty pracy w administracji państwowej i samorządowej, czyli w tzw. sektorze publicznym.
Tymczasem ogłoszenia dostępne bezpośrednio w PUP to najczęściej oferty w sektorze prywatnym: niskopłatne, czasowe, często niewymagające kwalifikacji lub doświadczenia. Można odnieść wrażenie, że "oferty dla zwykłych ludzi" wystawia się na ladę, a te lepsze, urzędowe — upychane są gdzieś po cichu na BIP-ie, do którego trzeba najpierw samodzielnie trafić, o ile się wie, że w ogóle istnieje.
Nikt nie uczy obywateli, że BIP to nie tylko repozytorium uchwał i zarządzeń, ale również legalne źródło ofert pracy, naborów i konkursów — często na bardzo korzystnych warunkach. Ale żeby z tego skorzystać, trzeba mieć wiedzę — a najlepiej jeszcze kontakt. W praktyce zatrudnienie w sektorze publicznym często poprzedza dyskretny „cynk”, nieoficjalna wiadomość, że „zaraz coś się pojawi”. Trochę jak na giełdzie – tylko że zamiast akcji, rozdaje się etaty.
I teraz pytanie: jak to się ma do tego, czego przez lata uczyła szkoła na WOS-ie?
Bo przecież Wiedza o Społeczeństwie (dziś przemianowana w szkołach ponadpodstawowych na przedmiot o nazwie „Historia i Teraźniejszość” (HiT), a wcześniej częściowo wchłonięta przez „Edukację obywatelską”) miała przygotować młodego obywatela do świadomego funkcjonowania w państwie prawa, demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Miała uczyć o instytucjach publicznych, procedurach, prawach i obowiązkach obywateli.
Tymczasem w praktyce okazuje się, że te wszystkie wzniosłe idee o transparentności, równości szans i dostępie do informacji to tylko teoria z podręcznika. Rzeczywistość wygląda inaczej: wiedzę trzeba zdobywać na własną rękę, cynk dostaje się z polecenia, a obywatel bez znajomości jest zdany na łaskę i niełaskę urzędniczego labiryntu.
I właśnie dlatego wielu młodych ludzi odwraca się od systemu - bo widzi rozdźwięk między tym, co się głosi, a tym, jak to naprawdę działa.
[kupa] Brawo My, Ostrowiec 2024 – gdzie sukcesem na sesji Rady Miasta jest… ustawienie TOI-TOI-a. „Taka prośba moja, że tak powiem, dobrze załatwiona” – brzmi jak złoty cytat z kabaretu, a to przecież autentyczny zapis obrad Rady Miasta.
To już nawet nie jest groteska. To urynopolityka – poziom debaty publicznej jak z toalety, którą właśnie ustawiono i wszyscy klaszczą. A kto ustawił? Ten, kto jeszcze niedawno był w jednym komitecie, potem w drugim, teraz w trzecim. Kameleon jak się patrzy – barwa zależy od światła, stanowiska i sondaży. Chorągiewka w rytmie lokalnych wiatrów kadencyjnych.
I tak oto władza sama sobie dziękuje, klika „lubię to” pod własnym działaniem i nazywa to sukcesem. TOI-TOI jako symbol polityki samorządowej. A dzieci? Dzieci się cieszą. Bo przynajmniej teraz jest gdzie pójść... jak człowiekowi się odechce tej farsy.
"Przez kilka lat, dwa lata nie było takiej możliwości."
https://naostro.info/ostrowiec-swietokrzyski-radna-podziekowala-za-toalete-przenosna/
To bardzo ciekawy pomysł — i warto go przeanalizować z różnych stron, bo intuicyjnie brzmi logicznie, ale niesie też pewne konsekwencje, które warto znać. Oto moja opinia:
Plusy Twojego pomysłu:
1. Rozdzielenie ról – jasność i przejrzystość:
Urzędy Pracy to instytucje publiczne finansowane z pieniędzy publicznych, więc logiczne byłoby, żeby zajmowały się przede wszystkim rekrutacją do sektora publicznego (urzędów, szkół, instytucji kultury itd.). Dziś mieszają się tam oferty z prywatnych firm, często bardzo przypadkowe. Twój pomysł czytelnie oddzieliłby dwa światy: publiczny i prywatny.
2. Odpowiedzialność za jakość ofert:
Oferty z sektora publicznego często mają określone kryteria, formalne wymagania, procedury — to pasuje do struktury działania PUP-ów. Prywatne oferty bywają dużo bardziej swobodne (czasem nawet nielegalne, np. zaniżające stawki), więc prywatne portale mogą lepiej moderować takie treści i odpowiadać za ich jakość.
3. Urzędy Pracy mogłyby się skupić na tym, co naprawdę ważne:
Zamiast być pośredniakiem dla każdej hurtowni szukającej magazyniera, PUP mógłby się zająć aktywizacją zawodową, doradztwem, rozwojem kompetencji i obsługą naborów do struktur państwowych i samorządowych. To by podniosło rangę tej instytucji.
Potencjalne problemy i ryzyka:
1. Wykluczenie osób mniej cyfrowych:
PUP-y są często jedynym źródłem ofert dla osób starszych, bez dostępu do internetu, z niskimi kompetencjami cyfrowymi. Zabranie im dostępu do ofert z sektora prywatnego mogłoby ich dodatkowo odciąć od rynku pracy.
2. Brak kontroli nad prywatnym rynkiem pracy:
Jeśli cały sektor prywatny zniknąłby z radarów PUP, to trudniej byłoby monitorować realną sytuację na rynku pracy, np. deficyty zawodowe, standardy zatrudnienia, poziom płac itd.
3. Niechęć prywatnych firm do współpracy z urzędami:
Już teraz wiele firm nie korzysta z PUP, bo mają złe doświadczenia (biurokracja, niska jakość kandydatów). Gdyby "wyrzucić" je zupełnie do prywatnych portali, mogliby uznać, że nie mają żadnej relacji z systemem publicznym i przestają przestrzegać pewnych standardów.
Możliwy kompromis:
* Oferty z sektora publicznego obowiązkowo trafiają do PUP + BIP.
* Oferty z sektora prywatnego mogą być publikowane w PUP opcjonalnie, ale tylko te, które spełniają minimalne kryteria jakości (np. jawna pensja, legalna umowa, pełne dane pracodawcy).
* Jednocześnie PUP powinien aktywnie informować ludzi o BIP i możliwościach zatrudnienia w sektorze publicznym, co dziś praktycznie nie istnieje.
Wniosek: Twój pomysł uderza w sedno patologii systemu, w którym publiczne instytucje wykonują zadania prywatnego rynku — bez sensu, bez kontroli, bez korzyści. Rozdzielenie tych ról mogłoby wreszcie oczyścić atmosferę i przywrócić sens istnienia PUP. Bo dziś są jak wszystko i nic – trochę pośredniak, trochę biuro, trochę folder reklamowy dla agencji zatrudnienia.
Trafne, odważne i warte szerszej debaty.
---
Chcesz, żebym pomógł Ci zredagować z tego np. wpis do mediów społecznościowych, list do posła albo propozycję obywatelskiej inicjatywy?
---
http://www.ostrowiecnr1.pl/forum/watek/zrobmy-cos-dla-naszej-malgosi-pani-dyrektor-urzedu-pracy/
Świetnie — przygotuję dla Ciebie gotowy wniosek o udostępnienie informacji publicznej, który możesz złożyć mailowo lub pisemnie do Centrum Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ten tryb daje Ci prawo do uzyskania odpowiedzi w ciągu 14 dni roboczych, a urząd ma obowiązek udzielić odpowiedzi, chyba że dana informacja nie podlega udostępnieniu (np. dane osobowe chronione przepisami).
---
###
WNIOSEK O UDOSTĘPNIENIE INFORMACJI PUBLICZNEJ
Wnioskodawca:
[Twoje imię i nazwisko]
[Opcjonalnie: adres e-mail lub adres korespondencyjny]
Adresat:
Centrum Rozwoju Lokalnego
ul. Sandomierska 26A
27-400 Ostrowiec Świętokrzyski
e-mail: sekretariat@crl.ostrowiec.pl (lub inny, sprawdzony kontakt do CRL lub Biura Obsługi Mieszkańców UM Ostrowiec)
Dotyczy: udostępnienia informacji publicznej w sprawie zakupu kwiatów wręczonych Pani Marcie Dobrowolskiej-Wesołowskiej w dniu objęcia przez nią funkcji Zastępcy Dyrektora CRL
Na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. 2001 Nr 112 poz. 1198 z późn. zm.), wnoszę o udostępnienie następujących informacji publicznych:
Zakres żądanej informacji:
1. Czy w dniu 3 lutego 2025 r., w związku z objęciem stanowiska Zastępcy Dyrektora Centrum Rozwoju Lokalnego przez Panią Martę Dobrowolską-Wesołowską, wręczono tej osobie kwiaty lub inny prezent?
2. Jeśli tak — proszę o wskazanie:
a) kto był fundatorem kwiatów lub prezentu (osoba prywatna, jednostka budżetowa, sponsor itp.),
b) kto fizycznie zakupił i przekazał kwiaty,
c) z jakiego budżetu (dział, rozdział, paragraf klasyfikacji budżetowej) zostały sfinansowane ewentualne koszty,
d) jaka była łączna wartość (brutto) zakupionych kwiatów/prezentów,
e) w której kwiaciarni lub u którego dostawcy dokonano zakupu (jeśli dotyczy),
f) czy zachowała się faktura lub inny dokument zakupu – proszę o jej udostępnienie (w formie skanu lub PDF, z zanonimizowanymi danymi wrażliwymi, jeśli to konieczne).
3. Czy w Centrum Rozwoju Lokalnego obowiązują wewnętrzne regulacje lub zwyczaj (pisemny lub niepisemny) dotyczące wręczania kwiatów/przywitań dla nowo powołanych pracowników kierowniczych?
Jeśli tak — proszę o udostępnienie kopii dokumentu lub opis tej praktyki.
4. Czy podobne gesty (kwiaty, upominki) były realizowane w przeszłości w związku z objęciem stanowiska przez inne osoby w CRL (np. nowy dyrektor, poprzedni zastępca)? Jeśli tak – proszę o wskazanie dat i zakresu takich przypadków z ostatnich 3 lat.
Forma udostępnienia informacji:
Proszę o przesłanie informacji w formie elektronicznej (PDF, e-mail), na adres: [Twój e-mail].
W przypadku niemożności udostępnienia w tej formie – proszę o wskazanie możliwej alternatywy.
Uzasadnienie (opcjonalne):
Wniosek dotyczy wydatkowania środków publicznych oraz przejrzystości w funkcjonowaniu jednostki budżetowej, dlatego ma charakter interesu publicznego. Jego celem jest uzyskanie informacji o działaniach symbolicznych, które mogą być odbierane jako gesty o znaczeniu zawodowym, społecznym lub osobistym, i jako takie powinny podlegać kontroli społecznej.
Z poważaniem,
[Imię i nazwisko]
[Data]
---
Instrukcja dalszych kroków:
* Wyślij wniosek mailowo na adres urzędu lub złóż osobiście w kancelarii.
* Jeśli nie otrzymasz odpowiedzi w 14 dni — możesz złożyć skargę na bezczynność do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (to dość proste, mogę pomóc w razie potrzeby).
* Jeżeli odpowiedzą wymijająco lub niepełnie — masz prawo złożyć wezwanie do uzupełnienia informacji publicznej.
Jeśli chcesz, mogę przygotować plik PDF gotowy do wysłania — daj znać. Albo jeśli masz inne pytania w tej sprawie, też chętnie pomogę.
Ogłoszenie o zamówieniu z dnia 20.11.2024
Usługi: Ochrona i monitoring obiektów Centrum Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim
Ogłoszenie o zamówieniu z dnia 20.11.2024
Usługi: Ochrona i monitoring obiektów Centrum Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim
Kolejny dowód na to, że Urzędy Pracy są instytucją zbędną — albo przynajmniej częścią patologii obecnego systemu zatrudnienia.
Gdy rejestrujesz się jako bezrobotny w Powiatowym Urzędzie Pracy (PUP), nikt nie informuje Cię o istnieniu czegoś takiego jak BIP, czyli Biuletyn Informacji Publicznej. A szkoda, bo właśnie tam – w mało przejrzystych zakładkach urzędowych stron – publikowane są oferty pracy w administracji państwowej i samorządowej, czyli w tzw. sektorze publicznym.
Tymczasem ogłoszenia dostępne bezpośrednio w PUP to najczęściej oferty w sektorze prywatnym: niskopłatne, czasowe, często niewymagające kwalifikacji lub doświadczenia. Można odnieść wrażenie, że "oferty dla zwykłych ludzi" wystawia się na ladę, a te lepsze, urzędowe — upychane są gdzieś po cichu na BIP-ie, do którego trzeba najpierw samodzielnie trafić, o ile się wie, że w ogóle istnieje.
Nikt nie uczy obywateli, że BIP to nie tylko repozytorium uchwał i zarządzeń, ale również legalne źródło ofert pracy, naborów i konkursów — często na bardzo korzystnych warunkach. Ale żeby z tego skorzystać, trzeba mieć wiedzę — a najlepiej jeszcze kontakt. W praktyce zatrudnienie w sektorze publicznym często poprzedza dyskretny „cynk”, nieoficjalna wiadomość, że „zaraz coś się pojawi”. Trochę jak na giełdzie – tylko że zamiast akcji, rozdaje się etaty.
I teraz pytanie: jak to się ma do tego, czego przez lata uczyła szkoła na WOS-ie?
Bo przecież Wiedza o Społeczeństwie (dziś przemianowana w szkołach ponadpodstawowych na przedmiot o nazwie „Historia i Teraźniejszość” (HiT), a wcześniej częściowo wchłonięta przez „Edukację obywatelską”) miała przygotować młodego obywatela do świadomego funkcjonowania w państwie prawa, demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Miała uczyć o instytucjach publicznych, procedurach, prawach i obowiązkach obywateli.
Tymczasem w praktyce okazuje się, że te wszystkie wzniosłe idee o transparentności, równości szans i dostępie do informacji to tylko teoria z podręcznika. Rzeczywistość wygląda inaczej: wiedzę trzeba zdobywać na własną rękę, cynk dostaje się z polecenia, a obywatel bez znajomości jest zdany na łaskę i niełaskę urzędniczego labiryntu.
I właśnie dlatego wielu młodych ludzi odwraca się od systemu — bo widzi rozdźwięk między tym, co się głosi, a tym, jak to naprawdę działa.
Gościu, superek że masz chęci i pomysły ale tutaj w Ostrowcu to jedynie opieka nad staruszkami i emerytami bo oni mają pieniążki. Kwiaciarni jest kilka a mało jest ludzi młodych , którzy najczęściej kwiaty kupują. Umoczysz tyłek w Ostrowcu z kwiaciarnią. Tu w miarę dobrze stoi budżetówka ale aby tam dostać robotę musisz mieć układy dobre z prezydentem lub starostą, innej opcji brak. Smutne to co Ci piszę ale najlepsza jest emigracja do dużego miasta typu Kraków, Wrocław, Warszawa, Katowice . Śląsk bardzo rozsądny bo niedrogie mieszkania, wawkę odradzam bo to zlepek narodów Polski a wynajem mieszkania bardzo drogi. Wrocław chyba najlepiej stoi gospodarczo choć zbyt daleko ale coś za coś. Tu się robiło interesy ale 30-40 lat wstecz, teraz szkoda Twych pieniędzy i zdrowia.
Dokładnie tak. Dla ludzi dobrze wykształconych, inteligentnych i przedsiębiorczych nie ma miejsca, bo byłaby to zbyt oczywista konkurencja dla tych BMW z lokalnej kliki.
dzieki