Witam. Spacerując po Ostrowcu byłem świadkiem szokującego zdarzenia, a raczej szokującej NIEODPOWIEDZIALNOŚCI! Otóż przechadzając się akurat w okolicach ulicy Długiej, niejako ,,przyłączył" się do mojego spaceru mały wyglądający na niegroźnego pies (kundel). Ot jakiś pies z okolicy idzie akurat w tą stronę co ja. Mało ważne. Ważniejsze jest to co stało się potem. Zdarzenie rozegrało się na ulicy Karłowicza. Przechodziłem obok jednego z tamtejszych domków gdzie na podwórku był szczekający, sprawiający wrażenie groźnego wilczur, a furtka tej posesji była UCHYLONA. Szczekał bardziej na tego małego wałęsającego się psa niż na mnie, co jednak nie zmienia faktu, iż postanowiłem się szybko stamtąd oddalić bo ta UCHYLONA furtka nie wróżyła najlepiej. Dodam, że owczarek niemiecki biegał po podwórku całkiem swobodnie (brak łańcucha i kagańca lub innego ,,zabezpieczenia" przy niezamkniętej posesji!). Jak łatwo się domyśleć nie zdążyłem oddalić się zbyt daleko, gdy owczarek opuścił posesję i dosłownie w morderczym szale dopadł małego psa idącego w pobliżu i miotając nim w powietrzu dosłownie zagryzał ! To był dosłownie chwila. Wilczur dopadł go i zaczął z ogromną siłą szarpać! Plama krwi. Ten mały miał szczęście, że uchwyt był bardziej za grzbiet niż za kark(o ile można to w ogóle nazwać szczęściem). Mały pies, po puszczeniu przez wilczura, w szalonym pędzie, przerywanym tylko jękami biedaka i rzucaniem się z bólu, oddalił się szybko. Słychać było jeszcze tylko jego ,,jęki" powodowane bólem w oddali. Wilczur obwąchał plamę krwi, po czym został przywołany przez jakąś kobietę (domniemywam, że właścicielkę) i ,,schowany" na posesję. Wróciłem pod tę posesję, ale na podwórku nie widziałem ani psa ani właścicieli. Co ciekawe - furtka nadal nie była zamknięta , ale uchylona! Wchodzić tam nie chciałem. Postałem trochę przed posesją, w międzyczasie rozmawiając z panem który też widział to zdarzenie, a potem również z sąsiadką. Nikt z właścicieli nie wyszedł mimo, że drzwi garażowe były otwarte. Postanowiłem powoli się oddalić. Opis zdarzenia w miarę dokładny by naświetlić sytuację, w której to przecież zamiast tego nieszczęsnego psa mogło znaleźć się np. dziecko!!! Czy ludzie posiadający takiego psa, który w dodatku nie przebywa w kojcu i biega swobodnie po podwórku gdzie uchylona jest furtka nie wiedzą jakie mogą być tego konsekwencje?!!! Czy zdają sobie sprawę, że jest to zwierze, za które ONI jako właściciele są ODPOWIEDZIALNI?!!! Czy opisanej sytuacji w pełni uprawnione jest wezwanie policji/straży miejskiej? Na pewno nie będzie to mój ostatni spacer w tamtej okolicy, ale jeśli sytuacja się powtórzy - mówię o uchylonej furtce na posesji z wolno biegającym wilczurem - moja reakcja będzie zdecydowanie bardziej stanowcza! Uważam, że takie sytuacje trzeba nagłaśniać - raz ku przestrodze, po wtóre - opamiętaniu właścicieli psów!
Odpowiadają, to klasyczny przykład winy w nadzorze, część rzeczową kodeksu cywilnego stosuje się do zwierząt.
Pan natomiast wietrzy sensację i epatuje oburzeniem a widzę, że grzech zaniechania popełniony, zwiał pan zamiast zadzwonić na straż miejską lub policję, psu rannemu też pan nie udzielił pomocy. Należało zadzwonić na straż miejską, która ma obowiązek zająć się bezdomnym psem (przetransportować do schroniska w Mielcu) i wszcząć postępowanie przeciw właścicielowi owczarka.
Acha, nie zauważyłem, żeby autor wątku wietrzył sensację. Twoja interpretacja typowa dla fanatyków - obrońców zwierząt. Takich co to kanapka z szynka w jednym ręku, a w drugim plakat o ochronie zwierząt.
SCZ, myślisz, że zwierze domowe = zwierze hodowlane.. trochę logiki. Nie trzeba być weganem, żeby mieć serce dla zwierząt.
troszkę się nana zapędziłaś, Straż Miejska jako takiego obowiązku zajęcia się bezdomnym psem niema, a tym bardziej przetransportowaniem go do schroniska i jeśli już to nie w Mielcu a w Olkuszu, ponadto lepiej że założyciel wątku się oddalił i z odległości obserwował zajście a nie że został i nadstawił własny kark. Udzielić pomocy poszkodowanemu zwierzęciu raczej też nie miał możliwości bo pies w przypływie strachu UCIEKŁ. Co do wezwania Straży to i owszem ale w celu ukarania właścicieli owczarka.
W tv kablowej w wakacje mówili, że do Mielca dlatego tak napisałam.
Może się zapędziłam ale serce mi pęka na taką obojętność i brak odwagi/ odpowiedzialności społecznej.
Ja bym wezwała straż miejska. Pisanie na forum nic nie da:(
dziwię się dlaczego spacerowiczu nie zadzwoniłes po straż miejska od razu, dlaczego nie udzieliłes pomocy rannemu psiakowi????Nieodpowiedzialnych właścicieli psów trzeba piętnować i przesladować bo psiaki nic nie winne ,że włascicieli maja bezmózgów!
Nana, bardzo rzeczowo piszesz. Jednak, jak autor wątku miał udzielić pomocy rannemu psiakowi, skoro tamten uciekł? Poza tym, takie udzielanie pomocy rannemu zwierzęciu jest ryzykowne.
Rozważmy teraz taką sytuację: atakuje mnie pies; właściciel nie reaguje; pies mnie ugryzł; I CO? mam wzywać straż miejską, prosić grzecznie oddalającego się właściciela o jego personalia, bo chcę dochodzić sprawy w sądzie?
Wg mnie jest tylko jedno wyjście: KARAĆ SUROWO I BEZWZGLĘDNIE za brak kagańca i smyczy jednocześnie.
Wszystko w tym temacie.
SCZ, ale pies wybiegł z posesji a na posesji nie musi miec kagańca. Trzeba wezwać straż miejską albo policję.
Tak, dobrze zrozumiałem sytuację. Dodatkowo podałem pod rozwagę hipotetyczną (? ) sytuację. Ale kiedy wybiegł na ulicę nie miał kagańca ani smyczy, więc surowa kara. Bo jak wiadomo lepsza jest profilaktyka, czyli zapobieganie, niż potem ewentualne leczenie, szycie zastrzyki itp.
ja mam podobną sytuację. Sąsiad puszcza wilczura bez kagańca i bez smyczy. Nasze posesje nie są odgrodzone. Pies jest agresywny. Mam małe dzieci. Sąsiad zachowuje się tak jakby nie widział problemu. Co robić?
Trzeba było od razu zdzwonić na straż miejską .myslisz ze taki tępy właściciel psa przestrogę weźmie do serca?
SCZ jestem właścicielka dwóch psów i własnie dlatego też jestem bardzo konkretna w przestrzeganiu przepisów. Kaganiec (chyba, że to york albo pekińczyk, bo dla nich kagańców nie ma, a właściwie to trudno dostać), smycz i koniecznie torebka na kupy. Obowiązkowe chipy i STERYLIZACJA!!!!
NIEWIARYGODNE! Po prostu niewiarygodne. Jest w Polsce osoba która przestrzega przepisy? Czytam ten post i do końca nie wiem, czy Pani pisze poważnie, czy sobie żartuje ze mnie. Takie zachowanie jest prawie niespotykane. Oczywiście, że wszyscy właściciele psów powinni tak robić.
Konfrontuje to z opowieściami mojej córki (maniaczki rowerowej), kiedy to podczas każdego wyjazdu była kilkakrotnie atakowana przez wałęsające się psy. Działo się to w Wesołej - Zielonej, ale nie ważne miejsce, dotyczy to całego kraju. Dlatego powinien być ustanowiony hycel powiatowy.
W odpowiedzi na powyższe posty: Pierwsze co zrobiłem to podążyłem za uciekającym małym psem, ale ten widać był w potężnym szoku i biegł jak oszalały, zapewne bardzo cierpiał. Nie jestem weterynarzem, ale jeśli pies by tego wymagał, jeśli bym go potem znalazł, gdyby gdzieś leżał lub zatrzymał się to na pewno bym go nie zostawił bez pomocy, ale on po prosu bardzo szybko uciekł. Potem nie widziałem go już ani w okolicy tej ulicy na której się to wszystko rozegrało, ani nigdzie dalej. Gdy wróciłem pod posesję poważnie zastanawiałem się nad wezwaniem policji/straży lecz tego nie zrobiłem(i być może był to mój największy błąd). Za sensacją nie gonie, nie wiem dlaczego taki zarzut. Oburzyła mnie - to fakt - nieodpowiedzialność właścicieli. Przecież taki nie upilnowany pies może być zagrożeniem również dla ludzi.
"Należało zadzwonić na straż miejską, która ma obowiązek zająć się bezdomnym psem (przetransportować do schroniska w Mielcu)" radzę poczytać ustawę SM nie maże transportować zwierząt od tego jest ZUM Straż tylko przekazuje tą informacje o transporcie ale ukarac właściciela mogła tylko wystarczylo zadzwonić
najważniejsze jest własne bezpieczeństwo i dotyczy to wszystkich..