He to chociaż na początku, ja to zrobiłam na mojej ostatniej godzinie.... widzę znak STOP- wiadomo mam sie zatrzymać, naciskam sobie sprzęgło- jestem już przy linii i ...... łubudu gaz! Pomyliło mi sie z hamulcem:(
ja sobei dokupiłam kilka godzin na tuż przed egzaminem- pocwiczę manewry. Jazda jak jazda- jak sie nie zamyślę i zauważę znak to bedzie ok:)
A tak to stresuję się pod górkę- niby nic strasznego, ale no stresuję sie i już. Za szybko nieraz sprzęgł puszczę i mi zgaśnie, albo toczy do tyłu bo za mało gazu- wiem jak mam to zrobić ale myśl na mieście że muszę to zrobić szybciej zeby sie wbić na ulicę z podporządkowanej i nie stoczyć sie do tyłu po prostu mnie paraliżuje.....
Parkowanie- idealnie skośne:) Hi Hi Ale oststnio cały czas po parkingach jeździliśmy, poćwiczymy ejszcze na dodatkowych godzinach.
Łuk?- to dopiero jazda:) Przy wyjściu muszę sie nagimnastykować, jade zygzakiem, ale w koncu wyjdę i na linie nie najadę! A ile sie sama do siebie nagadam:)
hahaha!! ja jestem w połowie kursu w Kaskaderze i wzniesienie wyszło mi chyba za setnym razem, bo puszczałam za mało sprzęgła jak zwalniałam ręczny i zawsze zjeżdżałam do tyłu i zamiast hamować to notorycznie dodawałam gazu więc zjeżdżałam z impetem. albo na początku wiedziałam że żeby auto nie zgasło trzeba hamować ze sprzęgłem więc naciskałam sprzęgło i hamulec a kiedy chciałam ruszyć to puszczałam hamulec i naciskałam gaz, a sprzęgło dalej trzymałam i stałam przed pasami jak baran. łuk wychodzi mi do przodu do tyłu już nie bardzo bo często nie wchodzi mi wsteczny i w ogóle ta skrzynia biegów mnie dobija.:))))))))))))
Mnie to na łuku śmaić się chce- liczę sobie tyczki przy cofaniu i na czuja kręcę kierownicą, ale jakis namiar tzreba brać. Ostatnio 3 tyczka była złamana i nie za bardzo widoczna- a ja patrzę do tyłu i licze JEDNA DRUGA YYYY..........GDZIE TA TRZECIA CHOLERA?! No cyrk:) Albo przy parkowaniu równoległym prostować kierownicę miałam gdy w lusterku zoabzcyłam tyczkę z kzraczkiem- któregos dnia kzraczka nie było..... MOJE PYTANIE: A GDZIE TYCZKA Z KZRACZKIEM?! na szczęście potem kzraczek potrzebny do niczego juz nie był:) Tylko gorzej na parkingu- jak za mna nie am samochodu- bo nie wiem na co namiar brać przy prostowaniu- muszę na czuja i niestety zcasem na krawężnik najade.
hehehehehe to ja mam identycznie z parkowaniem! a z łukiem przy ostatniej tyczce na wstecznym kręcę kierownicą nie w tą stronę co trzeba i wyjeżdżam z łuku. tyle że zostały mi 4 godziny(już dokupione) a ja dalej w lesie z łukiem i parkowaniem:(((
To co to za instruktor, który robi parkowania na placu manewrowym? Przecież od kilku dobrych lat parkuje się między pojazdami! I to uczenie łuku na skręcanie przy pachołku 2 albo 3....
Ale jak przeczytałem o tyczce z krzaczkiem to już wiedziałem że chodzi o Pana Pronobisa. Więc się pytam, czy parkując na mieście tez będziecie woziły ze sobą tyczkę z krzaczkiem aby prawidłowo zaparkować???
Stare nawyki wieloletnich instruktorów, którzy nie chcą ryzykować parkowań na mieście!
ja kiedyś urwałam lusterko xD
sprzęgło prawą nóżką?! dziewczyny jak tylko będę miał zły humor to wejdę na ten post, poczytam Wasze fiki miki w samochodzie i od razu mi się polepszy. Trzymajcie się:)
to ja przez cały kurs w Kaskaderze przy zatrzymaniu na światłach czy przed przejściem chciałam ruszać z 2 czy 3. I tak samo robiłam na egzaminie w Radomiu. Raz próbowałam ruszyć z 4 i wtedy egzaminator coś tam mlasnął, ale zdałam:) niestety nadal bardzo często o tym zapominam i gaśnie mi auto na ulicach naszego miasta
czytając to mogę napisać tylko jedno- KOCHAM KURSANTKI Z KASKADERA! JESTEŚCIE NIESAMOWITE, POZYTYWNIE ZAKRĘCONE! Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki żebyście mimo wszystko zdały egzamin.
widze ze wesolo w tej szkole jak nigdzie indziej
Znajoma chciała bramę rozwalić na wstępie- przy ruszaniu dała za dużo gazu- byla 7 rano i lód na ziemi..... teraz o tym pamięta. Ale Kolega- FACET POWTARZAM, pod tira chciał wjechać z nami, przy zmianie pasa zapomniał o kierunku i lustereczku.
Dzięki Instruktorze o pełnym skupieniu i ocaleniu nas od tylu stłuczek!
nie ma to jak laska za kółkiem. zgadzam się z Tomaszem-jesteście boskie!
A facet za kółkiem jaki ideał! No prosze prosze! niedawno był taki wypaek, koles tak sobie pojechał, że ileś metrów go w powietrze wybiło i sobie na drzewie zaparkował- 6 metrów nad ziemią....
Do Gość_też z branży- z 16:01 parkowanie jest jak najbardziej na miescie, na placu było za pierwszym razem, zeby zaczaić o co chodzi. Wiadomo, ze nie weźmie sie tyczki z krzaczkiem! Ona była tylko raz i na nią sie patrzyło przy pierwszym parkowaniu, potem jej nie było to już dziwnie! Bo namiar na co inne sie brało! Wiadomo inna tyczka czy na parkingu samochody.
ja na placu miałam parkowanie ze 3 razy na poczatku, potem same parkingi. A jak chcesz wiedzieć to kilka lat temu w ogóle parkowania na mieście nie było!
A jak Ty taki geniusz jazdy od pierwszej godziny nauki to sie ciesz. Wiekszosć osób musi miec na początku jakieś punkty odniesienia zeby sie w ogóle wyrobić na łuku, a potem kręcić wedle własnego podejscia tak zeby było dobrze. Kazdy ma swój dogodny sposób i nikomu nic do komentowania. Tu chodzi o to zeby zrobić to dobrze i zdać egzamin- w realu jak mi łuk nie wyjdzie to się zatrzymam i poprawię, na egzaminie tak nie ma. Więc jak komuś pasuje liczenie tyczek to niech sobie liczy. Pzrecież człowiek sie dopiero uczy, nabierze wprawy to potem tyczki do niczego mu potrzebne nie będą.
A PAN PRONOBIS TO ŚWIETNY INSTRUKTOR. POLECAM.
Do Gość_An z 16.15
Mam świadomość jak dawniej bywało i wcale nie mam się za Geniusza jazdy, po prostu wiem, że na zasadzie patrzenia na tyczki można nauczyć jazdy nawet Małpę z cyrku. A chodzi chyba o to, żeby kursant umiał myśleć za kierownicą i przewidywać sytuacje i następstwa swoich decyzji.
Na mieście każde parkowanie wygląda inaczej - luka pomiędzy autami jest mniejsza lub większa, auto za którym trzeba zaparkować może być duże i ograniczać widoczność przy wyjeździe, itd... Dlatego uważam, że szkoda czasu na naukę manewrów na placu, które i tak będzie należało wykonać na mieście.
Pozdrawiam kursantów Pana P ;)
Gość_też z branży oczywiście, że każde parkowanie na parkingu jest inne, tu sie zgadzam jak najbardziej.
Ale moim zdaniem nic się nie stanie jak zacznie sie od tyczek. I kursant mniej sie zestresuje jak wpierw między tyczki sobie powjeżdża. Ponadto ja miedzy tyczkami miałam tylko równoległe, żeby jakoś umiec sobie poradzić z wjazdem. Cała reszta to parkingi parkingi i jeszcze raz parkingi.
Zadziornemu Gościowi_też z branży,
który ma wątpliwości co do tyczek i nauki parkowania .....
skoro potrafi ponoć nauczyć nawet i małpy może powinien zacząć od siebie.
Ja jeżdżę już bezwypadkowo 5 lat. I mimo, że zaczynałam na tyczkach w mieście też poradzę :) Jak wiadomo, żeby dojść do celu trzeba postawić pierwszy krok. W nauce jazdy tym krokiem jest zauważenie i nauczenie się co się dzieje z pojazdem, pod wpływem naszych pierwszych manewrów, o co w tym wszystkim chodzi. Wspólnym elementem parkowania w lukach mniejszych lub większych, mniej lub bardziej widocznych jest.... trafienie w tę lukę. Bez szkód na kierowanym pojeździe lub mających pecha stać obok parkującego, zielonego, bogu ducha winnego kursanta. ! I dlatego Panie Gościu_też z branży bardzo sobie cenię do dziś Pana Pronobisa jako DOSKONAŁEGO instruktora!
A dzisiejszym kursantom radzę wybrać komunikatywnego instruktora, a nie takiego, który porównuje Was do małp.