Pozdrawiam Cię serdecznie , w naszym domu robiło się też wino domowe , ale nie chciałem pisać o tym . Wino można było robić , nie był zakazu tak jak w przypadku samogonu.
A chleb , o tak , w pierwszych latach po wojnie mama piekła chleb . Dodam jeszcze , że nawet w latach 50 tych przez jakiś czas rodzice robili coś w rodzaju mydła . Tak to było .Ale choć było przaśnie i skromnie , to była większa więź między ludźmi , była większa otwartość . Nie było tej zawiści i wręcz nienawiści . Szkoda , że wielu nie wie o tym , szkoda naprawdę .
To się czyta jak bajkę , szkoda jednak tych czasów .
Szkoda wam młodości a nie tamtych czasów
Dzięki Laura, ale szkoda że jej już nie ma. Tym bardziej, że wszędzie otwierane są apteki i przychodnie, a taka stara powinna zostać , mieć piękny szyld , jak przedwojenny.
Ja jako " nienormalnie myślący " wspominam młodość , która była w takim a nie innym czasie ! Czy ty jako normalnie myślący myślisz , że my jako wówczas młodzi nie mieliśmy świadomości w jakich czasach żyjemy ? Mieliśmy tą świadomość ! Nasi rodzice jako przedwojenne pokolenie nauczyli nas myśleć i patrzeć krytycznie . Przekazali nam niezbędną wiedzę i umieli nam uświadomić wiele spraw . Czy ty jako - normalnie myślący - masz wpływ na obecną sytuację w Polsce , jak będziesz wspominał swoje młode lata ? Co z tego co oglądasz i na co patrzysz dziś przekażesz swojemu potomstwu ? Pomyślałeś NORMALNIE o tym ? Młodość jest jedna i nie da jej się powtórzyć .Pozdrawiam cię - normalnie , serdecznie !
Pisałem o tym wcześniej , tak był taki targ , tzw. mała targowica u zbiegu ulic Młyńska , Kościelna , Aleja .
Do końca lat 70 tych był to nie tylko targ nabiałowy ale można było kupić ryby świeże z Wisły przywożone w wiklinowych koszach przykryte pokrzywami ,wszelakie wędliny wiejskie z uboju , wołowinę , wieprzowinę wszelkich gatunków . To nie jest tak jak niektórzy okres " kartkowy " przyrównują do całego czasu Polski powojennej . Takiej zwykłej kaszanki w naturalnym jelicie nie dostaniesz już w żadnym sklepie , a salcesony . Pamiętam jak do sąsiadów przyjechała rodzina z Anglii z kilkoma rodowitymi Anglikami . Nie mogli się nasmakować tych zdało by się prostych , naszych produktów. A te twarożki , masło , tych smaków już nie ma.Było jeszcze coś , otóż Ostrowiec miał tradycyjne targi w poniedziałki , czwartki i soboty . Miał też przywilej sprzedaży z uboju , nawet w ograniczony sposób w czasach kartkowych .
A ktoś pamięta, że kiedyś każdy miał pracę? To chyba jest najlepsze wspomnienie.
Z tą pracą to tak nie do końca, dobrze płatna zawsze była reglamentowana i dla "swoich"
A filmy na Placu Wolności wyswietlane po uroczystościach 1 Maja? Gdzie jest Generał i inne.
Z tą pracą dla każdego to sprawa wygląda tak , że należało by wrócić do czasów przedwojennych . W jednym poście nie da się wszystkiego omówić ale to było tak . Przed wojną o pracę jakąkolwiek było bardzo trudno i nie ma sensu przyrównywać tego faktu do innych późniejszych okresów . W czasach powojennych też nie było tak , że każdy i wszędzie miał pracę na zawołanie , nie , tylko to był okres intensywnej odbudowy kraju, w rejonach bardziej uprzemysłowionych było tej pracy więcej ,
w rejonach bardziej rolniczych było tej pracy mniej . Zmieniało to się stopniowo. Nie ma sensu roztrząsać tu przyczyn i skutków , faktem jest , że to , że są zawsze i wszędzie równi i równiejsi to nie jest polski wynalazek . To było i jest i będzie na całym świecie . Po prostu obecnie to bardziej widać i bardziej boli. Ten który ma stabilną pracę i zarobki , nie widzi tego , który klepie biedę . Tu nie rozwiążemy problemów ekonomicznych kraju. Ale wspominając dawne czasy , to tak jednak było , że ludzie jeździli za pracą po Polsce , był czas , że ta praca była (Ostrowiec przykładem) . Ale że obecnie mamy co mamy , to już nie zależy od nas . Młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę , to też jest bolesne . W latach 50/60 funkcjonowała legenda bogatego zachodu ,to się wzięło z czasów masowej emigracji końca XIX w. i później . Wielu marzyło o pojechaniu tam , dorobieniu się . Dziś to stało się powszechnością . Ale tu już nie wypowiadam się , jest to skomplikowane , cieszyć się , czy nie cieszyć . Ja już mogę opowiedzieć coś młodszym jak było , bez względu na to dlaczego było tak czy inaczej . Pozdrawiam serdecznie .
Moja Babcia też robiła domowe nalewki,soki i wino z dzikiej róży, malin oraz sezonowych owoców. A na ul.Okólnej, zaraz przy Rynku znajdował się sklep, w którym kupowało się wszystkie akcesoria winiarskie. Drożdże, rurki i rureczki, lak oraz ogromne gąsiory do wina.
Szkoda, że apteka na Alei została zlikwidowana :(
We Lwowie znajduje się dużo zabytkowych aptek, które funkcjonują do dzisiaj i są wielką atrakcją turystyczną.
Nie tylko nabiaowy , tam rabali mieso w duzych zielonych budach.