@Pacuchy - to raczej do mnie było... Choć oczywiście Gość nie przestaje używać ironii nazywając mnie Wszechwiedzącym - nie aspiruję do tego tytułu, no ale cóż...
Czyli jakbym przyszedł do Twojej firmy to pracę bym dostał od ręki :)
Czekamy na odpowiedź, bo ja też jestem ciekawa i zainteresowana.
Jest jeszcze druga strona takiego "polecenie" - polecany mierny, bierny ale wierny. W ilu przypadkach z polecenia zatrudnia się osoby wykwalifikowane na poszukiwanie stanowisko, a w ilu osoby których kwalifikacje nie mają się nijak do zajmowanego stanowiska, ale piastują ją tylko dlatego że mają dobre plecy. W prywatnych firmach też tak jest. Prezes zamiast zatrudnić Kowalskiego z dyplomem z Harwardu, który zna się na robocie zatrudni swojego pociotka po Wiejskiej Szkole Gotowania Na Gazie z założeniem że on i tak się do pracy jakoś wdroży.
w Ostrowcu nie mając układów i znajomości 99% potencjalnych kandydatów na stanowiska nie ma szans.Konkursy wygrywają pociotkowie i znajomi i nie mówcie o jakiś rekomendacjach,nie mających nic wspólnego z układami.Wczoraj Jakubiak w debacie nazwała to krótko:"Cosa Nostra".
Problem polega na tym, że nie ma gości z Harwardu. Facet z taką uczelnią jak pojawia się w tym grajdole, jest od razu krytykowany - bo wybija się ponad przeciętność. Masz tu parę przykładów, nie?
skoro kazdy ma zalatwiona prace przez kogos to po co urzad "pracy"
Tinca nie każdy się umie sprzedać, bo nie każdy jest zaradny, wygadany i ambitny a nawet bym powiedziała cwany. Są różni ludzie, mają różne charaktery. Są tacy, którzy sobie w życiu radzą ale są też ludzie nie poradni, gapowaci i nie zmienią się bo tacy już po prostu są, a przecież żyć i jeść też potrzebują i jakoś na to zapracować muszą. I nie mówię tu o leserach, którym się pracować nie chce.
Wiesz co... jak ktoś nie jest zaradny, wygadany, ambitny i cwany to... jego problem i strata. Jest kapitalizm, trzeba rozpychać się rękami. Pracy ani zleceń nikt nikomu nie daje na ładne oczy i trzeba o to zadbać. Taka nieporadna gapowata sierota też coś znajdzie, ale raczej przypadkiem a nie dzięki własnym staraniom czy inicjatywie. Niestety prawda jest brutalna. Rynek to dżungla, w którym wygrywają najlepsi.
Gościu z 10.43, masz oczywiście świętą rację! Wielu ludzi cechuje się niezaradnością życiową, nie każdy jest przebojowy. Ważne jest, by zdać sobie z tego sprawę i wyciągnąć wnioski. Spośród tej grupy niezaradnych najwięcej jest bowiem pretensji, że nie mają pracy, no nie mają pleców.
Swoją drogą - szkoły beznadziejnie przygotowują ludzi do podjęcia pracy zawodowej... :-( Nie rozumiem, czemu nie ma jakichś zajęć z autoprezentacji, motywacji, nie wiem, gdzie są doradcy zawodowi, którzy pomogliby podjąć decyzje co do wybrania ścieżki zawodowej... Nie wiem też, dlaczego państwo nie prowadzi jakiejś polityki mającej regulować rynek pracy, choćby poprzez publikowanie prognoz dotyczących prawdopodobnego zapotrzebowania rynku pracy na poszczególne zawody w następnych latach :-(
"Nie rozumiem, czemu nie ma jakichś zajęć z autoprezentacji, motywacji, nie wiem, gdzie są doradcy zawodowi, którzy pomogliby podjąć decyzje co do wybrania ścieżki zawodowej... Nie wiem też, dlaczego państwo nie prowadzi jakiejś polityki mającej regulować rynek pracy, choćby poprzez publikowanie prognoz dotyczących prawdopodobnego zapotrzebowania rynku pracy na poszczególne zawody w następnych latach :-("
- to wszystko powinno byc na darmowych kursach organizowanych przez PUP, tak samo Pup powinien prognozowac co do rynku pracy i zawodow
@gość - myślę, że lepiej byłoby, gdyby ludzie nabyli tę wiedzę, zanim staną się klientami PUP. PUP powinien być ostatecznością.
Natomiast możliwość prognozowania przez PUP zapotrzebowania rynku pracy wydaje mi się mocno ograniczone, tym bardziej, że PUP działa na ograniczonym terenie, a społeczeństwo jest dziś bardzo mobilne i za dobrą pracą potrafi przemierzyć pół Polski :-P
Owszem - w prywatnej spółce każdy ma prawo zatrudniać kogo chce. Ale czy to zbiegiem okoliczności jest, że dyrektor biura pewnego pana posła pracuje w CKU i całkiem przypadkowo jego żona również tam dostała pracę?
Dyrektor biura pracuje też w CKU? Jak on godzi te dwie funkcje?
Na to wychodzi. Poczytaj sobie wątek sprzed kilku miesięcy na tym forum, sam o tym mówi.
hehe, to jak przysłowiowe trzymanie 2 srok za ogon ;) pewnie nie było innych kompetentnych nauczycieli w mieście, dlatego biedny sam musiał iść na ten wolny etat ;)
Mieć dobrych znajomych którzy chcą nam pomóc i załatwiają nam pracę to też jest sztuka. Przecież ktoś musi nam ufać robiąc taką przysługę ;) Mi Pani w PUP-ie też oznajmiła że nie mam co u nich szukać pracy że w Naszym mieście to raczej po znajomych trzeba pytać a tych znajomych trzeba mieć,prawda?
ja załatwiłem prace mojemu znajomemu po znajomości u siebie w zakładzie i co w tym złego.