Wydaje mi się, że wprowadzenie religii do szkół spowodowało, ze nasza młodzież traktuje ja jak kazdy inny przedmiot wchodzacy w skład programu nauczania. Zadnej duchowości, przeżywania tylko obowiązek. Ktoś wczesniej pisał o religii w salkach katechetycznych - to pradawne dzieje ale było to prawdziwe i wiarygodne. Może religia w szkole ma udowodnić teze o 99% katolików w Polsce?
Religia w szkole, stawiana w jednym rzędzie z fizyką i biologią z którymi stoi w sprzeczności, uczy jednej podstawowej rzeczy: na religii i w kościele trzeba być kreacjonistą, a w życiu darwinistą i realistą. I tak hodujemy sobie kolejne pokolenie małych hipokrytów i oportunistów.
Ale przecież nikt nikogo nie przymusza by posyłał dzieci na religię. Nie pasuje to nie posyłam i już.
w sumie to ciekawe - religia niby nie jest obowiązkowa w szkole, więc teoretycznie nie ma obowiązku posyłania dziecka na taką lekcję ani też przychodzenia na nią, z drugiej stronie jednak na religii odrabia się zwykle albo spisuje zadania na poważniejsze zajęcia, podczas gdy ksiądz coś tam sobie duka. pragnę zauważyć, że katecheta jest utrzymywany z naszych podatków, a nie z funduszy kościoła, w związku z czym przedmiot ten powinien być czymś więcej niż "dziurą między lekcjami", a taką funkcję niestety pełni, powinien mieć jakieś normy programowe, sprawdzanie wiedzy itp. może czas przestać udawać, że dzieci mają religię w szkole? przecież nie chodzą do szkoły dla samego spaceru, ale żeby się czegoś nauczyć. jak już ma być religia, niech będzie chociaż dobrze prowadzona, by katolik i niekatolik zyskali cenną wiedzę o korzeniach swojej kultury, a nie 2 długie przerwy tygodniowo.
Na religię dzieci chodzą również w celu podniesienia sobie średniej. Wystarczy się nie wychylać z pytaniami i potulnie kolorować obrazki w zeszycie. Większość chodzi bo "co ludzie powiedzą " i dlatego że potrzeba przed komunią i przed bierzmowaniem ( no bo jak to tak bez komunii - co ludzie powiedzą, itd). I ta sama większość po cichu psioczy na kościół, księży - ot, taka polska wiara katolicka .
W wyniku reformy uczniowie w szkołach ponadgimnazjalnych mają tylko po 1 godzinie biologii, geografii, chemii, fizyki itd. na 3-4 leni cykl kształcenia natomiast 6-8 godzin religii. Z tego wynika, że religia robi się najważniejszym przedmiotem w szkole bo nie można zmniejszyć ilości godzin. Dlaczego nauczyciele mogą być bezrobotni a katecheci nie? Niech wreszcie wprowadzą obowiązkową maturę z religii to poznamy prawdziwy poziom wiary Polaków.
Wszystko w swoim czasie, zakusy na maturę z religii już są.
A jak się usłużni politycy ciemnogrodzian postarają to będzie obowiązkowa.
Całe zastępy takich usłużnych w niedzielę przed ołtarzem mogłeś podziwiać w kolegiacie
Nie straszcie dzieci tylko piekłem, takim ze smołą. Do dżiś to pamiętam.
Obrońcy wiary zapomnieliście o kobiecie z Rosoch którą dzieci zresztą głęboko wierzący maltretowali?
Gar, ależ przecież ten przedmiot ma normy programowe, tyle że nie opracowuje ich MEN i bardzo dobrze bo to nie ich działka. To, czy uczniowie są zainteresowani religią czy nie wynika z kilku rzeczy. Przede wszystkim zależy to od wychowania i sytuacji w rodzinnym domu. Jeśli dziecko słyszy w domu takie opinie jak tu wypisujecie a mimo to posyłane jest na religię to nic dziwnego że traktuje ten przedmiot po macoszemu. Dzieci nie są przecież głupie! Moje bardzo lubi religię ale w domu dajemy mu dobry przykład. Dziecko widzi autentyczność sytuacji. Modlimy się, chodzimy do kościoła, w związku z czym religia jest dla niego uzupełnieniem i pogłębianiem wiadomości o swojej wierze. Poza tym zawsze uczę dziecko szacunku do drugiego człowieka, więc nie mieści mu się w głowie żeby przeszkadzać nauczycielowi (nieważne czy na religii czy na innym przedmiocie) w jego pracy. Problem polega więc w dużej mierze na podejściu rodziców. Ci niewierzący nie powinni posyłać dzieci na religię, dla dobra wszystkich.
Tak by było najlepiej Jestem przekonana, że zostałaby garstka i to uzdrowiłoby sytuację. Chore jest to, że ksiądz w szkole, który pobiera pensję z budżetu państwa jak zwykły nauczyciel nie podlega dyrekcji szkoły tylko kurii.
Gościu 13:21 a co chorego jest w tym że ksiądz pobiera pensję? My wierzący też płacimy podatki i też nam się coś z tego tytułu należy. Ja posyłam dziecko na religię bo chcę a nie muszę i nie widzę nic złego w tym, że ksiądz za swoją pracę w szkole pobiera pensję. Problem was -ateistów polega na tym, że myślicie że jesteście sami na świecie. Nie bierzecie pod uwagę tego, że istnieją ludzie, dla których religia jest ważna i oni też płacą podatki!
Chore jest to że pobiera pensję ale nie podlega dyrekcji szkoły i kuratorium oświaty tylko kurii i biskupowi. Jak to jest jego szef to niech on mu płaci.
Chora to jest fobia kościelna takich jak Ty gościu 09:51. Jeszcze bardziej chore jest to, że tacy ludzie sami posyłają dzieci na religię a od święta to i w kościele się pojawiają. Oczywiście przyjmują też sakramenty. Dla mnie to świętokradztwo. Nie oceniaj więc, by samemu nie być ocenianym. Już ja znam wielu takich "ateistów"...
Gdzie można znaleźć te normy? Czy ktokolwiek pilnuje jakości kształcenia? Egzaminuje z wiedzy? Słyszałeś, żeby ktoś nie zaliczył religii, bo lekceważył ten przedmiot i nie zna nawet 10 przykazań?
Poza tym, wychowując przyszłych katolików, którzy będą dawać na tacę i działać na jego rzecz, kościół działa niejako w swoim interesie, mógłby więc dorzucić się co nieco... Najuczciwiej byłoby, gdyby zamiast odgórnych dotacji każdy składając Pit mógł przekazać np. 2 % podatku na dowolny związek wyznaniowy i 1% na inną organizację pożytkową, bądź całe 3% na tylko jedno z nich. Katolik jako człowiek uczciwy płaci przecież podatki, a kościół musiałby się bardziej starać o przychylność wiernych.
Czytałem właśnie budżet na ten rok i jestem przerażony - 5 mld na badania i rozwój, niecałe 3 na kulturę, 16 mld na Krus... Te 700 mln dla kościoła szokują wówczas znacznie mniej, bo duża część z tych pieniędzy trafia na rzeczy pożyteczne, a Krus to najbardziej kosztowny przeżytek naszych czasów i złodziejstwo w biały dzień.