Wiem doskonale co napędza wiarę w ludziach. Każdy rozsądny człowiek kierujący się rozumem to wie. To co napędza wiarę to strach oraz niewiedza.Tak było od zarania i zawsze wykorzystywali to zjawisko różnej maści kapłani , prorocy i guru.
A ja widzę problem w tym aby odbywało się to w szkole. A problem ten powoduje konstytucja, która jasno określa, że Polska nie jest krajem wyznaniowym ale świeckim i mówi wprost o rozdziale państwa od kościoła. Rozdział ten więc powinien obowiązywać także w takich instytucjach państwowych jak szkoły publiczne.
Wszystkie wymienione przedmioty to czarna magia dla humanistow, ktorzy zawsze najmocniej lobbuja za zmianami, godziny marnowane sa nie tylko na religie, ale i w-f, historie, polski czy wreszcie 2 jezyki obce.
Pismen, kiedy wreszcie do Ciebie dotrze, że nie każdy ma umysł ścisły i choćbyś wprowadził 8 godzin w tygodniu matmy, fizyki i chemii to i tak nic to nie da. To tak, jakby powiedzieć, że jak zwiększy się liczbę godzin z zajęć plastycznych czy muzycznych to wszyscy nauczą się świetnie malować czy grać na instrumentach. Bzdura!
do starych towarzyszy nic nie musi docierać.
ważne, żeby Partia była zadowolona
No tak mi się nasuneło pytanie. Czy katolik by poszedł do dobrego lekarza, który ma wiedzę i kompetencje czy do pierwszego z brzegu ale katolika? Coś mi się wydaje, że jak ludzie poważnie zachorują w tym katolicy to starają się leczyć u dobrych specjalistów.Jako społeczeństwu powinno nam zależec na solidnych podstawach wiedzy.
Niestety, ludzie nadal kojarzą krytykowanie kościoła z posiadaniem książeczki partyjnej. PZPR jest martwe od dawna, komunizm też, ale dla takich jak Ormo czas stoi w miejscu. Lekarze rzadko bywają przesadnie religijni, bowiem dogmaty słabo dogadują się z twardymi faktami, ale jak ktoś od dziecka wychowuje się w katolickiej polskiej rodzinie, na 95% będzie katolikiem. Tak jak ten, co urodzi się w Iraku, automatycznie staje się muzułmaninem, dużego wyboru nie ma. Nauka etyki ma dać dziecku szansę wyboru.
a co mozna nauczyc sie uczeszczajac na lekcje religii
Ech... Nie chodzi o wprowadzanie dodatkowych godzin, ale o uprzywilejowanie. Jeśli fizyki jest 1 godzina, a religii 2, to coś jest nie tak, bo daje się wyższą pozycję przedmiotowi, którego poziom nauczania nie jest w żaden sposób kontrolowany, a liczy się do średniej. Jeśli dziecko nie będzie chodziło na religię, będzie miało automatycznie niższą średnią niż reszta (bo z religii za samo chodzenie dostaje się 5), musi więc zdać egzamin z konformizmu i iść na religię.
Ciekawostka:
"Dyrektorzy szkół podstawowych, mam nadzieję, że nie wszyscy, wydają się wyjątkowo niechętni nauczaniu etyki. Do tej pory wmawiali rodzicom, że nie mogą wprowadzić tego przedmiotu, ponieważ jest za mało chętnych. Obecnie muszą, gdy chętny jest tylko jeden uczeń. No i szydło wychodzi z worka.
W jednej z podstawówek, gdzie od lat nie można było nauczać etyki z powodu rzekomo nikłego zainteresowania, na pierwszą lekcję etyki przyszły tłumy. Aż się same dzieci dziwiły, że jest ich tyle. Chętnych z klas 1-3 było tak dużo, że sala okazała się za mała. Trzeba będzie znaleźć większą, bo w tej nie da się prowadzić zajęć.
Nie to jest jednak ważne. Gdy rodzice dowiedzieli się, że tyle dzieci chce uczyć się etyki, poczuli się, jakby im ktoś dał w pysk. Wydawało im się bowiem, że chętne jest tylko ich dziecko, ewentualnie jeszcze jedno, ale nie taki tłum. Zaczęli więc się zastanawiać, czy dyrektor do tej pory celowo nie wprowadzał ich w błąd, gadając o braku zainteresowania etyką? W każdym razie na pewno działał na szkodę rodziców. Rodzice bowiem mają prawo wychowywać swoje dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi bądź świeckimi i żaden dyrektor szkoły nie powinien im w tym przeszkadzać."