Dziś rano w swoim domu na Roztoczu zmarła Kora. Miała 67 lat
Szkoda :-( była dobrą piosenkarką
"A planety, szaleją, szaleją" - jak tylko usłyszałem tą wiadomość to mi się nuci... Była Wielka, będzie niezastąpiona.
Świat się nie skończył
Każdy idzie tą drogą
Przyjdą inni i świat będzie hulał
Żyjemy po to, aby kiedyś odejść... jedni wcześniej, inni później. W tym świecie pełnym brudu jedynie śmierć jest sprawiedliwa. A artyści pozostawiają po sobie piękne, muzyczne wspomnienia. Oni dalej żyją w swych utworach, wystarczy tylko posłuchać...
"Kocham cię, kochanie moje" zmieniła moje życie. Kocham Korę za jej mądrość, szacunek i miłość do ludzi, uwielbienie dla piękna, muzyki i słowa...Na zawsze w pamięci.
Ja też umieram na raka jajnika. A mam dopiero 39 lat. Boje się
Marta,medycyna pędzi, może uda się zahamować tego potwora!!!Masz siłę, walcz!!!
Walcz siłą umysłu i pozytywnego myślenia, bo wszytko ma początek w głowie. Zwycięstwo przede wszystkim. Przesyłam ci pozytywną energię.
Na pewno się uda. Moja koleżanka z podobną diagnozą żyje po operacji już 8 lat. Leczyła się i jest pod kontrolą lekarzy z Onkologii w Kielcach. Tam są naprawdę dobrzy lekarze.
Pewnie po takich wiadomościach jak ktoś chorował na to samo przychodzi strach. Ale każdy organizm jest inny. Jesteś młoda i silna. Głowa do góry :)
Może się uda a może nie. Miałam tyle planów byłam szczęśliwa a teraz boję się, że mnie nie będzie. Czasem mam siłę do walki a czasem zastanawiam się nad wyborem nagrobka jaki bym chciała i załatwiam powoli swoje sprawy. Wiem powiecie kto się urodził umrzeć musi tak zgadzam się ale dlaczego ja i dlaczego tak młodo? Moja babcia miała 96 lat jak zmarła więc wiem jak wygląda śmierć. A najbardziej boję się bólu i poczucia że tej walki wygrać nie mogę a nawet jeżeli to na krótki czas