"Kto niczego nie potrafi ten uczy. Kto nie potrafi uczyć ten uczy WF-u". Cytat z filmu "Annie Hall", reż. Woody Allen
17.55 i 18.30 --- no ja akurat nie miałam problemu z dostaniem sie na studia pare lat temu i studiowałam tam gdzie chciałam. ogolnie to mam i drugie studia. oba dobre kierunki nie chwaląc sie. ale mniejsza z tym. a podyplomowe mam dwa związane z pierwszymi studiami studiami a trzecie podypl.mam wlasnie z pedagogiki - potrzebne mi byly upr. abym mogła miec prace dodatkową. mam też w bliskiej rodzinie osoby studiujace pedag. i jak widze , że esesje zdaja w jeden weekend to ubaw mam dobry.
Zawsze stawialam na podobnym miejscu studia z pedagogiki jak np na kierunku medycznym traktuje sie weterynarię :/ więc prosze nie atakować mnie czy inne osoby o podonym do mojego zdaniu. doskonale osoby zainteresowane wiedza jak malo wysiłku kosztowały ich te studia. nie wsponę o sponsorowaniu przez panstwo, czytaj nas, dokształcenia nauczycieli. śmieszne i żalosne. tyle w temacie. nie będę tu więcej wchodzic i pisac w tym wątku, bo poziom wykształconych za.cie nauczycieli powala mnie na lopatki a ilez mozna sie śmiac z tego samego he he he
a jeszcze jedno dla jasności zanim jutro kadra pseudonauczycielska zacznie klikac w temacie:
1. stuidow dzis nie ma ten co nie chce
2. żeby miec papier to na jakie sie idzie?
he he he to bylo pytanie retoryczne he he he he
Państwo już od dawna nie sponsoruje studiów dla n-li, każdy kształci się na swój koszt. Poza tym, przy najmniej u mnie w szkole większość n-li nie jest po samej pedagogice tylko po 5-letnich studiach kierunkowych. Po pedagogice to można co najwyżej pracować w przedszkolu lub w kl.I-III szk. podst. Na wyższym poziomie edukacji obowiązują nieco trudniejsze studia (plus podyplomówki), a spora część moich kolegów i koleżanek oprócz tyt. mgr ma również inż., co świadczy o tym, że skończyli znacznie trudniejsze studia, więc na przyszłość zanim coś mądrego napiszesz, to dobrze zbadaj i przemyśl temat. I nie uogólniaj wrzucając wszystkich n-li do jednego worka!
Nie, raczej dyskusja zmieniła swój tor, radzę czytać ze zrozumieniem, a nie tylko nagłówki:)
A ja to ócze conajwyrzej w klasah 1-3, a czasem w pszeczkolu. S podziwem pacze na moih rzyczliwych koleguf, co óczom w starszyh klash i pokończyli tródne stódia.
Wiecie dlaczego w naszym środowisku jest tak, jeżdżą po nas, jak chcą i zabierają, co mogą? Dlatego, że większość nauczycieli jest pokroju gościa z 11.11. Jeśli będziemy gardzić sobą nawzajem - nigdy nie będziemy jednością. A jaka jest atmosfera w szkołach - sami wiecie, byleby się nie odwracać, bo nóż w plecach. I > nie uogólniaj, wrzucając wszystkich nauczycieli do jednego worka < oczywiście gość z 11.11 w tym worku się nie znajdzie, bo jest lepszy i skończył trudniejsze studia.
Dyskusja skręca na inne tory bo wychodzi z nas /nauczycieli/ cała nienawiść, jaką do siebie czujemy. Szczególnie jest widoczna kiedy włazimy dyrekcji w tyłek i po trupach dążymy do celu.
Po co ten sarkazm w Twojej wypowiedzi? Czyżby kompleks ukończenia pedagogiki?
Dla twojej informacji,w poście "z worka",to nie był sarkazm,a jedynie nieudana próba sarkazmu,wyszedł raczej pastisz sarkazmu.
Poczytaj o tym...
co to znaczy trudniejsze studia???
Jeśli jesteś dobry w tym co robisz nie ma nic trudnego!!!
Chyba, że się jest "wybitnie zdolnym" - wtedy trudno studiować
Sztuka lizanie tyłków przełożonym - to te trudniejsze studia.
Najtrudniejsze studia to te płatne wieczorowo-zaoczne
no i masz racje student, bo dziennym to rodzice placa za studia, za mieszkanie, baluja ile wlezie i odpuszczaja sobie nagminnie zajęcia. a zaoczno wieczorowi to mało, że studiują to pracuja do tego i często maja juz rodziny. po prostu gowa zajęta w trzy strony a nie jak dzienni w jedno.
Studenci dzienni też mają rodziny i obowiązki. Jeśli natomiast chodzi o ilość zajęć to zaoczni mają dużo mniej godzin niż dzienni. My się uczymy cały tydzień a oni tylko weekend i jeszcze uciekają z zajęć bo mają autobus do domu. Potem przychodzi taki ktoś niedouczony do pracy i ma się za super pracownika, który pozjadał wszystkie rozumy.
I vice versa, potem przychodzi taki student po dziennych do pracy i o pracy bladego pojęcia nie ma, bo studiował dziennie za pieniążki rodziców i doświadczenia też nie zdążył zdobyć żadnego oprócz obowiązkowych praktyk studenckich o ile mu rodzice i tego nie załatwili...a jak studiował, to już każdy może się domyślić:)
co ma temat-konkursy na dyrektorów do ilości godzin na studiach,załózcie sobie wątek ilość godzin na studiach dziennych i zaocznych-chyba umiecie czytać temat ze zrozumieniem