Premie były są i będą a gawiedż podpuszczona żre się na potęgę.
Premii dla ministrów nie było w takiej skali nigdy, więc nie ściemniaj
Jak to nie było. Oczywiście że były od zawsze gościu 12:26.
W 2010 r. premier Donald Tuska wydał 11 proc. z miliona złotych przeznaczonego na nagrody. Premie za szczególne osiągnięcia w pracy dostało tylko dwóch ministrów Tuska z Kancelarii: Jacek Cichocki, minister ds. służb specjalnych (10 tys. zł nagrody za przygotowanie projektu ustawy o ochronie informacji niejawnych) i szef KPRM Tomasz Arabski – 8 tys. zł za „dbałość o racjonalne gospodarowanie środkami budżetowymi i oszczędności wprowadzone w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz za przygotowanie budżetu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na 2010 rok”. A także dziewięciu wiceministrów z czego aż pięciu z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego – Hanna Jahn, Krzysztof Hetman, Augustyn Kubik, Jarosław Pawłowski i Adam Zdziebło (głównie za pozyskiwanie pieniędzy unijnych). Kwoty? Skromne (po 10 tys. zł brutto) a ich przyznanie - szczegółowo uzasadnione.
Premier docenił również pracę Marka Habera (10 tys. zł), podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, m.in. za sfinalizowanie rozmów z Komisją Europejską, w wyniku których doszło do skrócenia studiów pomostowych pielęgniarek i położnych dla absolwentek liceów medycznych; przygotowanie we współpracy z NFZ projektu programu profilaktyki hemofilii; prowadzenie negocjacji i sfinalizowanie dostawy pierwszych śmigłowców dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po tyle samo otrzymali: Patrycja Wolińska-Bartkiewicz i Radosław Stępień, podsekretarze stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Wolińska-Bartkiewicz została dodatkowo wynagrodzona za „działania przyspieszające wydatkowanie środków UE na projekty transportowe, które pozwoliły na wykonanie w ponad 170 proc. planu certyfikacji środków unijnych na rok 2009”, Stępień za „przygotowanie i efektywne wdrożenie nowego modelu finansowania dróg krajowych, zakładającego przejęcie całości wydatków na programy drogowe przez Krajowy Fundusz Drogowy”. Najwyższą nagrodę uznaniową – 13 tys. zł – odebrał w 2010 r. Andrzej Kremer, wiceminister spraw zagranicznych „za wielomiesięczny wkład pracy w proces polsko-amerykańskich negocjacji dotyczących porozumienia o statusie sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki na terytorium RP”.
Jeszcze skromniejszy był kolejny rok - 2010 (nagrody wypłacone w 2011 r.). Premier Tusk przyznał zaledwie jedną nagrodę w wysokości 15 tys. zł, została przyznana prof. Marii Elżbiecie Orłowskiej, sekretarz stanu w resorcie nauki "za wkład w przyspieszenie procesu przyznawania środków z Unii Europejskiej na wnioski płynące z ośrodków naukowych w całym kraju". Dzięki pracy profesor Orłowskiej minister nauki mógł zakontraktować w 2009 r. umowy w ramach funduszy strukturalnych opiewające na ponad 11 mld zł.
Dwukrotną nagrodę - w sumie 28 tys. zł - otrzymała od premiera Tuska Anna Streżyńska, ówczesna prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (a więc spoza grona ministerialnego) m.in. za działania na rzecz liberalizacji polskiego rynku telekomunikacyjnego oraz cyfryzacji kraju, stymulowanie rozwoju skutecznej konkurencji i propagowanie dostępności usług internetowych oraz za wspieranie inicjatyw rozpowszechniających szerokopasmowy dostęp do Internetu w Polsce i redukcję cen usług.
W 2015 r. Tusk także przyznał jedną nagrodę - 12 tys. zł brutto dla wiceminister edukacji narodowej Joanny Berdzik za wprowadzenie podręcznika dla pierwszaków.
ach... jaki ten donek oszczędny. A ile baniek przepuscil na paliwo do samolotu, ktory co tydzien transportowal go do domu z roboty ?
19;17 - a niejaka broszka to samolotami nie latała i to wojskowymi, do Balic, a potem kolumny boru wiozły ją do rodzinnej wiochy?
Po nowej drodze - zapomniałeś dodać.
Tusk latał liniami rejsowymi do domu ,a nie wojskowymi śmigłowcami
Pewnie ta gawiedź powinna wręcz domagać się, by Szydło, Gowin, Błaszczak oraz całe to towarzystwo dostało dużo więcej premi, co tam 60 - 80 tysięcy, dać im sto a może i dwieście tysięcy....
Łaskawcy, przecież mogli zainkasować po okrągłym milionie żeby przeżyć do pierwszego.
Nie podniecaj się a szukaj aż znajdziesz.
To ja gawiedź . Pełna zgoda , że nagrody były są i będą . Ale styl wielbicielu obecnej władzy Cię nie uwiera ??? Czy da się wykluczyć , że Twoja ocena wpisów jest mało
logiczna ???
12:42, a czy da się wykluczyć, że Twoja ocena jest logiczna ? wielbicielu poprzedniej władzy ?
O joj! Nagrody w skali 2017 roku dla wielu osób: Kancelaria Premiera – 1,5 mln, Kancelaria Prezydenta 2 mln. (średnio ok. 4 tys. netto/osoba/MIESIĄC).
Prawie 40 milionowe państwo w centrum Europy, które opłaca najwyższych urzędników państwowych jak średniej klasy pracowników setki firm Warszawy, Krakowa, Gdańska, … .
Najlepiej, żeby polski Premier ze swoją ekipą jeździł tramwajem, biskup wzorem filmowego księdza Mateusza na rowerze, prezydent Ostrowca niechby dawał z buta itd.
Żenada z tym politycznym populizmem, że to niby z ludzkich podatków.
Niech powie redaktorka z TVN ile zarabia NA DZIEŃ! Przecież za emitowane tam reklamy płacę też ja, w cenach towarów.
Niech powie prezes banku ile zarabia NA GODZINĘ. Przecież żyje z moich pieniędzy doń przelewanych na konto.
Czy te ww. KWOTY aby nie będą porównywalne?
Być może procedury pozwalają, aby premier podpisywał się także pod swoją nagrodą. Ale Gościu z 14:34, jeśli to prawda co piszesz, to różnica między pisiorami a platfusami polega na tym, że ci drudzy zatem mieli gdzieś ochłapy w postaci premii rocznych. Pewnikiem przyznawano je głównie dla zmyłki, choć dla nich żaden pieniądz nie śmierdzi. Przede wszystkim bezusterkowo, w przeróżny sposób dbali o swoich pobratymców, by ci mogli z Polski wyprowadzać ciężkie miliardy i na podobne ciężkie miliardy okradać skarb państwa. Oni po to chcą rządzić Polską.
Dlatego tak nienawidzą Prawo i Sprawiedliwość.
Magilla
Ciekawe skąd niektórzy prezydenci miast posiadają tyle nieruchomości,z pensji?
Witam wszystkich. Wróciłem z pracy i co widzę, aktywność na forum niesamowita. No i ja postanowiłem zapytać
Kto to mówił:"Pokora praca umiar, koniec z arogancją władzy i pychą"