Ten sam problem, ale w podstawówce.Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Córka dobrze się uczy, stara się, aby utrzymać dobry poziom. Trafiają się i jakieś "pały" jak to w szkole, ale cały rok pracuje na ocenę końcową. Bierze udział w konkursach i zawodach sportowych, w których sama chce, bez naszych sugestii czy nacisków. I parę dni temu przyszła że szkoły i mówi: " W 6 klasie nie będę się starać cały rok o dobre oceny, ani nie będę brała udziału w konkursach, bo XY w ostatnich dniach przed wystawieniem oceń " wisi" na szyi nauczyciela, przynosi pomoce naukowe ,poprawia oceny nawet o dwa stopnie i się z innych śmieje". Nawet nie ma pretensji do tej koleżanki, tylko do nauczycieli.
Sprawiedliwosc jest tam gdzie zazwyczaj roszczeniowi rodzice. Taki sarkazm.
A tak naprawdę to te wszystkie oceny, czerwone paski na świadectwach to o kant ..... itd. itp. Egzaminy końcowe z podstawówki, gimnazjum i matura (ewentualnie zawodowy jeśli technikum) dopiero weryfikuje co kto tak naprawdę potrafi, a prawdziwa szkoła życia to studia i to uczelnia z prawdziwego zdarzenia a nie prywatna co każde zaliczenia można załatwić jak się ma znajomości na mieście ;).
Taka rzeczywistość proszę szanownych rodziców.
Tak na marginesie zwracanie się do nauczycieli w szkole średniej Pani profesor/Panie profesorze to duża przesada. Jest inż. to inżynierze, mgr - magistrze, dr - doktorze. Do tytułu profesora nauczycielowi ze szkoły średniej to duuuużo brakuje.
Egzaminy nigdy tak naprawdę nie weryfikowały co potrafi dziecko, czasem wpływ stresu powoduje że napisze ono egzamin na bardzo niskim poziomie,a w rzeczywistości jest to dziecko inteligentne. Wiele czynników może wpłynąć na wynik egzaminu, stres to tylko jedne przykład inne: choroba, utrata bliskiej osoby itp. Posiadana wiedza, a nie papierek z egzaminu. Pozdrawiam "tych co się znają".
Polska...jedyny kraj gdzie kara to nieznane do kolejnej klasy..chore
Ciekawe czy tak samo sarkastyczny byłbyś /byłabyś gościu 22:43, gdyby Twój pracodawca po równo dawałby premię Tobie- sumiennie i uczciwie pracującemu cały miesiąc i koleżance, która obijała się, ale aby dostać premię na koniec miesiąca " dogadzałaby" pracodawcy w ostatni dzień. Ot taki sarkazm, roszczeniowego rodzica.
8:15 ale to nauczycielka pewnie pisała. A niech sie wyżyją jak takie nieszczęśliwe. Te normalne stawiają oceny rzetelnie. A dzieciak i tak ma w nosie i pania i jej stopień, taka prawda. Dzieci uczą sie dla siebie, bo jak się będą uczyć dla nauczyciela i oceny to tylko pedagogika i socjologia im zostanie a po tym bezrobocie.
Jedna rzecz mnie nurtuje czytając wpisy rodziców na temat nauczycieli. Ciekawe ile/u z was ma jakiekolwiek studia. Myślę, że garsteczka. Od dawna wiadomo, że problem mają zawsze marni ludzi. Sami niespełnione ambicje, byle jaka praca lub płatne studia a z wyższością jeżdżą po nauczycielu. Tu jeżdżą a w szkle bez mydła........ ech co z dzieci kiedyś wyrośnie, jak takich rodziców mają? Nie jestem nauczycielem, nie przepadam za wszystkimi nauczycielami (to normalne) jednak brak we mnie chęci im dokopania. Uczą moje dziecko, które o dziwo (czytajac wasze wpisy)chętnie chodzi do szkoły i może niektórym i warto byłoby coś powiedzieć do słuchu. Jednak to jest moja opinia o danym nauczycielu, a opinia rodziców Kuby jest całkiem inna. Ludzie nie ma tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.
Szkoła w której uczeń za darmo dostaje pozytywne oceny nic nie jest warta. Powinno być tak że jak się nie uczysz to nie zdajesz i koniec. Bo inaczej to po co się uczyć jak i tak nauczyciel postawi dobrą ocenę. I nie ważne czy to gimnazjum czy średnia szkoła. Tam gdzie nie ma sprawiedliwego oceniania, gdzie można nie uczyć się i zdać, albo gdzie o ocenach decydują układy lub roszczeniowi rodzice, w końcu poziom spadnie do minimum, bo nikt się nie będzie uczył. Bo jak dzieciak nie ma pyskatego rodzica to w takiej szkole jest biedny, bo jak rodzic ma lepsze układy z dyrekcją albo nauczycielami, to jego dziecko ma lepsze stopnie. A dzieci wszystko obserwują i te uczciwie pracujące zniechęcają się. Nauczyciele! Stawiajcie oceny uczciwie,umie - dostaje dobry stopień, nie umie to dostaje pałę.I niech nie będzie tak ze jednemu podciąga się oceny by świadectwo było ładniejsze a innemu nie.Bo dziecko zrozumie, że jak nie uczyło się to ma złą ocenę, ale nie zrozumie że inne dziecko też się nie uczyło ale ocenę dostało dobrą.
W mojej gminie jest szkoła gdzie wszystkich przepuszcza się na siłę do wyższej klasy i oceny na koniec zależą od znajomości. Niby dobra szkoła ale co to za poziom jak każdy najgorszy nieuk zdaje nic się nie ucząc. Dlatego dałem dziecko do innego gimnazjum gdzie coś się wymaga bo poziom wtedy wyższy.I nie ma ze ten to dziecko radnego czy sołtysa a tamten to dziecko jakiejś dyrektorki czy koleżanki.
Dobrze piszesz 22:50. Naciąganie ocen jest nagminne. No a co do edukacji o i niektórych nauczycieli cofnęłabym do szkoły, bo słabe mają wyniki. Znam nauczyciela polskiego robiącego błędy.
Ja też rozumiem, ktoś chce poprawić ocenę o jeden stopień bo niedużo brakuje np. do 5, ale poprawa z 3 na 5, to chyba lekka przesada. Co ma powiedzieć uczeń, który na tą 5 pracował cały rok? I tylko o to chodzi. Tu nie chodzi o jakieś chore roszczenia rodziców. Po prostu niektórzy rodzice uczą swoje dzieci uczciwego zachowania a inni cwaniactwa. Jak jeszcze ktoś "wykuje" cały materiał i się poprawi, no jeszcze jestem w stanie to zrozumieć, ale krew mnie zalewa widząc uczenicę, która się " wiesza" na nauczycielach:" Proszę Pani, proszę Pani jaki ma Pani ładny pierścionek, a jaką ładną fryzurę, wogóle to ja Pania baaardzo lubię. Postawi mi Pani 5?" Nauczyciele też powinni uczyć swoch uczniów, że na ocenę trzeba sumiennie zapracować, przyda im się to w dorosłym życiu.
Ta, marzenia ściętej głowy 12:24... Nauczyciele nie uczą, robią co im się podoba i stąd też oceny.
Nie zawsze nauczyciele robią co im się podoba. Moja kuzynka jest nauczycielką i mówi że wystawianie ocen to dla niej koszmar, bo nie nie zawsze moźe postawić na koniec roku taką ocenę jaką uważa za słuszną. Bo jest nacisk dyrekcji że
Bo jest nacisk dyrekcji, że .ta czy inna osoba powinna mieć taką a nie inną średnią i trzeba coś z tym zrobić. Dyrekcja chce mieć poparcie rodziców i wystarczy że w szkole pojawi się czyjś tatuś lub mamusia i okaże swe niezadowolenie z ocen dyrektorce. Kuzynka mówi że wtedy stosowany jest szantaż emocjonalny w stosunku do nauczyciela i co ten nauczyciel niby ma zrobić -poprawia ocenę i tyle. A dzieciaki które nie mają zaradmych rodziców muszą sobie na ocenę same zapracować
I tak jest podobno w małych miejscowościach gdzie każdy zna każdego.
Sami nakręcacie swoje dzieci na oceny, każecie im się poprawiać a teraz pretensje. Gdyby nie chcieli poprawiać, powstałby wątek, że nauczycielom się w głowach przewraca bo nie chcą poprawić mojego dziecka. Powinno być odgórny zakaz poprawiania ocen.Niech każdy zapracuje na nią przez cały rok. I tak byłoby niezadowolenie. Natura Polaków.
00:03 tak być powinno, ale nie jest, nauczyciele poprawiają swoją drogą komu chcą, a nie wszystkim. I nie dla wszystkich ważne są oceny, nigdy nie naciskam na dzieci.