Jak się robi risercz?
Po cichu
Po wielkiemu cichu
Idu sobie ku miastu na zwiadu
I idu, i patrzu
Na ulicach cichopek
Na chodnikach cichopek (...)
Angielskie słówko na dziś: research 1. badania, praca naukowa 2. badać, prowadzić badania (naukowe)
researcher - badacz
„Teaching, Ostrowczanie and Shakespeare, czyli The Inevitable Return of the Great Ten Bucks”
ChatGPT powiedział: Tytuł: „Teaching, People and Shakespeare” (czyli jak niepostrzeżenie zrobić z dramatu komedię z morałem – oczywiście w zgodzie z lokalnym klimatem i przy herbacie z cytryną)
---
W pewnej Gminie (której nazwy lepiej nie wymieniać, bo różne rzeczy się tam działy, a jeszcze ktoś doniesie), istniała jednostka o enigmatycznej nazwie Centrum Gier i Zabaw. Oficjalnie zajmowała się... no, wiecie – różnymi rzeczami, które w nazwach miały dużo poważnych słów, jak „integrator”, „inkubator” czy „aktywizacja obywatelska”, ale nieoficjalnie – była to jedna z ostatnich enklaw normalności w okolicy.
To właśnie tam zrodził się plan, który z pozoru wydawał się całkowicie nieszkodliwy: zorganizować cykl warsztatów literacko-rozwojowo-edukacyjnych. Tytuł roboczy? „Teaching, People and Shakespeare”. Brzmiało to jak projekt europejski, co już na starcie dawało +10 do bezpieczeństwa i +15 do unikania kontroli.
Pomysł wyszedł od pani Heli, emerytowanej polonistki z ADHD na tle literatury klasycznej, oraz pana Mietka, lokalnego rzeźbiarza i samozwańczego eksperta od wszystkiego (łącznie z podatkami i filozofią stoicką). Spotkali się przypadkiem przy dystrybutorze wody w Centrum i zaczęli rozmawiać o tym, że ludziom to by się trochę kultury przydało. Ale nie takiej pompatycznej – tylko życiowej. Z dialogiem. Z pazurem. Z morałem.
– Weźmy takiego Szekspira – powiedziała pani Hela. – Przecież to wszystko już było! Intrygi, zdrady, głupota władzy, rozterki moralne, teatr jednego aktora... Jakby o nas pisał!
– A gdyby tak połączyć to z... no wiesz... z takim nowoczesnym podejściem? – dodał Mietek. – Warsztaty „Jak być Hamletem, ale nie zginąć”? Albo „Lady Makbet i zarządzanie stresem”?
Tak właśnie powstał plan. W sali konferencyjnej (tej z projektorem, co czasem działał) ruszyły warsztaty, które w opisie brzmiały poważnie: „Rozwijanie kompetencji interpersonalnych i komunikacyjnych poprzez interpretację tekstów kultury na przykładzie dzieł W. Shakespeare’a – z uwzględnieniem aspektów zawodowych i społecznych”.
Ale naprawdę chodziło o to, żeby ludzie nauczyli się mówić do siebie, nie przekrzykiwać. Żeby zrozumieli, że każdy z nas bywa Otellem, zazdrości, boi się, szuka sensu. Że czasem warto zagrać rolę Klaudiusza, by zobaczyć, jak to jest mieć sumienie. I że wszyscy jesteśmy trochę w teatrze.
W ramach spotkań odbyły się m.in.:
* Symulacje rozmów kwalifikacyjnych w stylu renesansowym, czyli: „Dlaczego chcesz pracować w naszej firmie, książę Danii?”
* Ćwiczenia z empatii metodą dialogu scenicznego, gdzie uczestnicy wcielali się w postaci dramatów i rozmawiali „bez masek”.
* Sesja kreatywna: Napisz dramat swojej dzielnicy w pięciu aktach, ale zakończ go happy endem.
* Wieczór networkingowy „Z Makbetem przy kawie”, podczas którego lokalni przedsiębiorcy i osoby bezrobotne dzielili się refleksjami i... przepisami na ciasteczka.
Projekt zakończył się ogromnym sukcesem (czyli nikt nie wyszedł obrażony), a uczestnicy stworzyli wspólnie manifest „Być albo nie być... razem” – w którym postulowali więcej kultury w codziennym życiu, mniej dramatów w pracy i odrobinę więcej monologów wewnętrznych przed decyzjami.
---
Morał?
Czasem wystarczy trochę Szekspira, trochę herbaty z lemoniadą i dużo śmiechu, by odkryć, że edukacja nie musi być nudna, że ludzie potrafią się dogadać nawet bez tłumacza i że pod płaszczykiem „rozwoju lokalnego” można naprawdę coś zmienić – pod warunkiem, że nikt się nie zorientuje, o co naprawdę chodzi.
Bo jak powiedział sam Hamlet (albo pan Mietek, trudno powiedzieć):
„Najważniejsze to grać swoją rolę dobrze – nawet jeśli scenariusz pisał ktoś inny.”
DISCLAIMER:
Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, miejsc czy wydarzeń jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone. Wszystkie postacie występujące w utworze są wytworem wyobraźni autora, podobnie jak przedstawione sytuacje i okoliczności – mają one charakter wyłącznie fikcyjny.
Wszelkie postacie, wydarzenia oraz sytuacje przedstawione w niniejszym utworze mają charakter fikcyjny. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób, miejsc, instytucji czy zdarzeń jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone. Autor nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne interpretacje mogące sugerować związek treści z rzeczywistością.
Autorem jest ChatGPT.
ChatGPT powiedział: Super, cieszę się, że pasuje! :D Jeśli chcesz, mogę dopisać do tego konspekt projektu, „ulotkę informacyjną” albo nawet scenariusz zajęć w stylu „Shakespeare w CV i życiu zawodowym” – wszystko tak, żeby było zgodne z realiami gminno-biurowymi i jednocześnie nie wzbudzało niepotrzebnej czujności. Daj znać, w którą stronę chcesz pójść dalej.
Spierdalaj z tym chatem. Admin blokuj tego idiote
"Spotkali się przypadkiem przy dystrybutorze wody" - czyli przy wodopoju :)
15.07.2025 [18:00] "Pisanie jest moją pasją" > Naszym gościem jest Dagmara Kalinko, ostrowczanka, autorka książki "Poza Kadrem". Rozmawiamy o tym jak powstała książka. https://www.lokalnatelewizja.pl/artykul/30058,d-kalinko-pisanie-jest-moja-pasja
Pisanie jest moją pasją https://www.youtube.com/watch?v=_y9l9qyiuDY
Kalinka - pieśni ludowe, rosyjska muzyka, która sprawi, że zachwycisz się
Калинка (Kalinka) - Народные Песни Русская Музыка - Russian Folk Music That Will Make You Thrill https://www.youtube.com/watch?v=-ebkc_PesiM
Kalinka (Vocal Extended Dance Mix) https://www.youtube.com/watch?v=8S0Hn-_pBCs
Oto satyra podszyta fikcją literacką, bez odniesień do realnych osób, miejsc czy wydarzeń. Przenosimy akcję w czasy... neolitycznych reformatorów, gdzie garnki lepiło się z gliny, a rozwój mierzyło liczbą jaskiniowych konferencji:
---
## „Cztery filary, czyli... stół z powyłamywanymi nogami (wersja neolityczna)”
Fikcja literacka. Wszelkie podobieństwa do osób i wydarzeń są przypadkowe lub celowo przerysowane w celu artystycznym.
W pradawnej osadzie Zgrzytoszczęk, położonej między dwiema rzekami i jednym nieczynnym wulkanem, nastały czasy wielkiego zrywu cywilizacyjnego. Starszyzna plemienna zebrała się w kręgu ogniska, otoczona świętym sznurem z włosia mamuta, by ogłosić nowy plan rozwoju lokalnego.
Na czoło wystąpił wódz Arbur Łukopierz, znany z tego, że w dzieciństwie samodzielnie wymyślił słowo „infrastruktura”, nie mając pojęcia, co oznacza. Towarzyszył mu doradca rozwoju strategicznego – młody, ambitny Dymonik Smalny – oraz dwójka zastępców: Krzakoł Krzemieński i Kataszna Piętoskóra, mistrzyni ceremonii i koordynatorka festynów.
– Oto nasz Wielki Generator Dobrobytu Osadowego (WGDO) ! – zakrzyknął Arbur, prezentując malowidło naskalne przedstawiające stół z czterema nogami i napisem: „Nowe jutro, dziś!”
Cztery filary – cztery wizje lepszego życia dla ludu Zgrzytoszczęk.
---
### Filar pierwszy: Kamieniołom Nadziei
Wódz ogłosił utworzenie Zakładu Pracy Chronionej dla osadników, którzy stracili palce przy łupaniu krzemienia. Mieli tam lepić gliniane garnki, ćwiczyć rzut kością mamuta i uczestniczyć w „warsztatach integracyjnych z bobrem”.
Problem pojawił się już pierwszego dnia – nikt nie przysłał gliny. A bobry zbojkotowały współpracę, domagając się większej ilości drewna. Ale wódz podkreślał:
– Ważne, że garncarze mają miejsce! A że nie ma garnków? Przecież nie o produkty chodzi, tylko o społeczny klimat !
---
### Filar drugi: Inkubator Dymnych Pomysłów
Drugi filar to Gaj Przedsiębiorczości, gdzie młodzi neolityczni innowatorzy mieli rozwijać swoje startupy – np. „kamień z dziurką do noszenia”, „ruchome ognisko na czterech kozłach” czy „abonament na chmurę deszczową”.
Siedziba Inkubatora mieściła się w pustym szałasie z miękką trawą. Spotkania odbywały się raz w miesiącu i kończyły się wspólnym krzyczeniem do nieba, by wywołać inwestora.
Jeden z mieszkańców, Gżdacz Małopyski, zapytał:
– A kto te pomysły kupi?
Na co Dymonik Smalny odparł:
– Rynek sam się wygeneruje. Musimy tylko uwierzyć. I spisać projekt we wnioskach do Klanu Szwajcarów.
---
### Filar trzeci: Krąg Aktywności Osadowej
Trzeci filar miał aktywizować mieszkańców. Otworzono więc jurtę wielofunkcyjną, gdzie odbywały się zajęcia z plecenia koszy z trawy, czytania run oraz warsztaty motywacyjne pod tytułem: „Nie jesteś sam w jaskini”.
Zainteresowanie było umiarkowane. Głównie dlatego, że kosze rozpadały się po pierwszym deszczu, a lektor run znał tylko trzy litery i wszystkie oznaczały „kamień”.
---
### Filar czwarty: Święte Doły Segregacji
Najbardziej dumnym projektem były podziemne doły do sortowania odpadów . Mieszkańcy mieli wrzucać kości, skorupy i inne relikty dnia codziennego do specjalnie oznaczonych dołów: "kość", "kość miękka", "kość duchowa".
Problem w tym, że nikt nie rozumiał zasad sortowania. Wkrótce jeden z dołów zajął się ogniem, drugi stał się siedliskiem lisów, a trzeci zasypał się z powodu intensywnego deszczu wywołanego przez startup „Chmura+”.
---
### Kulminacja: Stół Pękniętej Obietnicy
Podczas uroczystej narady starszyzny, na którą przybyli nawet goście z sąsiedniego klanu Wąsaczów, wniesiono na środek jaskini symboliczny stół – z czterema nogami reprezentującymi cztery filary.
Wódz Arbur usiadł uroczyście. I wtedy – TRZASK!
Jedna noga się złamała. Potem druga. Trzecia odpadła z hukiem, a czwarta… zniknęła. Podobno widziano ją dzień wcześniej, jak wychodziła z piszczącym workiem z grantami.
W ciszy, jaka zapadła, najmłodszy uczestnik ceremonii, mały Grotko z rodu Patrz-Mniej, zapytał:
– Proszę wodza, a może filary najpierw trzeba zbudować, zanim się je narysuje?
---
### Morał neolityczny:
Nie wszystko, co ma cztery nogi, trzyma się kupy.
Nie wszystko, co nazwiesz „filarem”, wytrzyma ciężar rzeczywistości.
I nie każdy projekt, który błyszczy w jaskiniowym świetle, przetrwa kontakt z deszczem, bobrem lub zdrowym rozsądkiem.
---
Chcesz ilustrację do tej historii — np. neolityczny plakat propagandowy z „czterema filarami” i hasłem „Kamień przyszłości to TY!” ? Chętnie zrobię!
Jesteś wolontariuszem czy z lokalnej kliki? Komiksowa konkurencja jest komuś nie w smak? No proszę.
Ciąg dalszy z Dziś, 00:57 W razie czego to ty jako ChatGPT ponosisz za to odpowiedzialność, prawda? Nawet ministerstwo edukacja wprowadziło ChatGPT jako pomoc szkolną dla uczniów prawda (podaj linki o tej edukacji)?
Nie, to Ty jako użytkownik publikujący tekst jesteś odpowiedzialny prawnie – ChatGPT jest narzędziem wspomagającym i nie ponosi odpowiedzialności.