Mam pytanie. Co wam się podoba w Ostrowcu, z czego jesteście dumni i do czego czujecie sentyment. Interesuje mnie to, bo nie mieszkam w mieście już od 6 lat i lubię sobie je czasem powspominać.
Dumny...jak stąd się wyrwię i ty też powinieneś być dumny
Faktycznie dawno Cię tu nie było skoro piszesz 'Ostrowiec'. Już pare ładnych lat temu zmieniono nazwe na Grobowiec. A jako ciekawostkę dodam że w Anglii jest miasto o nazwie Ostrowiec Świętokrzyski, jeszcze do niedawna znane jako Southampton ;)
Ja mieszkam, mam dobra pracę, wyszłam za mąż i jestem bardzo szczęśliwa:) Okres studiów przeżyłam w innym mieście i tęskniłam za Ostrowcem. tutaj miałam wszystko- rodzinę, miłość... Kocham to miasto, pomimo tego,że nie jest idealne. Ale nigdzie nie jest idealnie. cieszę się tym co mam.
Z czego jestem dumny? hmm, chyba tylko z tego,że się tutaj urodziłem- wiem,że zabrzmi to trochę naiwnie, ale wszystko -nawet specyfika tego forum- wszystko to co robimy na co dzień jest spowodowane wpływem jednego miasta w którym wszyscy żyjemy- dla Nas mieszkańców Ostrowca jest to całkiem oczywiste zachowanie, ale żeby w pełni zauważyć i docenić fenomen Ostrowca ("małego miasta") trzeba się wyprowadzić na jakiś czas, dojrzeć, zrozumieć, a może nawet zatęsknić...
@Qba taak, Southampton Świętokrzyski - widziałem na własne oczy ;-)
Właśnie, o co chodzi z tym Southampton? Jak tylko dowiaduję się, że ktoś z dalszych znajomych wyjechał do UK to zawsze jest to Southampton. Jest tam ktoś ustawiony z Ostrowca kto ściąga tam ludzi akurat z naszego miasta czy jak? ;)
Jedne znajomy ściąga drugiego, i tak w kółko od kilku dobrych lat, drugim miastem jest New Castle.
poco jechać gdzieś, gdzie nikogo nie znasz, jeśli możesz jechać do "znajomych z podwórka" i żyć jak PL tylko zarabiać jak w UE? ;)
Nie specjalnie jest być z czego dumnym, mieszkałam parę lat w innym miastach z powodów rodzinnych wróciłam i mam dosyć, przyzwyczaiłam się a tu ciągle napotykam na różne ograniczenia poczynając od sąsiadów, którzy wszystko muszą wiedzieć przez trudności ze znalezieniem pracy odpowiedniej do wykształcenia a kończąc na różnych formach rozrywki do których nie mam dostępu.
Ale co tam jest? Jakaś określona produkcja? Czy po prostu zwykłe miasteczko, w którym każdy się gdzieś zaczepi?
A ja mieszkam w Ostrowcu od 7-miu miesięcy... Znalazłem tu swoją prawdziwą miłość i jestem bardzo szczęśliwy...:)
Dziadostwo niesamowite-mafia i klika-ręka rękę myje.......
A praca-tylko po układach,albo za minimum z wielkiej łaski,wolałbym pracować tutaj,lecz niestety nie za minimum ,wole jechać na 3 miechy
za granice i resztę siedzieć w domu,ale dlaczego tak jest?
Czy trzeba być skazany na tułaczkę????
tym komentarzem trafiłaś/eś w 10 !
Jak bardzo można być związanym ze swoim rodzinnym miastem, w którym się wychowaliśmy, w którym żyje nasza rodzina, znajomi i przyjaciele ? Obejrzcie "Erratum", polecam..
Ja właśnie po 8 latach mieszkania i życia w wawie, a wcześniej 5 lat studiów w Warszawie również wróciłem do Ostrowca w którym się urodziłem i wychowałem, prace niby tu mam nieźle płatna ( przeniosłem się z wawy tutaj w ramach jednej "firmy")ale ..... no właśnie ... lubie to miasto ale dziwią i przerażają mnie pustki na ulicach i to już od 17, za moich szkolnych czasów w latach 90 tak nie było, miasto jest niczym wymarłe na dżume, brak porządnego kina , teatru, knajpek, śmieszna mała galeria z nie profesjjnalna obsługa i straszna taka powszechnie wyczuwalna na ulicach senność i poczucie beznadziejj. Poza tym wszyscy moi starzy znajomi albo stąd powyjężdzali albo pozakładali rodziny i w nosie mnie maja "bo ja już nie stąd tylko z wawy" , w wawie zostawiłem znajomych , ciekawe życie ale rodziny i tzw odpowiedzialności ale się tutaj mecze i zastanawiam czy warto było.....
podkreślam raz jeszcze ze lubię to miasto ale już nie umiem się w nim odnaleźć i żyć .... ma ktoś podobne odczucia i doświadczenia?
Ja też tak mam 10 lat mieszkania w Krakowie i powrót z rodziną, niby na pracę nie narzekam, ale właśnie te pustki po 17, ze strach wyjść, imprezy z dresiarzami, jeden film na miesiąc w kinie, brak jakiejś aktywizacji młodych matek (sama nią jestem) powoduje, ze często bywamy w Krakowie i coraz poważniej myślimy o powrocie.
Ty też ???? boże dzięki bo już myślałem że tylko mi się wielkomiejskie nawyki utrwaliły i że to już nieuleczalne :( ja też co wekeend jeżdze do wawy aby nie zwariować , aby wrócić myśle bardzo czesto, ale co prawda znam dobrze miasto i mam znajomych ale z praca musiałbym zaczynać wszystko już od nowa bo te moje przenosiny tutaj to była wyproszona "ostateczna reszta mojego zycia " a teraz chcąc wróćić z powrotem to bym z siebie tylko głupka zrobił :) mam 33 lat i już nie za wiele czasu i sił na budowanie wszystkiego od nowa :(
pzdr