Ja jak sobie przypomnę początki związku ,tą fazę ostrego zakochania -a trwała gdzieś 3 -4 lata to pamiętam że nie mogliśmy się od siebie odkleić:) Nie było mowy o osobnych wyjściach, nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Nic się nie liczyło -koleżanki ,kumple...byliśmy tylko my. Wspominamy to z wielkim sentymentem - teraz już 18 lat po ślubie i wciąż zakochani:)
kłamstwa
Lekceważenie. Bycie uprzejmym i rycerskim dla wszystkich kobiet oprócz mnie.
Ciebie już ma a inne chciałby jeszcze zdobyć
Tak , to przypadłość wielu facetów. I to jest strasznie wkurzające.
Prostactwo wykształconych mężów ,którzy wstydzą się żony przed kolegami z branży i nie tylko.Uważają,że żony nie potrafią się mądrze wypowiedzieć !! Zamknął by mnie w łazience,jakby mógł.Ale jak brał ze mną ślub,gdy byłam młodsza,nie mówił tak i z łóżka prawie nie wychodziliśmy.Pamiętasz Pawełku jak nam było dobrze,czy pamięć cię już zawodzi ??
Tak to jest jak małżeństwo opiera się tylko na sex-e.Nie tylko mezalians,ale nuda,nuda,nuda....i czasem wstyd przed kolegami.Rozwiedź się z draniem,nie czekaj,aż on cię zostawi,skończ z tym upokarzaniem kobieto,żyjesz w XXI w i jeszcze życie przed tobą,może znajdziesz jeszcze odpowiedniego.
Do kogo mówisz i po co ? Może należy do kobiet typu "rzep",które się trzymają mężów za wszelką cenę i pomimo wszystko ? Nawet jak nie lubią być lekceważone,milcząco zgadzają się na upokarzanie.Dla nich bilans strat jest mniejszy,niż zyski jakie mają z takiego małżeństwa.No cóż jej wybór, jej sprawa,jej życie...
Masz rację mądry psychologu,ale nie jest tak łatwo zrezygnować z życia w luksusie,na odpowiednim poziomie i ot tak rozejść się z powodu poniżania i nie szanowania przez bardziej wykształconego męża.Wcześniej takie braki u mnie mu nie przeszkadzały,a teraz z wiekiem już tak.Może łóżkowe wspólne harce mu wszystko przysłaniały. Człowiek przyzwyczaja się szybko do dobrobytu,a co tam nuda w związku,jakoś trzeba żyć.Powiem wam,że nie łatwo rozejść się jak radzi orientalna i spaść z wysokiej półki na niziny.Chyba bym umarła w samotności.Udziel mi rady psychologu,jestem w rozterce...
Auć! Przykre.
Te, psycholog! nie psuj nastroju radosnego narzekania na facetów, nie pouczaj, nie oceniaj, nikt nie prosił . Możesz tylko napisać co cię denerwuje w związku, nic więcej.
Mnie w moim zwiazku przeszkadza tylko tesciowa. Nie ma jej , jest ok. A gdy tylko przyjedzie na urlopik, taki miesieczny ,od razu zaczynaja sie kłotnie,spory i ogólnie miesiac zepsuty. Ja rozumiem ze mąz musi isc odwiedzic matke, nacieszyc sie nia, ale kilka razy dziennie? Mamusia piernie on juz leci. Ciekawe tylko co by robił gdyby mieszkała kilkadziesiat kilometrów stad.Tez kilka razy dziennie by tam gonił? Jak dobrze ze jeszcze tylko tydzien został i ona pojedzie do siebie.Daleko.Znowu z pól roku minie zanim przyjedzie.
Dlaczego xx uważasz że kłamstwa? Mogę Ci tylko współczuć..
Widzę,że wypowiadają się tutaj młode kobiety.Mój mąż jest ogólnie ok,ale po takim stażu małżenskim jak nasz nie ma mowy o żadnej miłosci.
jest tylko przyzwyczajenie,wspolne dzieci,wspólne sprawy.A najbardziej przeszkadza mi to,że mąż zapomniał słowa sex,więc jakoś muszę sobie radzic.
Oj dziewczyny , mężczyzna nie może być sprawny do końca życia tak jak my. Tak ich matka natura stworzyła , dlatego po 40 są ich ostatnie podrygi , a potem żegnaj.........
Dokładnie. Nie samym seksem człowiek żyje. My też mamy duży staż małżeński a miłość kwitnie. Wszystko zależy od podejścia. Tak naprawdę dopiero po wielu latach dowiadujemy się tego, czy nasz związek był czegoś wart czy też nie.
Jak to nie samym,mój wykształcony mąż twierdzi,że mężczyzna może żyć tylko samym sex-em,który jest mu potrzebny jak tlen.Już sama nie wiem co sądzić,kto ma rację ? My kobiety,czy oni ?