Ktoś może coś napisać bliżej jak jest na zaocznych i czy ciężko?
hej, co Ci moge napisac.. Nie jest lekko, wystarcza checi do nauki i dasz rade, wiem to po sobie. Pozdrawiam
Najpierw zastanów się -Po co? Z tego co wiem absolwenci kierunków geodezyjnych byli największą grupą % wśród bezrobotnych w ubiegłym roku. W tym kraju nie ma pracy dla geodetów. Szkoda czasu na naukę czegoś co nie przyda ci się w życiu. Tym bardziej, że studia do najłatwiejszych nie należą.
Jestem geodetą z 20 letnim doświadczeniem. Znam ten rynek od podszewki. W Polsce jest więcej geodetów niż w pozostałych krajach UE razem wziętych. A to nie Polska jest przecież liderem inwestycji, co tłumaczyłoby to zjawisko. Tak więc jeśli chcesz poszerzyć grono bezrobotnych absolwentów lub pracować za najniższą krajową z deszczu, mrozie i upale to życzę udanego studiowania.
potrzebuję dokładnie wyznaczyć w sumie ok 8 punktów granicznych działek rolnych wszystkie na dł ok 500m - w terenie (kilka metrów od punktu granicznego mojej działki) znajduje się jeden "słupek geodezyjny" - zajmuje się Pan takimi rzeczami ? Jaki koszt ? Jaka dokładność ?
Absolutnie nie polecam tego kierunku - studiowałem rok i zrezygnowałem i skończyłem ekonomię co mi się udało - 5lat i tytuł mgr. Na geodezji jest gdzieś 2x ciężej niż ekonomii jeśli chodzi o naukę - fizyka, matma (te wszystkie całki itp, algebra - jakieś liczby urojone nawet niewiem co to jest) i do tego przedmioty zawodowe - też wzory do obliczeń kątów itp liczenie na kartce zamiast w programie komp. Do tego dochodzą mordercze praktyki - mieliśmy na 8 do 18 6 dni w tygodniu i jeszcze trzeba było dojechać na 7.45 bo była taka jakby zbiórka i na praktykach praca w deszczu i upale jak to kolega wyżej napisał (mrozu w wakacje kiedy są praktyki nie było) po drugim roku praktyki w jakiejś miejscowości za które się płaci coś koło 500zł i tam jest to samo. Ja zrezygnowałem właśnie z uwagi na praktyki. Ekonomia miała tylko 3 tygodnie praktyk w wybranym przez siebie zakładzie (mi się udało tak że siedziałem tylko 4h i grałem na fonie w pokemony bo się bałem kontroli opiekuna praktyk a niektórym tylko podpisali i dowidzenia). Dlatego nie polecam tego syfu.
Jak się nie wie to się nie wypowiada... Geodezja to specyficzna dziedzina i trzeba to lubić. Idąc na ten kierunek nikt nie powiedział, że będzie łatwo i kolorowo. Podejrzewam, że zdecydowałeś się na te studia tylko i wyłącznie słuchając ludzi ile to taki geodeta zarabia. Fakt, kiedyś może i zarabiało się dużo, teraz jak wszędzie. Czy po tej ekonomii masz prace w zawodzie? Ekonomia wbrew pozorom też jest kierunkiem produkującym bezrobotnych (dużo moich znajomych skończyło). Jak się jest w czymś dobrym to i praca będzie. Studia nigdy nie gwarantują ci pracy ... Co do kierunku na WSBiP, kończyłem osobiście i stwierdzam, że to była dobra inwestycja w życie. Pracuje w zawodzie już kilka lat, teraz ubiegam się o uprawnienia. Mówisz wzory, całki, liczenie na kartce itp. Nie każdą firmę stać na wywalenie 100 000zł na zakup sprzętu i oprogramowania do wykonywania pomiarów i obliczeń. Poza tym, jakbyś dotrwał do końca to byś wiedział, że kalkulator, kartka i ołówek to podstawa w polu. Co do praktyk, na pierwszym roku są praktyki 12dni (chyba), z czego praca od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16. To, że robiliście do później i w soboty świadczyło tylko o was i waszym podejściu do tematu i zaległościach, które trzeba było nadrobić. Mordercze praktyki, proszę cię ... Mówisz, że trzeba dojechać na zbiórkę, fakt. Miało takie coś miejsce ale twój przyszły pracodawca również będzie wymagał od ciebie punktualności. Na drugim roku są praktyki w Węgierskiej Górce (okolice Żywca). Dla mnie najlepszy czas jeśli chodzi o studia. Super miejsce, atmosfera jak to na studenckich praktykach bywa, ale błagam cię, nie 500zł ... No chyba, że palisz 3 paczki papierosów dziennie to ok. Trzeci rok to praktyki na naszej hucie, super sprawa. Wbrew pozorom studia nie są ciężkie tylko trzeba dać trochę od siebie a nie tylko liczyć na zaliczenie za obecność. Ale jak widzę tobie nie zależy na tym, żeby pracować tak jak potrzeba i w tym co się lubi tylko, żeby płacili tobie a opierdzielanie się. Sam to powiedziałeś w ostatnim zdaniu. Osobiście polecam ten "syf"
dla niezdecydowanych link kierunku GiK na WSBiP:
zdecydowałaś się zapisać na geodezję w Ostrowcu?
Jestem aktualnie studentką gik w tej oto szkole(nie na 1 roku), odpada dużo osób, szczególnie Ci, którzy nic nie robią, Ci co myślą że wszystko wiedzą lepiej i Ci, którzy nie wytrzymali psychicznie, tak, tak właśnie. Poziom? no to zależnie od wykładowcy można mieć 5 za nic a można mieć 2 nawet jak robisz wszystkie prace i egzamin nawet dobrze napiszesz (wierzcie da się), ciężko wyczuć. Ogólnie jest ciężko, szczególnie, że bardzo dużo tematów, ćwiczeń, referatów, rysunków, zadań itd jest zadawanych do domu z czego oczywiście większość nie jest nawet wyjaśniona. Dużym problemem są koszty, nie tyle czesnego co praktyk (1 rok-150 zł, 2 rok-650 zł, 3 rok-120 zł) oraz przyborów i potrzebnych materiałów a jest tego naprawdę sporo. Jak się nie poddasz i wytrzymasz presję to dasz radę. Mimo pozorów matematyka nie jest trudna trzeba tylko siąść i poćwiczyć żeby zrozumieć lub poprosić kogoś o wyjaśnienie, są cięższe przedmioty. A i zakres materiałów na egzamin może przerażać szczególnie z geodezyjnych pomiarów szczegółowych- to zakres jaki na AGH mają studenci dzienni, teraz jest łatwiej, bo pan docent podaje zagadnienia do opracowania(1 rok-ok.40 zagadnień, 2 rok-ok.70), z których pytań może być kilkakrotnie więcej a na egzaminie występują 3. Więc uczyć się trzeba i trzeba się liczyć, że musisz mieć czas na naukę i prace do domu. Nie prześlizgniesz się bez niczego.
No i po co to? Nie lepiej iść na np ekonomię do wsbip? Też mi coś skończyć studia przysposabiające do pracy fizycznej. Tam niema praktyk za które trzeba płacić nie trzeba kupować przyrządów itp. I jest normalny poziom a nie jakieś zagadnienia itp. I papierek taki sam na koniec do tego można robić studia magisterskie czyli drugiego stopnia na miejscu a jest tak samo łatwo. Czyli dużo lżej niema pracy fizycznej a taki geodeta wcale nie zarobi więcej od ekonomisty czy pedagoga. A ekonomiste potrzebuje każde biuro czy inna firma a geodetów ile potrzeba? Z resztą i po tym i po tym sie będzie bezrobotnym ale przynajmniej studia lżejsze i jest możliwość robienia mgr na miejscu. Tak więc nie polecam tego syfu jeszcze raz.
Ten syf jak to nazwałeś w chwili obecnej daje mi zarobek 4200zl na rękę plus premia raz na jakiś czas, co prawda w Łodzi ale daje. Na początku nie ukrywam, było ciężko znaleźć pracę, ale znalazłem i trochę doświadczenia podłapałem. Trafiła się praca w nieco innej geodezji niż każdy zna (min. obsługa budowy chłodni kominowych w elektrowni) okres próbny 3 miesiące za 1800zl na rękę a w chwili obecnej po roku pracy w tej firmie kieruję własnym zespołem pomiarowym dostając takie wynagrodzenie jakie napisałem na początku. Kończyłem WSBiP 7 lat temu, nie mam mgr tylko inż. i uprawnienia z kilku zakresów. Pozdrawiam wszystkich leniów, którzy idą tylko na łatwiznę.
Dodam, że nie kończyłem technikum, chciałem mieć ciekawą pracę i robiłem wszystko, żeby tak było
Czy ołówek, dobry kalkulator, linijka, ekierka, kątomierz itp. to takie bardzo wyspecjalizowane przyrządy, które kosztują tyle pieniędzy, żeby odradzać ten kierunek ?? Czy praktyki w super miejscu, do którego warto pojechać na wakacje to aż tak dużo w skali tych studiów? Widać jakie masz podejście do pracy, czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy... Żeby coś osiągnąć trzeba na to zapracować... Poza tym co ty porównujesz, dyplom inż. geodety z licencjatem ekonomii? Czy magister zrobi z ciebie mądrzejszego i lepiej zarabiającego człowieka? Otóż nie, znam ludzi z tytułem technika geodety, którzy pracują w znanych w branży firmach zarabiając nie mało. Ekonomistę potrzebuje każde biuro, dobre hehe ... Koleżanka czwarty rok szuka pracy w takich biurach, każdy oferuje staż i nic więcej bo nie maja miejsc na etat (jeden oferował wolontariat... w zamian za praktykę...). Geodezja pracą aż tak fizyczną nie jest ale prawda jest taka, jest nas za dużo a będzie jeszcze więcej bo ten kierunek zrobił się bardzo modny. Jeżeli ktoś to lubi i chce zaryzykować to polecam kierunek bo warto ale na prace zaraz po studiach nie liczcie. Ale widzę, że lepiej wywalić 20tys na studia, mieć mgr przed nazwiskiem i tyle, jak tak dalej każdy będzie podchodził do tematu pracy to ja dziękuje za takie miasto.
Zarówno inż. geodezji jak i licencjat ekonomii to są studia pierwszego stopnia i na dyplomie będzie tak napisane. To tak jakby wziąć dwa banknoty 10zł i porównywać. A zrobiony magister na miejscu to już studia DRUGIEGO stopnia więc to tak jakby porównywać te 10zł do 20zł. A praktyki... jak mam jechać na wakacje to jadę na wakacje a nie słuchać marudzenia dr jakiegoś tam co tylko pogania. I jak mam do wyboru robienie stu zagadnień na termin z jednego przedmiotu do tego kolokwia co zjazd i praca w terenie - mróz, upał, deszcz, kąsające robactwo, robota na budowie albo w jakich krzakach w polu to wolę zaliczenia tylko na koniec semestru i albo egzamin albo referat (kopiuj wklej z netu) albo 3 za obecność i praktyki nie płatne co roku po ileś tam tylko jedne po 2 roku i to bez wyjazdów i nie w terenie tylko w ciepłym a w lato klimatyzowanym biurze. A co do kosztów studiów to są podobne ba nawet geodezja droższa. A ołówek linijka i kalkulator na ekonomii też się przydają. I tyle w temacie. Lepiej siedzieć przy kompie w czystym biurze za minimalną niż latać po polu albo na budowie za nawet kilka razy większą kasę. A to że pracy niema to wina systemu, państwa itp i tak samo łapią geodetów jak i ekonomistów. Znam kilku bezrobotnych geodetów jeszcze więcej co nie robią w zawodzie albo na budowie (nie jako geodeta) za granicą bo u nas pracy nie było.
Gratuluje podejścia do tematu, lepiej za minimalną krajową ... Dzięki takim jak ty moja żona nie ma pracy bo ma nieco wyższe wymagania finansowe. Ale nikt jej pracy nie da bo przyjdzie taki ktoś jak ty i będzie pracował 24h za te kilka stówek mniej. Super, róbcie tak dalej. Dobrze, że mnie nie ma już w tym mieście. System, weź się człowieku za robotę lepiej bo jak cię czytam to aż mi się przypomina w gardle wczorajszy obiad ...
