A cóż ci internowani wycierpieli? Bez przesady.Niektórzy mieli lepiej jak w domu.
Wałęsa wódki miał pod dostatkiem podobno ;)
a kto tak się wyrazil?
Już mnie nudzi ta twoja powaga w tle bałaganu.
"- Jarosław musi cierpieć z tego powodu, że on, wielki działacz opozycji, nie został internowany - mówił dziennikarzom Jerzy Borowczak z PO. Zastanawiał się też, czy podobne cierpienie musi trapić ponad 30 milionów obywateli, którzy również nie zostali po ogłoszeniu stanu wojennego internowani. "Żenujące" to za małe słowo. Bo nikt nie wie, czy go w ogóle ktoś zatrzymał. On tak mówi - że przyszedł, spakował się, mama mu powiedziała."
No, Wałęsa to był dopiero internowany! Sam mówi, jakie luksusowe warunki miał. Tylko te 300 butelek wódki na 11 miesięcy mu jakoś nie pasuje, podobno nie był w stanie ;)
Jakos tylko dziwnym trafem tuz przed 13 takie "wodczane rewelacje" sie pojawiaja. Ale to oczywiscie detal. Przeciez internowanie dla tysiecy ludzi to byl tylko pobycik "w kurortach o wysokim standardzie" i "ekstra wypoczynek". A nie zmudna walka z pierzyna u mamusi i pomylki bezpieki wypuszczajacej "prawdziwych patriotow i bojownikow". Wypuszczali ale dopiero po zlozeniu autografu pod stosownym dokumentem (ktory kiedys tam pokazywal zainteresowany, twierdzac ze to nie jego podpis).
Dzisiaj w rozmowie z Olejnik Frasyniuk przyznał rację, że lepiej i bezpieczniej było być internowanym niż nie.
Frasyniuk: "Powiedzmy sobie uczciwie: nie ma takiej możliwości, żeby komuna w tamtych czasach zatrzymała kogoś i wypuściła. No nie ma! Musiałby Kaczyński się zabić własną pięścią, bo znaczy, że był skończonym niedojdą, skoro go wypuszczono. To jest tak, że musiał podpisać deklarację lojalności".
zgadzam się z Frasyniukiem.
I znowu 13 go nie internowali. Jak tak mozna. Tak sie stara aby nadrobic braki.
ten twój frasyniuk i inne to żydy ja im nie wierze! popatrz żaden z żydów nie zginął a Polaków ilu? nie zastanawia cie to?
"Kiedy w komputerowej grze "Call of Duty" przywieziono mnie 18 października 1942 barką na drugi brzeg Wołgi, gdzie podczas rzezi współtowarzyszy o mało nie zostałem zabity nie mając nawet broni, kiedy potem kazano walczyć z Niemcami w ruinach, a jeszcze później w kanałach itd., to - jak się nie boję tego powiedzieć - miałem znacznie gorzej niż ci, którzy naprawdę walczyli w Stalingradzie. Miałem zn
acznie gorzej, bo Niemcy z gier komputerowych są naprawdę zawsze świetnie uzbrojeni i jacyś tacy cholernie odporni (szczególnie na najtrudniejszym lewelu). Ze dwa tygodnie ten Stalingrad przechodziłem, a ile się przy tym nadenerwowałem, ile nacierpiałem, jakie koszmary senne miałem, to szkoda nawet gadać.
Dlatego jak nikt inny rozumiem Jarosława Kaczyńskiego, kiedy pisze, że nie będąc internowanym w stanie wojennym miał gorzej niż internowani. Bo oni sobie siedzieli i już, a u niego wszystko rozgrywało się w głowie (jak u mnie w grze).
"A co będzie, jak mnie dopadną na ulicy? Okej, dwóch, trzech pokonam w walce wręcz, no, może sześciu, ale jak ich będzie stu? Albo stu pięciu?"
Albo: "Mamo, nie rób mi dzisiaj kanapek na śniadanie, bo jak mnie trafią serią w brzuch, muszę być na czczo, żeby przeżyć!"
Albo: "Bijcie mnie, katujcie, torturujcie, i tak wam nic nie powiem. Jak Jurand będę. Tylko niższy."
To musiała być męka! Codziennie mogli go siepacze Jaruzelskiego (młodszym wyjaśniam, że to taki Tusk, tylko dawniej!) capnąć! Co ja mówię, codziennie! Kilka razy dziennie! Po śniadaniu! Po deserze! Po zabawie z kotem! Co to musiała być za męka, co za niepewność - to wieczne oczekiwanie, kiedy Polska zażąda w końcu jego krwi!
Nie zażądała.
Suka.
"Przyjdzie jeszcze kiedyś czas odwetu, Polsko!"
I przyszedł."
Andrzej Saramonowicz.
I nadal daje!
Mówi że po nowym roku powoła nowy rząd!