Już jest przyzwolenie, bo legalny jest m.in. alkohol. Następny/a przygotowany/a do dyskusji...
Już na samym początku się ośmieszasz. Marihuana jest tzw. miękkim narkotykiem. Miękkie narkotyki to grupa substancji psychoaktywnych nie uzależniających fizycznie. Na ten temat są tysiące fachowych publikacji i wszystkie solidarnie twierdzą, że marihuana również nie uzależnia fizycznie a psychicznie w niewielkim stopniu i nie każdego. Skoro na wstępnie wypisujesz takie głupoty to czytanie twojego postu dalej nie ma najmniejszego sensu.
Tak, znałam psycholożkę, która też tak twierdziła wg oficjalnych nauk, dopóty jej własny syn się nie uzależnił. I zmienił.
Nauka tak pieknie to tłumaczy. Nie musisz tego czytać, wystarczy zobaczyć, jak sie zachowują palacze. Po owocach ich poznacie.
Nie. Tyle w temacie marihuany.
Zdecydowanie nie i myślę, że za są tylko biorący, ale do czasu. Kiedy założą rodziny czy też dzieci zaczną sięgać po skręta, bo jak tatuś może to dlaczego nie ja, będą inaczej mówić. NIE !
Dobrze, że mogą spokojnie się od wódeczki uzależnić, no bo jak tatuś to czemu nie ja? Potem wyjdą przed dom i zapalą szluga...
No i rozumiem, że skoro kolega gówniarzowi zaproponuje skręta to on kategorycznie odmówi twierdząc że to przecież nielegalne, mój tata nie pali tego...
Bardzo podoba mi się Twój tok rozumowania:) Naiwność ludzi nie zna granic...
Dokładnie tak uczę moje dziecko. Na pewno odmówi jak mu kolega zaproponuje, tym bardziej że kolegów swojego dziecka staramy się zawsze poznać, tak aby z byle kim nie traciło czasu. Naiwny to jesteś Ty RealMan, myśląc że kiedykolwiek będzie przyzwolenie w naszym kraju na narkotyki. NIGDY!
Nie chce cie martwić, ale w naszym kraju już są legalne niektóre narkotyki (kofeina, nikotyna oraz alkohol etylowy)
Naucz jeszcze swoje dzieci, że jak tata pije alkohol to dziecku nie wolno, bo nie chce później płacić za leczenie Twoich dzieci... Bo z pierwszego Twojego postu jasno wynika, że Twoje dzieci kierują się na razie zasadą "skoro tata może..."
RealMan ty jednak masz problem. Coś tam wcześniej napisałeś, że niby alkohol wolisz. A ja ci po prostu nie wierzę.
Nie musisz mi wierzyć, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Nie ma znaczenia to co ja wolę, czy to będzie taki czy inny narkotyk, a może sok jabłkowy - nie ma znaczenia.
Moje zdanie na temat legalizacji nie wynika z moich upodobań do jakichkolwiek substancji odurzających!
Choćbyś przedstawił im milion argumentów za legalizacją w odpowiedzi na każdy jeden ich argument przeciw i choćbyś nie pił i nie palił, to i tak stwierdzą, że jesteś ćpunem bo jesteś za legalizacją.
Nie porównuj kawy do narkotyków. Po kawie czy herbacie nikt nie wylądował jeszcze na ulicy czy w noclegowni. Narkotyki to największe dno na jakie może upaść człowiek, niżej się już nie da. Nie wierzysz? Porozmawiaj z ludźmi, którym udało się wyjść z tego nałogu, może zmienią troszeczkę Twoje myślenie.
Ja za to polecam Ci dyskusje z alkoholikami... Ile złego wyrządził alkohol, jakie spustoszenie sieje w głowach, ile wypadków po nim na drogach, ilu ludzi zmarło z przedawkowania, zamarzło zasypiając w stanie upojenia... Jednakże kupisz go o każdej porze dnia i nocy na każdej stacji benzynowej jest szeroko dostępny i reklamowany! Dużo gorsze zło niż trawka.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że wszyscy palący będą zaraz zdegenerowanymi ćpunami? Bo jakoś wszyscy pijący alkohol nie kończą na samym dnie, a to substancja mocno uzależniająca fizycznie!
No właśnie, tacy alkoholicy nie wypowiadaliby się teraz za legalizacją alkoholu gdyby była w naszym kraju prohibicja. Masz bardzo nietrafione argumenty RealMan. Nie można pozwalać na dalsze zło, tylko dlatego, że jedno już istnieje. Rozumiesz człowieku?
Zastanów się co mówisz, bo wychodzisz na człowieka, który godzi się na coś co uważa, że powinno być zakazane, bo to zło (alkohol) Jeśli tak jest to nie mam zastrzeżeń co do Twoich poglądów, lecz się z nimi nie zgadzam, bo wtedy i wiele innych rzeczy powinno być zakazanych.
Dla mnie jeśli ktoś jest dorosły. to powinien sam decydować o swoim życiu, co zażywać, a czego nie. Przykład: Zdaje sobie sprawę ze szkodliwości alkoholu, ale wiem, że z umiarem daje mi dużo radości i nie jest, aż tak destrukcyjny dla mojego organizmu, wiec dlaczego nie? Zdaje sobie sprawę ze szkodliwości marihuany i tutaj to samo...
Nie jest to dla mnie "zło" które należy odgórnie zakazać, bo znajdą się tacy co przesadzą! Rozumiesz już?
Pamiętaj, że to Jezus zamieniał wino w wodę, kiedy go brakło, a co niedziela rytualnie jest pijane na mszy, więc skoro kościół, który tak czuwa nad nami popiera picie z umiarem, to dlaczego ja mam zabraniać go wszystkim. Skoro uważam, że marihuana jeszcze mniej szkodzi ludziom, to byłbym wielkim hipokrytą pozwalając jednym pić a drugim zabraniając palić. To wszystko w tym temacie!
Jeszcze jedno, skoro rozmowy z ludźmi którzy są alkoholikami, ale udało im się przestać pić (alkoholizm to taka straszna niestety choroba z która zostajesz do końca życia) nie prowadzą do tego, że ludzie zostają abstynentami, to zakładasz, że po rozmowie z byłym palaczem trawy zmienię swoje zdanie??
Musiałbym być wielkim hipokrytą naprawdę!
Nie porównuj marihuany do alkoholu. Od marihuany nie zginęła jeszcze żadna osoba (marihuany nie da się przedawkować, jej śmiertelna dawka to ponad 30 kg zażytych jednorazowo) a od alkoholu umiera setki tysięcy ludzi każdego dnia.