Powiedzcie mi jak można być ślepym na miłość, która dopadła mnie, kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem? Przez moją głupotę nasze drogi się rozeszły, a my nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Ale co z tego, skoro jestem zakochany!!!!! 2 lata szarpię się sam ze sobą! Kocham nieznajomą dziewczynę. Mam obsesję na jej punkcie. Tęsknię za nią, choć widziałem ją tylko parę razy. Czasem łażę po mieście jak idiota z nadzieją, że może gdzieś ją spotkam i nic. Próbowałem związać się z inną, ale nie potrafię. W głowie i sercu siedzi mi Ona!
Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Zastanawiam się nad wizytą u psychologa.
Macie jakieś rady? Na prawdę jestem już na skraju załamania!
idź do psychologa.
Wcale nie jesteś beznadziejnym nieudacznikiem,gamoniem ani fajtłapą. Chłopie Ty jesteś zakochany:)
A może macie jakichś wspólnych znajomych? A skoro już tak łazisz po mieście,to może warto pochodzić tam gdzie Ją najczęściej widywałeś,mniemam że Jej nie znasz,skoro piszesz że nawet nie rozmawiałeś z Nią. Gdybyś znał chociaż Jej imię, mógłbyś poszukać na portalach społecznościowych. Pozdrawiam i życzę powodzenia
Ja niedlugo koncze szkole, cholernie podoba mi sie jedna dziewczyna, ciagle o niej mysle a nigdy do niej nie zagadam a potem juz jej nigdy pewnie nie zobacze, ciezko z tym zyc...
Musisz sobie przede wszystkim obiecać, że jak następnym razem ją zobaczysz to "zaatakujesz". Teraz tak naprawdę jej nie znasz, więc nie wiesz nawet czy warta jest Twojej miłości.
Mruwa nie podpuszczaj młodego kochasia bo jeszcze zrobi on komuś coś złego.Zaatakuje ale nie tak jak ty myślisz i o gwałt go posądzą i do więzienia pójdzie zamiast na randkę.Jasno klarownie gościowi napisz ,co ma robić.Przeprosić,ukłonić się grzecznie,wręczyć kwiatuszki ,być starannie ubranym ,uczesanym ,umytym.
Trzeba gościowi wyłożyć kawe na ławe ,albo naucz gościa w zajęciach praktycznych.
kup nowe auto o design'nie sportowym :) producenci wprowadzą kilka ciekawych modeli w 2013 roku
nawet jak nie zdobędziesz kobiety to poprawi Ci samopoczucie.
@F - po pierwsze - uświadom sobie, że to nie jest miłość. Musisz to przyjąć do wiadomości i wbijać sobie do głowy. Nie można kochać wyobrażeń. Nie znasz tej osoby, nie wiesz, jaka ona jest, więc jak możesz kochać? Kochasz swoje ideały tak naprawdę, swoje wyobrażenia plus wizualny obraz jakiejś tam osoby, który pewnie już trochę się nawet zatarł w głowie.
Nie wiem, ile masz lat, w sumie nie jest to istotne, ale to taki typowy rodzaj niedojrzałego zauroczenia. Ludzi różnie takie coś trzyma - jednych 5 dni, innych 5 lat. Ważne, żeby się w tym nie zatracić. Znam osobiście osobę, która miała podobną sytuację i niestety - mózg nie wytrzymał napięcia, trochę się w głowie pokićkało.
Dlatego, jak nie możesz się sam z tym uporać, czy przez rozmowy z innymi ludźmi, proponuję psychologa, w ostateczności - psychiatrę.
proponuje posadę u psychologa chcesz namiary. Ja ostatnio zakochałem się w sąsiadce ale nie wiem co by powiedział jej mąż i moja żona
Opowiem Ci moją historyjkę...Miałam może 15-16 lat i "zakochałam" się w chłopaku,którego znałam tylko z widzenia.Siedział mi w głowie dobre 3 lata.Myślałam o nim non stop,śniłam,cuda sobie wyobrażałam.No i po tych 3 latach poznaliśmy się,zaczęliśmy się spotykać.I co?I na 3 randce nie wiedziałam gdzie mam uciekać,koleś okazał się typem beznadziejnym!!!!!3 lata zauroczenia poszło się rypać.
Na tę chwilę myślę,że i w Twoim przypadku jest to totalne zauroczenie :)
Opisz wygląd tej dziewczyny.
tez proponuje opisać dziewczynę może wspólnie jakoś ci pomożemy a ile ty masz lat
Po co jej szukać? A jak nie będzie chciała kolesia, może kogoś ma? I co wtedy, że ją znajdzie? Lepszy pomysł, to wybić ją sobie z głowy.
A ja myślę,że lepiej spróbować i żałować,niż żałować,że się nie spróbowało.Albo będzie dobrze,albo koleś będzie wiedział na czym stoi i wtedy szybciej mu przejdzie.
mylisz się. lepiej zderzyć się z rzeczywistością gdy będzie zajęta wtedy może szybciej sobie ją wybije z głowy. może wogóle sam sobie będzie się dziwił że go tak wzięło, a nie było o kogo. a może to jest "ta jedyna" wolna i czekająca na niego.
Mam 22 lata i wątpię, żeby to było zauroczenie. Widywałem ją w wakacje 2011 (a w zasadzie spotkałem ją jakieś osiem/dziewięć razy).
Nie mogę sobie wydarować, że nie podszedłem, nie zagadałem. Mój chyba największy błąd do tej pory!
Czy mamy wspólnych znajomych? Nie wiem. Bo nie wiem nic o niej samej. Ale wątpię, bo gdyby był choć jeden wsp. znajomy, to może gdzieś nasze drogi znów by się skrzyżowały. Był czas, że już prawie byłem pewien, że jestem w stanie iść do przodu, skupić się na swoim życiu, ale niestety. W zasadzie dzień, w którym widziałem ją po raz ostatni, był dniem, w którym mógłbym umrzeć. Zawaliłem studia, tracę znajomych i nie mogę poradzić sobie sam ze sobą.
Myślę, że psycholog to chyba ostatnia deska ratunku. Tylko taka wizyta to coś w rodzaju pogodzenia się z tym, że straciłem nawet nadzieję, a ona jeszcze we mnie żyje.