Pije już od paru lat na weekendzie upijam się do upadłości,niszczę tym wszystko...Chciał bym zacząć z tym walczyć,zapisać się na terapię ale po pierwsze się wstydzę a po drugie nie mam czasu aby jechać gdzieś na 3 tyg, wiem że brzmi to bez sensu ale czy są jakieś terapię przez neta?Jak walczyć z tym nałogiem? Nie chcę przegrać życia,mam dopiero 30 lat i rodzinę na utrzymaniu.
Jakas forma terapii przez net na pewno bedzie rozmowa z ludzmi, ktorzy maja ten sam problem i tak, jak Ty chca z tego wyjsc... Prawdziwe leczeni to jednak terapia bezposrednia. Nie musisz wyjezdzac na iles tam dni. Na terapie mozesz chodzic w miejscu zamieszkania. Czesto grwa ona kilka miesiecy jesli nie dluzej. Wiesz co? To, ze zdajesz sobie sprawe z problemu i chcesz sobie z nim poradzic to juz bardzo wiele! Jestes na dobrej drodze... Nie ma czego sie wstydzic... Zawalcz o siebie dla siebie i rodziny!!! Bedzie dobrze :)
Na Słowackiego, dyskretnie, na NFZ lub prywatnie, indywidualnie lub grupowo. Można telefonicznie się umówić. Można się leczyć lub pić dalej, do wyboru.
jesli ty sam sobie nie pomozesz to nikt ci nie pomoze,wszystko w twoich rekach,zacznij cos robic,zapisz sie na silownie,uprawiaj jakis sport,biegaj i trzymaj sie z dala od alkocholu i kolegow alkocholikow,powodzenia.
Jesteś super człowiekiem jeśli mówisz odważnie o problemie,chodzenie na terapię plus chęć powrotu do trzeźwego życia to wielki sukces.
Skontaktuj się z Jankiem który prowadzi grupę przy kościele na Ogrodach (pełni dyżury w telefonie zaufania i można go spotkać wieczorem wieczorem dwa razy w tygodniu).
To że podejmiesz walkę jest wielkim powodem do dumy.Trwanie w stanie picia jest wstydem i to mimo ukrywania jest dla wszystkich widoczne.
Życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojej rodziny w trzeźwym życiu.
Dobrze że masz świadomość problemu i potrafisz się przyznać. W drodze to trzeźwości potrzebna jest silna wola..Jeśli chcesz żyć zacznij terapię już teraz bo z czasem jest coraz gorzej. Mam w rodzinie kogoś kto przegrał z tą chorobą
zgłoś się do Poradni Zdrowia Psychicznego na ul. Sienkiewicza -do lekarzy, którzy ustalą formę leczenia farmakologicznego wspomagającego i poinformują o różnych formach terapii na terenie miasta. Wstyd jest złym doradcą, życie i rodzina są najważniejsze.
tel. do poradni 41 265 14 24. Powodzenia.
Życie jest zbyt piękne i krótkie, żeby je marnować na chlanie! Tyle w temacie!
Pierwszy krok zrobiłeś przyznałeś się przed sobą, że jesteś alkoholikiem. Trzymam kciuki żeby Ci się udało:)
Dasz radę.Chcieć to móc.Terapia to żaden wstyd.Wstyd to picie i upadlanie się.
Przyznac sie do bledu to nie wszystko znalam taliego Mariusza 30l ciagle mowil ze chce sie zmienic nie chce pic ale niestety na slowach sie konczylo i tak soe.skonczyla.takze nasza znajomosc bo nie dalo sie pomoc komus kto tej pomocy nie chce.
Byłem alkoholikiem, piłem codziennie do nieprzytomności, nie miałem pracy albo pracowałem do pierwszej wypłaty, lecz pewnego dnia po upojnej w alkohol nocy, obudziłem się jakoś po południu i nie wiem co się ze mną stało ale zacząłem myśleć jak moje życie będzie wyglądać dalej. Pomyślałem sobie "Człowieku co ty robisz? Stoczyłeś się na dno, wszyscy od ciebie odeszli jesteś nikim! Zrób coś ze swoim życiem, umrzesz i nawet nikt po tobie nie zapłacze. Zmień się!". I od tamtej pory chodziła mi ta myśl po głowie non stop. Nie mówię że odrazu przestałem pić ale po trochu z tego wychodziłem, w końcu poszedłem na terapię. Dzisiaj jestem szczęśliwym 54 latkiem, mam kochająca żonę i fajnego 14 letniego syna. Moje życie odwróciło się o 360 stopni. I radzę tobie bracie nie pij bo marnujesz sobie życie! Idź na terapię.
idź do lekarza psychiatry leki pomogą Ci przejść łagodniej przez wszystko do tego rozmowa z psychologiem w Denkowie jest pani psycholog od uzalenień
czy robisz cos w tym kierunku,czy dalej chlejesz?
Hej alkoholiku!
Ja nie jestem alkoholikiem, ale wpadłem kiedyś w wir chlania, jak zaczęły się problemy z kasą.
Moja żona była potworem. Odwróciła się ode mnie.
Straciłem wszystko, upadłem na dno, wybierałem kiepy z popielniczek, mimo że jestm po studiach. Zmieniłem pracę, odszedłem od żony. Opanowałem się.
Zacząłem wszystko od nowa.
Miałem 300 tyś. długu obecnie prawie nie mam już nic.
Znów założyłem firmę a pić piję jak mam okazję, lub piwo jak jest gorąco.
Sam musisz pogadać ze sobą.
Jesteś facetem, jesteś tak stworzony że dasz radę.
Połowa sukcesu za Tobą - przyznałeś się do nałogu !!!! Reszta jakoś pójdzie. Jesteś silny. Chcesz wyzdrowieć ! POWODZENIA :-)
z kazdego nalogu mozna wyjsc,tylko trzeba chciec samemu,nie przez innych,SAMEMU.