No z tym calowaniem w reke to chyba juz od dawna nieprawda? No chyba, ze w pierscien papieski.
No jeszcze taki jak zdun i paparuch
Takie, w których człowiek ciągle jeszcze jest podmiotem wnoszącym siłą swojego intelektu nową jakość w to czym się zajmuje. Niestety obecnie nawet w takich zawodach, które do niedawna jeszcze traktowane były jako prestiżowe( bez wchodzenia w szczegóły) osoby je wykonujące sprowadzone zostały do roli maleńkiego trybiku (przedmiotu) w wielkiej zbiurokratyzowanej machinie, której życie regulowane jest przez procedury/procesy z misjami o d..ę potłuc i wizjami ludzi na samej górze, którzy nie mają pojęcia o pracy szarego, uwikłanego w ten system Kowalskiego kimkolwiek on by nie był, czy to lekarzem, czy prawnikiem , czy kimkolwiek innym. Ot taki biedak, który musi wykonywać wszystko, nawet wtedy kiedy są błędy na samej górze decyzyjnej, nawet wtedy, gdy to co robi straciło swój rzeczywisty sens. Ot takie życie zawodowe w świecie orwellowskim
@Szczęśliwa
dobrze napisane
Zgadza się to co piszesz, ale pozwolę sobie uzupełnić. Otóż te wszystkie procesy, procedury, misje i wizje to coś co zawsze było tylko nigdy nie było zapisane i wywieszone na ścianie. Było robione nazwijmy to na wyczucie. Ktoś tam bardzo wysoko na górze wpadł na pomysł, żeby wprowadzić te standardy tylko po to, żeby je kontrolować i w razie czego móc wypieprzyć kogo zechce na bruk lub poza biznes. Bo zgodność z zapisami można kontrolować, a takie jak kiedyś pomysły i działanie nie pod dyktando już trudniej. Jakimś plusem tej sytuacji jest to, że z te formułowanie i zapisywanie celów jest wskazane, żeby do czegoś dojść - w tym kontekście robiąc to z należną przytomnością umysłu.
Ok. 10.31 zgadzam się. Przytomności i umiaru niestety już dawno zabrakło; rozpędzona machina biurokracji gna na nieszczęście ku przepaści sterowana przez często przypadkowych ludzi i wykonywana również przez nieodpowiednie jednostki, których głównym celem jest błysnąć przed szefem (niezależnie od miejsca w hierarchii). A to już tylko po równi pochyłej w dół. Do tego statystyki rodem z komuny byleby tylko pokazać, że jest dobrze, nawet jak wszystko tam w środku śmierdzi. Zwykli ludzie kotłują się w tym niezależnie od tego czy potrafią czyteż nie potrafią właściwie wykonywać swoje zadania. Pozdrawiam
Słusznie. Dlatego trzeba zdawać sobie sprawę po co te standardy są i robić swoje. Jeśli ktoś kieruje się tylko wypełnieniem misji i wizji, a nie robi co do niego należy będąc człowiekiem, to już jego problem. Rozumiem, coraz więcej z nas się w tym gubi i chce błysnąć przed przełożonym swoją zgodnością. Ale wbrew pozorom zdrowy rozsądek na podwórku swojego miejsca pracy w końcowym rozrachunku zostanie bardziej doceniony niż robienie dobrze komuś z galaktycznej instytucji wyznaczania standardów. Pozdrówka
11.39 Otóż nie, tu się nie zgodzę. Zdrowy rozsądek poddany zostanie praktykom mającym na celu "resocjalizację" jednostek myślących widzących błędy i manipulacje. Również pozdrawiam.
Otóż nie. Znam to z praktyki i to z dwóch stron. Niemniej czym innym jest "zawracanie kijem Wisły", bo galaktyka jest za duża i jest za daleko, w postaci codziennej walki poprzez narzekanie i stawanie okoniem, a czym innym traktowanie tych narzuconych standardów zdecydowanie drugorzędnie.
No niestety ja również znam to z praktyki z dwóch stron. Zdecydowana postawa przeczy systemowi, a system musi działać. Zdecydowanej postawie uwarunkowanej przez wiele czynników, z których w pracy zawodowej najistotniejsze winny być kompetencje nie przypisywałabym tego o czym piszesz, tj cech narzekania i stawania okoniem.
Ale nie musimy się spierać mając różne punkty spojrzenia wynikające z naszych osobistych doświadczeń. Myślę , że jeden w to wchodzi, drugi nie. Jeden wchodzi i robi to co ty mówisz, inny wchodzi i narzeka i staje okoniem. Kwestia wyboru.
Mi bardziej chodzi o to jak sobie radzić z systemem. Po prostu go lekko olewać, stawiać na drugim-trzecim planie, to naprawdę działa. Jednocześnie koncentrując się na swojej działalności. Wiem, że nie jest to proste jak pozostali uczestnicy bezrefleksyjnie skaczą na bańkę w odmęty systemu i myślą, że tak trzeba i że to jedyna droga, ale trzeba z pełną świadomością próbować. Pozdrowienia
14.03. Z pełną też świadomością, po podjętych uprzednio próbach, trzeba w pewnym momencie "strząsnąć pył z sandałów", jeśli wiesz o czym mówię, a myślę że wiesz, bo chyba nie bez przyczyny wziąłeś zwrot " zawracać Wisłę kijem" w cudzysłów. Życie w końcu to nie tylko praca. Jego sens jest wielopłaszczyznowy.
PS co innego prawa natury, z którymi w szranki nie staję, a co innego zjawiska, których twórcami są tylko ludzie ( to w kontekście tego zwracania Wisły kijem).
Pozdrawiam i dziękuję za tę miłą i prowadzoną w poszanowaniu zdania adwersarza wymianę poglądów. To rzadkość tutaj, tym bardziej było miło
Cieszmy się więc życiem z dystansem odpowiednim do tego z czym się mierzymy i według naszego indywidualnego podejścia.
Bardzo przyjemna rozmowa, dzięki, całusy ;-)
14:03. NIE ZACZYNA SIĘ ZDANIA OD "MI" pomijając fakt, że powinno być MNIE. Takie proste, a jednak.......
Zaczyna się, hahaha. Nie krzyczy się wielkimi literami. Na polskim siedziałem w ostatniej ławce i nie przepadam za kujonami.
15:12. Na naukę nigdy za późno. Ja dotąd nie przepadam za tymi z ostatnich ławek, ale przecież podobno "ostatni będą pierwszymi" i wystarczy tylko chcieć nauczyć się języka polskiego, jeśli się jest Polakiem.
15.19 Nie powtarzaj się z tym tekstem o pierwszych i ostatnich, bo zupełnie nie rozumiesz jego sensu. Ponieważ jednak po raz kolejny używasz tego stwierdzenia, w końcu jednak zaoponuję. Myślisz piewco narodowy, że jak wyskoczysz z głupimi uwagami, to humor Ci się poprawi? Spójrz w lustro. Ciągle jesteś zgorzkniały i nieszczęśliwy tak samo zanim popełniłeś beznadziejny wpis. Ale jak musisz, bo na przykład lekarz Ci zalecił to proszę bardzo, dowartościowuj się. A nóż kiedyś frustracja minie.