Jak pamiętacie wasze wigilie z dzieciństwa . Jakie obyczaje stosujecie obecnie z tamtych czasów dziś .
Mam taki wierszyk-
- Wigilia we wspomnieniach dziecięcych,
Zapach ciast , maku , kapusty z grzybami.
Smażone ryby na patelniach skwierczących ,
Zapach choinki strojnej , stół z opłatkami .
Pamiętam zapach pastowanej podłogi i zapach świeżej jodły...Ubieraliśmy ją w cudne zabaweczki robione z bibuły, wydmuszek, waty i słomek kolorowych. Dorzucę zapach świeżo wędzonej szynki i kiełbasy, ale najbardziej smakowała mi prawdziwa kaszanka! Mama gotowała trzy dni bigos, a jak piekła ciasta to wylizywaliśmy makutrę! Jako dzieci mieliśmy frajdę z pieczenia ciasteczek piernikowych na choinkę.
Pamiętam Członków Naszej Rodziny, którzy gościli na Wieczerzy... Aktualnie spotykamy się w powiększonym gronie / śluby, narodziny dzieci/. Pozostają tylko dwa miejsca wolne przy stole...... Mama, jako najstarsza osoba w rodzinie, pełni w ten Wieczór rolę GOSPODARZA... życzenia, kolędowanie, wspomnienia, postnik, pasterka...jak u KAŻDEGO !
nie u kazdego tak jest...pozazdroscic tylko...
Ja pamiętam zapach pomarańczy, bo wtedy to był rarytas. Pamiętam smak wędlin które robił tato z wujami. Pyszna. I szynka smakowała wtedy inaczej. Pamiętam gwar przy stole i śpiewanie kolęd. To był wspaniały czas, mimo, że nic w sklepach nie było , ale wszędzie śmiech radość, zero tematów politycznych , żadnych kłótni. Prezentów pod choinką nie było, bo akurat 6grudnia dostawało się w moim domu.
Dawniej w sklepach było biednie, ale święta w domu zawsze były bogate. Teraz w sklepach jest bogato, a na świątecznym stole biednie. Ale nie ta różnica jest najgorsza, najgorsza jest dzisiejsza świąteczna samotność. Pamiętam gwar świąteczny, uśmiechy mnóstwo serdeczności, teraz dzieci daleko znalazły nową lepszą ojczyznę, tam połamią się opłatkiem. Nie pojadę do nich, nie to zdrowie na podróże, a i dzieci nie chcą być ciężarem dla starego ojca. Tak to 45 lat pracy i demokracja zrobiły ze mnie dziada.
zapach świeżej choinki, smażonej ryby, barszcz wigilijny, świeczka na stole, kolędy:)
rozciąłem sobie usta, musiałem mieć zszywane.
13- całowałeś się z butelką? Do tego stłuczoną?:)
Wigilia.....wspólny czas...i kochany dziadzio...zapach świeżej choinki:( Te czasy już nie wrócą:(
To były inne czasy . Równa bieda i podobne problemy łączyły rodziny i ludzi . Nie było tyle zawiści i niechęci do najbliższych i sąsiadów . Dziś mało kto się odwiedza , spotyka . Ja tam widzę , że idzie to w złym kierunku .
W moim domu rodzinnym przed świętami było nas za mało do przygotowań świątecznych natomiast na Wigilię spotykaliśmy się z rodzinką. Rodzice, dziadkowie,ciocie z mężami z dziećmi .Najbardziej mi utkwiło,że wyczekiwało się świąt i gości .Zawsze wujek zaczynał śpiewać kolędy ,w domu stał snop słomy,sianko a po kolacji i kolędowaniu wybieraliśmy się na pasterkę sańmi, moi bracia cioteczni na nartach zrobionych własnoręcznie.To były wspaniałe czasy mimo wszystko.
kijowo ojciec ciagle pijany matka zabiegana rodzeństwo nie wie co i jak teraz jak mam swoją rodzine to wiem co to święta
pijany ojciec płacz i pustka w lodówce
Dom pełen ludzi,wesoło,przygotowania,obecnie niby też ale już w znacznie mniejszym gronie.To już nie to samo,jnie ma tego nastoju itego oczekiwania na Święta.