http:
//www.youtube.com/watch?v=xcqqaHwTxjM&list=PL2F6C1777CB1F7134
O.Augustyn Pelanowski - jak pokochać swoje zycie-posłuchaj a spojrzysz na swoje zycie z zupełnie innej perspektywy
Nie da się ot tak zmienić nastawienia do życia. To nawet nie tylko ciężka praca, to orka. Trzeba codziennie i systematycznie, małymi krokami - bo niestety, ale człowiek walczy ze sobą. Ze swoimi nawykami, myślami, kompleksami, poglądami, negatywnymi emocjami i... pamięcią.
Na pewno warto otworzyć się na przyrodę, to uwrażliwia i na ludzi - to już trudniejsze, bo na samo piękno się nie trafi.
Na pewno jeśli jesteś osobą wierząca, czytanie Biblii może pomóc, ale ja ze swojej strony poleciłabym zdecydowanie na początek książkę "Przebudzenie" Anthony'ego de Mello.
Inne jego pozycje są tez świetne, ale ta książka jest naprawdę krzepiąca duchowo i pozwalająca w prosty sposób inaczej spojrzeć na życie i codzienne sprawy. Można znaleźć ją w sieci Internet.
Sama ostatnio czytam trochę książek o buddyzmie, zwłaszcza tybetańskim. Nie, żebym planowała zmienić wiarę, ale jest sporo przemyśleń w tej filozofii, która również pozwala spojrzeć na życie i problemy z innej perspektywy.
Ważne by szukać, nie tracić nadziei, mieć siłę próbować walczyć nie z każdym dniem codziennym, ale każdego dnia o siebie. Głowa do góry. ;-)
Jest znacznie więcej książek, które pomagają rozwijać się duchowo, gdy zaczniesz w nie wsiąkać, same zaczną Ci wpadać w ręce.
A poza tym: praca nad sobą związana z afirmacjami i wizualizacją. Najpierw skierowana na akceptację i miłość do samego siebie. Bez tego nie ruszysz dalej.
Nie można się zmienić, siebie nie kochając i nie akceptując. Nie można być szczęśliwym w świecie, który wzbudza w nas niechęć i obrzydzenie.
Niestety nie każdy dostał taki sam pakiet startowy w chwili urodzenia, ale trzeba wykorzystać to co się ma i rozwijać. Powodzenia ;-)
Dziękuję za wszystkie sugestie,
co do mnie - obecnie mam bardzo zły stosunek i wizję siebie i świata, nie wiem co chciałabym w życiu robić, mam już 25 lat, nie mam pracy, rodziny i znajomych ani żadnych planów jak to zmienić :( czuję duże rozgoryczenie i niechęć zarówno do siebie jak i świata, przeplatane lękiem, najbardziej nie podoba mi się w sobie to niezadowolenie z własnej sytuacji życiowej i pretensje do siebie że nie wiem jak z tego wyjść,
tym bardziej dziękuje za odpowiedzi,
wykładów ks. Pawlukiewicza - słuchałam i bardzo cenię,
Niebiańską przepowiednie też czytałam,
z resztą się zapoznam,
dziękuję!
Hahaha! Ale się nabrałem! Autorko wątku, czy to Ty jesteś autorką tych innych wątków: http://www.ostrowiecnr1.pl/forum/watek/jesienny-wysyp-nieszczesnikow/
Jeśli tak, to masz jeden tylko problem: potrzebujesz być w centrum uwagi - a to wielka niedojrzałość i tyle.
Kochana, tak naprawdę jest bardzo mało ludzi na świecie, którzy się czują szczęśliwi. Rozgoryczenie? Kto ma ambicje, musi poczuć czasem jego smak.
Można mieć pracę, dom, rodzinę i być samotnym jak palec. Można być pięknym, a czuć się brzydkim kaczątkiem.
Często człowiek dąży do czegoś, a gdy to otrzyma tez przychodzi rozczarowanie. Pomyśl. Czasami ludzie np. zbierają pieniądze na jakiś cel - powiedzmy na samochód. Taki wymarzony. Konkretnej marki, klasy, z wyposażeniem.
Masz już go, chwila ekscytacji, euforia a potem z biegiem czasu powszednieje i przynosi za sobą rozczarowanie. Bo nawet wymarzony samochód trzeba ubezpieczyć, zatankować, psuje się, rysuje, traci na wartości, albo łatwo go stracić w kradzieży lub wypadku.
Marzenia są po to, żeby dodawać nam skrzydeł. Nie wszystkie się ziszczą, nie wszystkie są możliwe do spełnienia, ale sama chęć mierzenia wyżej sprawia, że działamy w życiu. Jeśli jedno spełnimy, żyjemy drugim. Bo życie człowieka nie cierpi stagnacji. Nie jesteśmy stworzeni do stania w miejscu. Za szybko się wszystkim nudzimy, bo nasz mózg potrzebuje nieustannej stymulacji.
Wszystko w życiu przemija i jest ulotne. Nic nie da się schwytać i zamknąć w garści. Najczęściej to co mamy zależy od ślepego losu, zbiegu okoliczności i od nas samych.
Są też tzw. samospełniające się przepowiednie. Jeśli będziesz myśleć, że nigdy Cie nic miłego nie spotka, nie znajdziesz miłości, pracy, szczęścia, to tak się stanie. Bo nie będziesz miała ochoty nic z tym zrobić, marzyć, działać, planować - bo po co? Podświadomość każe Ci się zawinąć w kokon i czekać na to, co przesądzone.
Dlatego poczytaj o afirmacjach, wizualizacjach, pracy z podświadomością np. przez autohipnozę. Tak naprawdę mamy wiele siły i pokładów energii w sobie, tylko albo nie potrafimy, albo boimy się jej użyć.
Pokochać siebie i ten świat nie jest łatwo, ale trzeba. Tylko tak można poczuć się szczęśliwym. Najtrudniej człowiekowi jest wyprzeć z siebie negatywne emocje i uwolnić te pozytywne, które chronimy pod płaszczykiem strachu przed byciem wyśmianym lub odtrąconym.
Najprostszym ćwiczeniem w drodze do samoakceptacji jest właśnie praca z lustrem. Codziennie przeglądasz się dokładnie cała przez chwilę w lustrze (najlepiej w takim gdzie będzie widać cała Ciebie) i powtarzanie, że siebie się kocha. Prosto we własne oczy.
Na początku jest to dziwne, dla niektórych bardzo trudne i krepujące. No i codziennie trzeba powiedzieć sobie coś miłego. Nie ważne czy dotyczy to wyglądu zewnętrznego czy wewnętrznego. To bardzo pomaga, bo pozwala wreszcie w sobie zobaczyć atuty i pozytywne cechy. I w nie uwierzyć.
A potem to już można iść łącząc afirmacje w wizualizacją i programowaniem umysłu.
Tennessee jesteś mądrą kobietą, lubię czytać Twoje posty gdyż jako jedne z niewielu na tym forum są sensowne. Pozdrawiam.
Mądrość nie polega na tym żeby nie popełniać błędów lecz na tym by potrafić je dostrzec i wyciągać z nich konsekwencje na przyszłość. Ostatnio rzadko biorę tu udział w dyskusjach ale kto wie, może się spotkamy ;) Pozdrawiam.
czytać Biblię, hmm.... szczególnie o Bogu, który Żydom za wiarę w niego na każdym kroku obiecuje ziemię, ziemię, duuużo ziemi... aż czasem przypomina Szatana, który kusi Jezusa na pustyni. Chyba autorzy nie mogli się zdecydować, kto jest kim w tej baśni.
Stare Przymierze to tak na prawdę wstęp do Nowego... o wiele Doskonalszego...
Zmiana otoczenia, zawarcie znajomości z nowymi ludźmi i czas. Myślę, że każdy w życiu co jakiś czas w sposób naturalny się zmienia. Ja widzę po sobie, że jestem zupełnie innym człowiekiem niż 5 czy 10 lat temu - zupełnie inaczej myślę i inne mam priorytety, to, o co kiedyś się zabijałem, dziś nie jest dla mnie ważne, co kiedyś mnie zupełnie nie interesowało, dziś jest w centrum uwagi :) Taka lajfa.
Dziękuję Tennessee i GienekkeneiG oraz SCZ
do SCZ - nie, nie jestem żadną nieszczęścniczką,
pozdrawiam i z wszystkich porad zamierzam skorzystać
No to jeszcze jedna rada.Poszukaj bogatego faceta,nawet dużo starszego.Zapewniam Cię że nic tak nie zmienia życia jak okrągła sumka na koncie.Pieniądze szczęścia nie dają ale sprawdż to sama.
Sam miałem podobne nastawienie do świata i życia dopóki nie odkułem się finansowo.Dziś wszystko jest lepsze.Każdy chciałby mieć lepiej w życiu a nie gorzej,czy to jest wyrachowanie?Żyję w zgodzie z samym sobą i sumieniem co nie przeszkadza mi pić drogie koniaki.Masz rację że nie każdy jest wyrachowany ale kobiety w dużej części tak.
To znaczy że jesteś jednak wyrachowany gościu 13:29 skoro do szczęścia potrzebowałeś tylko i wyłącznie pieniędzy. Zarzucasz kobietom coś a sam taki jesteś. Uwierz, że nie wszystkie takie są. Ja np wolę żyć skromnie ale z kimś kto mnie kocha i szanuje niż wieść beztroskie życie z pieniędzmi ale u boku jakiegoś gbura który traktuje mnie jak kolejną kupioną rzecz.
Ok. Może tak. Pieniądze szczęścia nie dają, bez nich fakt trudno żyć, ale zdobywać je kosztem siebie ani chwały, ani szczęścia nie dadzą.
Ja wolę zamiast drogich koniaków wypić gorąca herbatę ale w miłym towarzystwie. Do szczęścia mi nie są niezbędne. Za to jestem mocno samokrytyczna, wiec do celów zmierzam starając się nie łamać swoich zasad i nie przekraczając granic, które uważam za słuszne. Może jest mi gorzej przez to w życiu, przyznaję, ale i tak czuje się z tym lepiej.
Co do wyrachowania. Stereotyp. Mogłabym Ci powiedzieć, że z mojego doświadczenia faceci są bardziej wyrachowani i większymi materialistami. I co to zmieni? Ludzie są jacy są bez względu na płeć. Czasami to kwestia charakteru, czasami wychowania. Najczęściej jedno, ma odzwierciedlenie w drugim.